Getting your Trinity Audio player ready...
|
Rozdział 3
Piotr musiał się bardzo wysilić, by przybrać tak niechlujny wygląd, jaki sobie zaplanował. Stare, robocze spodnie, które pamiętały czasy przeprowadzki do mieszkania, zniekształcały sylwetkę. W koszulę i sweter zaopatrzył się w sklepie z używaną odzieżą, wybierając najbardziej gryzące się ze sobą kolory i wzory. Najtrudniej było ufryzować włosy tak, by wyglądały na nietknięte ręką fryzjera od dawna. W tym celu wybrał się do zakładu fryzjerskiego o dumie brzmiącej nazwie „Warsztat fryzur Greg”. Słysząc nietypowe zamówienie, młody fryzjer stwierdził, że musi skonsultować się z szefem studio. Właściciel był sympatycznym, niekryjącym homoseksualnych preferencji mężczyzną. Skojarzył się Piotrowi z barwnym ptakiem głównie przez ilość kolorów, które zawierał w sobie jego stój i ozdoby. Czerwone, obcisłe spodnie kontrastowały z zielenią luźnej bluzy i żółcią apaszki pod szyją. Niebieskie włosy i dobrany odcieniem lakier do paznokci współgrał z oficerkami na grubej podeszwie w tym samym kolorze. Mężczyzna stwierdził, że traktuje zamówienie na zrobienie mu na głowie odwrotności zwyczajowej fryzury jako niecodzienne wyzwanie. Nie krył przy tym rozbawienia tym bardziej, że po zabiegach włożonych w ustylizowanie czupryny Piotra, ten wyglądał co najmniej śmiesznie.
– Szanowny pan wygląda, jakby w życiu nie widział nożyczek fryzjerskich i grzebienia. – Stał za plecami fotela, patrząc na odbicie klienta w jasno oświetlonym lustrze, wiszącym na ścianie. – Prawie kloszard i tylko teraz zarost dołu twarzy zbytnio gryzie się z górą.
Brodę Piotr strzygł dotąd regularnie. Teraz podoczepiano mu dłuższe pasma włosów w zbliżonym kolorze, by stworzyć wrażenie swobodnego rozrostu owłosienia na twarzy. Dla pogłębienia efektu Piotr skręcał poszczególne pasemka palcami, więc wyglądał jakby mu piorun w brodę strzelił. Opuszczając studio, zgodził się, by właściciel zrobił mu zdjęcie smartfonem. Chciał się pochwalić zdolnościami godnymi charakteryzatora teatralnego i wspomniał, że w latach młodości marzył nawet o takim zajęciu.
Dzień przed planowaną w studio fotograficznym wizytą oceniał efekt przygotowań. W dziwacznym ubiorze, z niechlujnym owłosieniem głowy i w najbrzydszych oprawach okularów na nosie, jakie udało mu się znaleźć w sklepie optycznym, stał przed lustrem i śmiał się do swojego odbicia.
– No, chłopie! – Zmierzwił i tak już rozczochrane włosy. – Ja to bym cię nawet kijem nie pogonił, a co tu o fotografowaniu mówić.
Plan był prosty i tylko wymagał przygotowań. Nie mógł osiągnąć efektu, który widział na zdjęciach Sue, bo większość fotografowanych przez nią ludzi była wyjątkowo piękna. Ze zdjęć wyzierała zmysłowość, uchwycone aparatem chwile urzekały artystyczną wyjątkowością. Wiedział, że on sam musi przykuć jej uwagę czymś diametralnie innym. Postawił na zaniedbanie, mając nadzieję, że będzie mu kazała się odmienić i zmusi, by błagał ją o pomoc. O umówienie go na sesję poprosił jednego z byłych klientów. Ten w poczuciu wdzięczności zadziałał błyskawicznie, wykonał kilka telefonów, w końcu oznajmił:
– Ma pan termin, panie Piotrze. – W głosie słychać było samozadowolenie. – Na sesję do pani Sue trzeba umawiać się z półrocznym wyprzedzeniem, więc można powiedzieć, że termin na za cztery godziny jest czymś wyjątkowym.
Piotr podziękował, przywdział ciało w szpecące go atrybuty przygotowane na tę okazję i ruszył na spotkanie z „obiektem”.
***
– Dzień dobry. – Podeszła z wyciągniętą, w geście powitania, ręką. Przyglądała się jego dłoniom ciekawa, czy i paznokcie ma nieprzycięte, obgryzione, może brudne nawet. Odetchnęła z ulgą. – Zuzanna Nagiński.
– Piotr Namyczko. – Nazwisko wymyślił na poczekaniu. – Przepraszam, że tak nagle, ale pilna sprawa wyskoczyła.
– W czym mogę pomóc? – Postanowiła przejść do sprawy, nie tracąc czasu na zbędne grzeczności i wstępy.
– Potrzebuję dobrze zrobionych zdjęć.
Jasne, że nie przyszedłeś tu po pieczywo – sarknęła w duchu.
– Z jakim przeznaczeniem? – Nawet jeden mięsień jej twarzy nie drgnął, zdradzając zniecierpliwienie.
– Przeznaczeniem? – Udał, że nie rozumie, czego dotyczy pytanie.
– Na firmową stronę internetową, do portfolio? – Podpowiedziała, choć to drugie wydawało jej się niemożliwe. Nie mógł być modelem z tak bezbarwnym i mdłym wyglądem.
– Nie. – Zaprzeczył, marszcząc brwi, jakby szukał w głowie odpowiedzi, markując roztargnienie. – Na portal randkowy.
– Portal randkowy? – Nie potrafiła ukryć zaskoczenia, brwi uciekły jej ponad grzywkę.
– Dokładnie – przytaknął z niewinną miną. – Coś ekstra, co przyciągnie wzrok na tyle, by jakaś kobieta zechciała rozpocząć rozmowę.
– Rozumiem. – Szybko się pozbierała, oblekając twarz w uśmiech, myśląc równocześnie, że sporo pracy czeka ją przy tym bezpłciowym człowieku, nim uda jej się uzyskać choćby odrobinę interesujący efekt. – Umówmy się więc na jutro na sesję i tylko powiem panu, jak się do tego przygotować.
– Może przejdziemy na ty? Będzie wygodniej i będzie mi łatwiej wyluzować się podczas sesji.
– Ok. – zgodziła się ostrożnie, starając się pokonać niechęć do tego człowieka i pragnienie, by kazać mu wyjść z pomieszczenia, odmawiając swoich usług. – Zuzanna.
– Piotr. – Uścisnął drobną dłoń, uśmiechając się promiennie. – To jak mam się przygotować do zdjęć?
Przekształć się – pomyślała. – Fryzjer, golibroda, to po pierwsze – wyliczała. – Przynieś ciekawe ubrania, koniecznie garnitur, kilka różnych koszul.
– Nie mam garnituru, a koszule ze dwie może. – Lekceważąco wzruszył ramionami. – I na co mi golibroda?
– Rozumiem, że panuje obecnie moda „na drwala”, ale warunkiem jest to, że włosom nadaje się formę, przycina się je. – Zniesmaczona spoglądała na szczecinę porastającą brodę Piotra. – I jak mam rozumieć stwierdzenie, że nie posiadasz garnituru? Każdy ma przynajmniej dwa na stanie.
– Ja nie mam i tutaj poproszę cię o pomoc. – Na jego twarzy zagościł radosny uśmiech, jakby oznajmiał dziecku, że ma dla niego schowaną za plecami zabawkę.
– Na czym ma polegać? – Czuła, że nie spodoba jej się odpowiedź Piotra.
– Mam dobrze wyglądać, więc muszę kupić ciuchy, iść do fryzjera. Pomóż mi w tym, asystuj, pokieruj mną tak, żebym ci pasował do wizji sesji zdjęciowej.
Patrzyła na niego zbaraniała, stwierdzając, że ten człowiek musi być szalony. Nie mogłaby zrobić czegoś takiego i nie miała na to najmniejszej ochoty. Gdyby wzbudził w niej cień sympatii, czy chociaż odrobinę litości, może zastanowiłaby się nad zgodą.
– Nie oferuję takiej usługi. – Zaplotła ramiona pod piersiami, ściągnęła brwi, cofnęła się o krok. – Bardzo dziwaczna propozycja i co najmniej niestosowna.
– Dobrze zapłacę. – Piotr nie wydawał się być zrażony jej odpowiedzią. – Potrójna stawka za sesję. Proszę o to, bo od tego zależy, czy pozostanę samotnym kawalerem. Nie chcę być sam. – Spoważniał i spochmurniał. – Jeśli uważasz, że potrzebuję zmian, to zmień mnie. Oddaję się pod twoje władanie.
Zuza zaniemówiła, nie znajdując odpowiedzi. Zaskoczył ją ostatnim stwierdzeniem i obudził w niej poczucie misji do spełnienia. Odstąpiła o kilka kroków w tył, krytycznym wzrokiem taksując jego sylwetkę. Uznała, że budowę ciała ma prawidłową, co dawało szansę na zgrabne ukazanie sylwetki. Ubiór powinien na nim dobrze leżeć. Gorzej sprawa przedstawiała się, gdy patrzyła na głowę. Zaniedbane włosy sterczały w zbyt wielu kierunkach. Były zniszczone, nierówne, nijakie. Oczy ukrył za okrągłymi, rogowymi oprawkami z grubymi szkłami. Resztę zakrywał zaniedbany, choć czysty zarost. Włosy przy ustach oraz wąsy zakręcały się dziwacznie. Zuzka nie mogła pojąć, jakim cudem nie drażnią go, wchodząc mu do nosa. Czuła odrazę do tego człowieka, ale brzydota odrażała ją od zawsze. Nie chodziło tu o to, że ten człowiek nie był pięknie ukształtowanym modelem, lecz o fakt, że tak bardzo zaniedbał zewnętrzną powłokę. Niechlujny – to słowo najlepiej go opisywało. Wypchane kolana w sztruksie szarych, spłowiałych spodni i kołnierzyk koszuli w kratę, wystający spod workowatego swetra w paski dopełniały obrazu.
– Poczwórna stawka – rzucił Piotr, widząc, że kobieta się waha.
– Dobrze. – Wyglądało na to, że robi to po części wbrew sobie, nie mogła jednak nie docenić desperacji Piotra. – Ale mówię, co z tobą robimy, a ty ze mną nie dyskutujesz.
– Jeśli nie każesz mi się malować, nosić obcisłych gaci i nie ogolisz mnie na zero, to mogę się poddać. – Uniósł lewą dłoń na wysokość barku, zwracając jej wewnętrzną część ku Zuzce. Prawą położył na wysokości serca w geście przysięgi.
– Ok. – Rozbawił ją, dzięki czemu pomyślała, że może nie okaże się bucowatym tępakiem. – Widzimy się tutaj jutro o godzinie dziewiątej.
– Przypieczętujmy to uściskiem dłoni.
Wyciągnął w jej kierunku ramię, zamarł w oczekiwaniu. Musiała odwzajemnić gest, podać dłoń do uściśnięcia. Nie była gotowa na iskrę, która między nimi przeskoczyła w momencie, gdy skóra dotknęła skóry. Palce Piotra przesunęły się powoli od opuszek aż do nadgarstka. Cofnął dłoń i zacisnął w równie powolnym tempie na jej ręce. Niby zwyczajny gest, ale w wykonaniu tego człowieka nabrał dziwnie zmysłowej barwy. Nie spuszczał przy tym wzroku wbitego w jej usta, a półuśmiech nie znikał z jego twarzy, czaił się w niebieskich tęczówkach. To ostatnie zauważyła mimo musztardówek, które wątpliwie przyozdabiały mu nos.
To może być ciekawe doświadczenie – pomyślała, zaczynając się ostrożnie cieszyć na metamorfozę, której podda tego człowieka.
– Do jutra, Zuzanno. – Jej imię wypowiedział miękko, jakby głaskał ją tym tonem, może przytulał. – Już się nie mogę doczekać jutra.
Mrugnął do niej, skłonił się i odwrócił ku drzwiom.
Po wyjściu Piotra Zuzka stała jeszcze dobrych pięć minut, bijąc się z myślami. Musiała przyznać przed samą sobą, że jest podekscytowana czekającym ją wyzwaniem. Kto wie, może poszerzy zakres usług i dokooptuje do świadczonego wachlarza jeszcze metamorfozy?
Podeszła do biurka, otworzyła folder ze zdjęciami chłopaka, którego dziś „zaliczyła”. Młodość, piękno, a przede wszystkim zręczna i świetnie do jego urody dopasowana stylizacja biła po oczach. Image zbuntowanego, niepokornego, a przez to seksownego faceta było czymś, co gwarantowało sukces wśród fanek. Opadła na fotel, zastanawiając się, jak chociaż część tego wizerunku przenieść na nowego klienta.
Zostaw Komentarz