Psychol. Pokuta rozdział 3

with Brak komentarzy

Psychol. Pokuta od Monika Liga

Rozdział 3

Świat Zuzki

Po pogrzebie Marcel czuł ulgę. Podczas uroczystości nie płakał, bo od dawna nie kochał Eweliny. Było mu przykro, teraz głównie z powodu w połowie osieroconej córki. Martwiło go, że Oliwka wpadła w odrętwienie i z boku mogła wyglądać na obojętną na śmierć matki. Marcel wiedział, że to niemożliwe. Przypuszczał, że po wydarzeniach, których, w ostatnich dniach, była główną bohaterką, nie ma w sobie przestrzeni na więcej emocji. Strach po porwaniu wyeksploatował ją, nie pozostawiając miejsca na żałobę.

Psychologiem zajmę się później, po powrocie – postanowił, patrząc na tuloną do boku Oliwkę.

Nie jego boku, bo dziewczynka nie odklejała się właściwie od Sofii, a ta od Nataszy. Dziewczynki były właściwie cały czas razem, czym nie zamierzał się martwić, a wręcz błogosłąwił okoliczności.

– Marcel, chcę ci podziękować.

Tymi słowy teściowa zwróciła się do niego podczas stypy, którą zorganizowano w domu teściów. Marcel proponował, że zapłaci za imprezę w lokalu, ale kobieta uparła się, że chce to zrobić samodzielnie.

– To ja powinienem dziękować – uśmiechnął się, wskazując udekorowany stół, zajmujący połowę salonu i gości, którzy cicho rozmawiając, raczyli się podanymi przez nią potrawami. – To musiało kosztować sporo pracy.

Mówił to z przekonaniem, bo wiedział już, ile energii wymaga przyrządzenie zwykłego obiadu. Uczył się tego od Nataszy mimo że ta radziła sobie z prowadzeniem domu nad wyraz dobrze. Robił to głównie po to, by spędzić z nią czas i pośmiać się, bo gotowanie z nią było świetną zabawą. Mógł przy okazji dotykać jej mimochodem, gdy instruowała go, jak coś zrobić. Poza tym wciąż nie mogła wykonywać gwałtowniejszych ruchów, czy dźwigać, bo uraz po tym, co zrobił jej Grzesiek, wciąż odzywał się, przynosząc ból. Marcel wiedział, że w końcu wydobrzeje i to teraz był odpowiedni czas na to, by być użytecznym i pomagać jej w czym tylko mógł.

To podczas rozmowy z teściową wpadł na pomysł, że zabierze Nataszę do Ikei, by wybrała sprzęty kuchenne. Chciał zrobić to pomieszczenie dla niej i już nie umiał się doczekać wspólnej wizyty w sklepie.

– Tyle mogłam dla niej zrobić – odparła teściowa, wyrywając go z zamyślenia. – Ale nie za to dziękuję, ale za wpuszczenie nas do waszego życia.

Kobieta przeniosła wzrok na Nataszę, która właśnie wycierała chusteczką Oliwce brodę. Oliwka nie przestawał przy tym mówić czegoś do Sofii, która słuchała jej ze skupieniem.

– Ta kobieta, Natasza – teściowa wskazała siedzącą opodal blondynkę. – Czy to twoja… – I urwała, nie wiedząc jak zadać pytanie.

W pierwszym odruchu Marcel się zjeżył na to wścibskie pytanie. Szybko jednak ochłonął wiedząc, że kobieta troszczy się o wnuczkę. To ona pozostała jej teraz po zmarłej tragicznie córce.

– Zatrudniłem ją do opieki nad domem i pomocy przy Oliwce – mówił cicho, śledząc ruchy Nataszy. – Lepiej, by miała kobiece towarzystwo. No i jak widać, świetnie się dogaduje z córką Nataszy.

Zamilkli oboje, a teściowa powoli kiwała głową na znak, że świetnie go rozumie i popiera.

– I dlatego też dziękuję, że wpuszczasz nas do waszego świata – podjęła przerwany wątek. – To dla nas bardzo ważne. Z przyjemnością pomożemy wam przy remoncie domu. I jeśli zgodzisz się, to przeniesiemy trochę mebli z jej dawnego pokoju.

– Doskonały pomysł – przyznał zaskoczony, bo sam nie wpadłby na to.

Spojrzenie Marcela powędrowało w kierunku siedzącego przy stole teścia. Ten przyglądał mu się, ale z ulgą zarejestrował fakt, że po raz pierwszy chyba ze spokojem w oczach i bez jawnej nienawiści. Pokusił się nawet o stwierdzenie, że zobaczył cień ciepła, czyli coś, czego dotąd nie widział w oczach dziadka Oliwki. Nie, gdy ten patrzył na niego.

***

– Znalazłabyś sobie jakąś pracę na wakacje – marudziła matka, zbierając porozrzucane ubrania ojca.

On oczywiście spał po nocnej zmianie w hucie. Śmierdzi alkoholem, więc pewnie po drodze wypił jeszcze piwo, a raczej kilka.

Zuza nie raz zastanawiała się, dlaczego mama nie poszuka jakiejś pracy. Całe dnie spędzała w niewielkim, dwupokojowym mieszkaniu. Wciąż widziała ją z papierosem w ustach, nigdy nie uśmiechniętą, a zawsze wkurzoną. Kiedyś mama powiedziała, że nie opłaca się pracować, bo wtedy straciłaby kupę kasy. Dokładnie takich słów użyła. Jak później wyjaśniła, miała na myśli zasiłki, dopłaty do mieszkania i ogrzewania. Poza tym rodzice nie byli małżeństwem, ponoć też z finansowych względów.

– Ludzie są głupi – mówiła, ze złością przygotowując obiad i Zuza wiedziała, że mama nie lubi tego robić. – Pracują za marne dwa i pół tysiąca złotych, a gdyby ruszyli łbami, to mogliby mieć więcej pieniędzy w prezencie od państwa. Ale co poradzisz. Może to i dobrze, bo gdyby więcej było takich mądrych jak ja, to w końcu ktoś zmniejszyłby dopłaty.

– I to jest uczciwe? – dopytywała Zuzia, przyglądając się pracy mamy.

– Legalne, więc uczciwe i należy nam się jak psu buda – odparła mama, wzruszając ramionami z obojętnością. – A czy uczciwe jest zrobić dziecko, a potem unikać życia i obowiązków, jak twój durny ojciec?

Wtedy tata spał i tak było i dzisiaj. Właściwie codziennie.

Zuzka westchnęła, nie odpowiadając na zaczepki mamy. Nie miała się gdzie przed nią ukryć,więc najlepiej było milczeć i udawać, że słucha matczynych mądrości. Za niedługo spotka się ze znajomymi z paczki, bo byli umówieni na jedenastą przed południem. Znów pójdą się powłóczyć na hałdy kopalniane, może nawet wypiją wspólnie wino. Jeśli ktoś skołuje kasę, to uda się kupić butelkę najtańszego alkoholu. Przede wszystkim jednak będzie się mogła zobaczyć z ziomkami, bo tylko przy nich mogła być sobą.

Dyskretnie zerknęła na zegarek. Tak, by nie dostrzegła tego mama.

– Na jakiś zmywak byś się zatrudniła, a nie siedziała całymi dniami z nosem w telefonie! – zrzędziła dalej mama , zaciągając się papierosem, który chwilę później odłożyła do popielniczki i teraz tlił się sam, a ona sama mogła wrócić do obierania ziemniaków. – Albo na jakiś magazyn.

Mama mówiła, a Zuzka odliczała minuty do wyjścia.

***

– Czy Matrioszka musi jechać w bagażniku? – zapytała cicho Oliwka.

Marcelowi udało się ukryć zaskoczenie, bo rzadko zdarzało się, by córka zwracała się bezpośrednio do niego. Rozmawiała z Nataszą, zazwyczaj jednak omijając go spojrzeniem i tylko niekiedy przyłapywał ją na przyglądaniu mu się.

– A dlaczego tego nie chcesz? – Postanowił nie dać po sobie poznać, jak bardzo zrobiło to na nim wrażenie. – Źle jej tam będzie?

– Tak – odpowiedziała dziewczynka i Marcelowi nie umknęło, że zadrżał jej głos. – Będzie zamknięta w ciemności sama. Ja przynajmniej miałam Sofijkę, a też się bałam.

Natasza zerknęła na Marcela i czuł, że daje mu tym samym znać, by się zgodził. Nie widział innej opcji tym bardziej, bo rozumiał, że wszystkie trzy zaznały uwięzienia z rąk oprawcy.

– A jak chcesz ją wieźć? – dopytywał Marcel, ciesząc się w skrytości, że Oliwka wreszcie do niego zagadała. – Klatka nie zmieści się między waszymi fotelikami, a nie wyobrażam sobie, żeby miała ot tak siedzieć na siedzeniu.

– Dlaczego? – zapytała córka.

– Bo może zacząć rozrabiać podczas jazdy, a przez to spowoduje wypadek – postanowił nie upiększać prawdy. Nie jej, bo widział, że córka jest wyjątkowo bystrym dzieckiem. – Wskoczy mi na głowę, wystraszy mnie i tyle wystarczy.

Dziewczynka posmutniała, Marcela ukłuły wyrzuty sumienia.

– No chyba że wymyślicie dla niej smycz. Nie słyszałem, żeby ktoś prowadzał gęsi na spacer, ale kto wie, może to będzie wynalazek na skalę światową?

Plótł głupoty, ale właśnie odkrył, że sprawienie przyjemności dziewczynom sprawia mu radość. Wystarczyło, że słysząc jego słowa Oliwka ożywiła się, Nataszy rozbłysły prawie w tym samym momencie oczy, a chwilę później i Sofia uśmiechała się i widać było, że i jej udzieliła się radość pozostałych.

Jakby były połączone niewidzialną siecią – pomyślał, dodając:

– Wyjeżdżamy pojutrze, więc wymyślajcie szybko.

Po tych słowach ruszył na górę do gabinetu. Kwaterę miał opłaconą, pozostało wykupienie winiet.

Jako kierunek wakacji wybrał Chorwację, bo nie miał lepszego pomysłu. Ewelina jeździła do Chorwacji od lat. Nie z nim, ale z nowym lepszym mężem. Nie dla siebie obrał ten sam kierunek, ale dla córki. Niech poczuje się choć odrobinę bardziej znajomo.

***

– Halo, Iwona? – Zuzka słyszała, że przyjaciółka odebrała połączenie, ale milczała, nie mówiąc nic. – Coś się stało? Iwona, odezwij się!

Ze słuchawki dobiegł ją nie głos, lecz płacz. Najpierw cichy, po chwili głośniejszy, w końcu szloch.

– Iwona, co się stało?! – Zuzka była mocno zaniepokojona zachowaniem przyjaciółki. – Powiedz coś do kurwy nędzy!

Zapadło milczenie, w końcu schrypnięty i zmęczony głos oznajmił:

– Iwony nie ma.

Po tym zdaniu zapadło milczenie, rozmówca rozłączył się, a świat Zuzki zatrzymał się.

 

Poprzednie części znajdziesz ją w moim sklepie

Szukaj mnie też na Empik i Legimi
Psychol trójpak książki e-book

W trójpaku taniej

Zestaw trzech tomów serii

Zostaw Komentarz