Laleczka szefa rozdział 4

with Brak komentarzy
Getting your Trinity Audio player ready...

Laleczka szefa od Monika Liga

Niecierpliwe oczekiwanie

Magda

Ciekawe jak łysy mieszka. To, gdzie mieszka, już wiedziałam. Znałam adres z danych pracowników, do których miałam dostęp.

Dręczyło mnie pytanie, dlaczego chce kupić sztuczną kochankę, skoro stać go na pełnoetatową? Musi mieć konkretny powód, bo przecież mało kto kupuje takie zabawki. Chociaż skąd mogę wiedzieć? Nie siedzę w sypialniach znajomych mi ludzi, więc to tylko moje podejrzenia. Nikt nie chwali się używaniem seks–zabawek. Pomijając fakt, że mało kogo stać na tak wypasione, a co za tym idzie i drogie gadżety do zabawy w łóżku.

Przejadę w okolicy domu łysego i popatrzę. Tak tylko z ciekawości, żeby zobaczyć, jak facet mieszka.

Kurde bele, chyba za bardzo się na niego nakręcam – mruknęłam pod nosem, opatulając się kołnierzem kurtki, zapinając go pod sam nos.

Wychodząc na dwór, naciągnęłam czapkę aż na brwi. Zaczynał padać marznący deszcz ze śniegiem i aura nie zachęcała do wypraw. Spojrzałam w górę, na okna i balkony sąsiedniego bloku. Ludzie zaczynali już świrować i pstrzyli swoje mieszkania kolorowym oświetleniem. Mrugającym i rozbłyskującym kolorami, jakby chcieli zrobić dyskotekę na własnym balkonie. Że też im to nie przeszkadza! Przecież cały pokój musiał mrugać wraz z tą barwną girlandą.

Nie rozumiem ludzi – mruczałam pod nosem, otwierając swoje auto.

Z planów niestety nic nie wyszło. Wsiadając do samochodu, stwierdziłam, że właśnie dostałam okresu. Objawiło się to skurczem w brzuchu i bólem jednego z jajników. Chwilowym, ale dobrze mi znanym i zwiastującym jedno – nadciąga słaba kondycja psychiczna i fizyczna.

Teraz powinnam zaopiekować się sobą i oszczędzać siły fizyczne. Już w momencie, w którym o tym pomyślałam, poczułam nadmiar wilgoci w majtkach. Czyli zaczyna się.

Jak mogłam przegapić datę zbliżającej się miesiączki! To przez łysego i zaaferowanie nim! Tak skupiłam się na tym, że umknęła mi data okresu!

Szybko wróciłam do domu i do łóżka. Jutro czekał mnie ciężki dzień, ból i łykanie tabletek rozkurczowych. Trudno, taki nasz babski los.

***

Endriu

Dostałem w piątek maila, że moje zamówienie jest już w końcowej fazie realizacji i dotrze do mnie w połowie przyszłego miesiąca. Szybcy są!

Wciąż jednak miałem kompletować dane wizualne, jak ładnie to nazwali. Wcześniej podpisałem całą masę zgód elektronicznie oraz udostępniłem swoje profile w mediach społecznościowych. To samo zrobiłem, przesyłając nazwy kont Magdy. Odpisano mi, że z tych materiałów nie mogą korzystać, ale oczywiście dziękują za gorliwość. Bo RODO i przepisy oraz temu podobne. W sumie to nie byłem pewny czy w ten sposób nie łamię prawa. Cóż, miałem to głęboko w dupie. Im dłużej czekałem na realizację zamówienia, a co za tym idzie, chodziłem w okularach z kamerą w ich oprawce i nagrywałem każdy możliwy moment, gdy w moim zasięgu znalazła się Magda, tym bardziej nakręcałem się seksualnie. Tak właściwie, to miałem problem ze skupieniem się na najprostszych czynnościach. Obowiązki firmowe wykonywałem jeszcze jako tako, ale równocześnie byłem podminowany i stało się kwestią czasu, że w końcu coś spieprzę.

Nie umknęło to uwadze Krzyśka, co skwitował złośliwym: „Braki w seksie biją ci na dekiel?”.

Niepotrzebnie to powiedział, bo tylko mnie dodatkowo wkurwił ponad miarę. Wkurzyłem się bardziej niż zwykle i po raz pierwszy w historii naszej znajomości, prawie przyjaźni, złość przyćmiła cierpliwość.

I kto to mówi? – Zagotował mnie wewnętrznie, a mimo to zewnętrznie zachowałem pozorny, stoicki spokój. – Ktoś, kto nie spał z kobietą w przeciągu ostatniego półrocza? A może dłużej?

Palnąłem z równie grubej rury, ale miałem zwyczajnie dosyć jego durnych przycinek. Po raz pierwszy straciłem kontakt z cierpliwością, którą dotąd miałem w stosunku do niego.

Nie zauważyłem niestety, że w momencie, gdy to artykułowałem, przechodziła obok nas Halinka z marketingu. Cholera! Jednego mogłem być pewny, że posłyszane informacje szybko puści w obieg po całym biurze. Czyli, jak przystało na kogoś z działu marketingu.

Krzysiek bąknął coś w odpowiedzi, ale nie zrozumiałem sensu słów, po czym czerwony, niczym burak obrócił się na pięcie i bez słowa pomaszerował do swojego boksu.

Z jednej strony poczułem, że przegiąłem i zrobiło mi się go szkoda. Z drugiej miałem dosyć jego coraz większej obcesowości w stosunku do mnie. Może dzięki temu spasuje odrobinę i kolejnym razem ugryzie się w język.

Chodząc po biurze, by jak najczęściej skrzyżować drogi z Magdą, doszedłem do wniosku, że z dnia na dzień jestem coraz bardziej gotowy, by zagadać do niej. Tak osobiście i twarzą w twarz. Jak człowiek do człowieka.

Nie do końca rozumiałem, skąd dotąd tkwił we mnie taki opór przed rozmową z tą dziewczyną. Wyjątkowa uroda to jedno, tym onieśmielała mnie najmocniej. Była o kilkanaście lat młodsza ode mnie i taka… Właściwie to nie potrafiłem określić tej ulotnej części jej natury. Niby była wesoła, ale i zdystansowana. Trzymała rezerwę w kontakcie z mężczyznami i potrafiła potraktować ich chłodno. Tych obserwacji dokonałem podczas snucia się za nią w taki sposób, by nie rzucać się tym w oczy innym pracownikom i jej samej.

W końcu pod koniec tygodnia otrzymałem mail, że zamówienie jest kompletne i weszło w etap wykończeniowy, więc nie muszę już dostarczać zdjęć i filmów.

Na forach wyczytałem, że przy realizacjach jak moje, dopasowuje się jeden z modeli silikonowego ciała. Zazwyczaj był już kompletnie gotowy i dobrany pod kątem preferencji i upodobań takich jak postura modela, lub modelki, jej koloru skóry, czy wielkości biustu. Wtedy dopasowywano włosy i wykańczano twarz. Oczywiście na wzór tej, o której materiały dostarczono podczas zamówienia i potem, zgodnie z umową.

Oglądałem nagrania z fabryki i ten widok wywołał we mnie dreszcz niepokoju. Dlaczego?

Hala, w której powstawały te erotyczne zabawki z najwyższej półki, wyglądała trochę jak sala tortur i ubojnia zwierzyny, w jednym. Na blatach roboczych leżały kawałki lalek, inne części przechowywano na ogromnych regałach. Nogi i ramiona stały obok siebie, czasami sam tułów i to robiło makabryczne wrażenie. Prawie całe postaci wisiały na hakach i to ten widok wydał mi się najbardziej niepokojący. No bo jak tu nie poczuć dreszczu niepokoju, na widok swobodnie zwisających kobiecych ciał? Jedne z łysymi głowami, inne ich pozbawione. Różnej budowy sylwetki, większość z dużym biustem. Albo blat pokryty samymi głowami! Niczym w laboratorium szaleńca!

Według tego, co wyczytałem z rozmów innych użytkowników, lub zainteresowanych zakupem, ogromny popyt przy tego typu „zakupach” był na gwiazdy kina pokroju Angeliny Jolie, czy gwiazdy pop. Oczywiście najwięcej uwagi poświęcono zamówieniom jak moje. Dyskutowano o nich z zazdrością i czytając te rozmowy, sam sobie zazdrościłem i czułem coraz większą niecierpliwość. Pękałem z ciekawości, jakie wrażenie zrobi elektronicznie sterowana postać z masą czujników i mechanizmów, głośnikami i sztuczną inteligencją sterującą tym wszystkim.

Przez głowę przemknęła mi myśl, że to, co robię, jest trochę szalone. Dotąd nie ulegałem zwariowanym podszeptom, by spełnić aż tak wybujałe marzenie. Czyżbym dał się wciągnąć marketingowej machinie i wkręcić w zakup czegoś, co tak naprawdę było mi niepotrzebne? Postanowiłem odrzucić te rozmyślania. Klamka zapadła i moja osobista Magda była w fazie wykończeniowej.

Chryste, jak to brzmi!

Z drugiej strony nie sfiksowałem dotąd aż tak na czyimś punkcie. Od momentu, gdy około pół roku temu Magda pojawiła się w firmie, myślałem o niej bardzo, ale to bardzo często. Najpierw sporadycznie i na zasadzie podziwiania jej urody. Później wyobrażając ją sobie obok mnie. Oczami wyobraźni widziałem nas w restauracji, gdzie rozmawiamy podczas obiadu. Potem szliśmy na wspólny spacer, może do teatru, lub na seans kinowy. Gdy dotarłem do sypialni i tego, co chciałem tam z nią robić, moja jaźń przeskoczyła na inny level. Widok jej nagiego ciała i zarumienionej buzi wypełnił mi każdy zakamarek mózgu. Jakby przykleiła mi się do myśli, a ja zapętliłem się na jednym marzeniu – mieć Magdę. I tylko szkoda mi było, że nie potrafiłem zrobić nic, by mieć ją prawdziwą, a nie podróbkę.

Nadchodził weekend, na który nie miałem planów. Krzysiek obraził się, a mi pasował ten stan rzeczy. Bywało, że w sobotę wyskakiwaliśmy na wspólne piwo do knajpy, ale tym razem miałem ochotę na wyrwanie się z miasta. Chciałem pomyśleć nad sobą i tym, co mną kierowało. Dlaczego uległem tak spontanicznej decyzji? I nie chodziło tu o koszt zakupu namiastki wymarzonej kobiety, ale o lęk przed tą prawdziwą. Przecież ja nawet nie spróbowałem do niej zagadać! To nad tym musiałem pomyśleć i zrozumieć siebie i wewnętrzny opór przed zaryzykowaniem zagadania do niej.

Spakowałem się do plecaka i obrałem trasę w Beskidy. Musiałem sobie dać w dupę, więc zaplanowałem wysiłek fizyczny i względną samotność. Coś takiego mogłem teraz znaleźć jedynie w górach. O tej porze roku zarówno na szlakach górskich, jak i w schroniskach usytuowanych na szczytach gór, panował względny spokój. Ludzie nie wypuszczali się w góry, nawet tak łagodne, jak Beskidy. Tuż przed tym, jak wypełnią się one ludźmi, którzy w święta uciekają z miast i szukają pięknych miejsc w otoczeniu przyrody.

Większość szlaków była niedostępna lub zamknięta. Przynajmniej dla zwykłego turysty, który nie miał pojęcia o górskim BHP. Jeśli ktoś nieprzygotowany zapuszczał się na szlaki, często błądził, lub utykał gdzieś i nie potrafił wrócić. Głównie z powodu nieobliczalności górskiej pogody, która dla mnie była największym atutem gór. Nigdy nie było wiadomo, czego można się spodziewać po niebie, które jest bezchmurne i słoneczne, a dwa kwadranse później zasnuwa się ciemnymi chmurami i zaczyna sypać śnieg. Innym niż w mieście, bo tak gęstym, że widoczność potrafiła spaść do metra przed własnym nosem. Kogoś innego by to przeraziło, dla mnie było zamknięciem umysłu i ciała w bańce rzeczywistości. To w takich momentach byłem tak bardzo TU i TERAZ, jak tylko jest to możliwe. Nawet seks nie dawał mi podobnych doznań!

I znów wróciłem myślami do Magdy i jej kopii, którą dla mnie przygotowywano. Liczyłem na to, że dzięki lalce z jej twarzą będę mógł poczuć, choć namiastkę tego, co podczas wysiłku na szlaku górskim. Jeśli faktycznie w przyszłym tygodniu będę ją miał, to z całą pewnością nie będzie mi się chciało ruszać z domu. Poprawka, z sypialni!

Znajdziesz ją w moim sklepie​

Zostaw Komentarz