Getting your Trinity Audio player ready...
|
Rozdział 4
Nie ma tego złego, co by na dobry seks nie wyszło
Byłem wściekły i miałem nadzieję, że jednak mnie usłyszała. Złościłem się na siebie, nie na nią. Wkurzałem się, że przecież mogłem za nią pobiec, może nawet próbować wyważyć drzwi. Podszedłem do nich i naparłem ciałem, pchając biodrem i ramieniem. Ani drgnęły.
Zapiąłem rozporek i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Pierwszym co stwierdziłem poza brakiem okien były ślady po czymś, co niedawno musiała zdjąć z półek. To dawało nadzieję, że mówiła prawdę i porwała mnie, zaplanowawszy taki proceder po raz pierwszy. Pomieszczenie wyglądało na magazynek zaadoptowany na moje więzienie. Tymczasowo przerobiony na celę, bez śladów bytności innych, przetrzymywanych tutaj wcześniej mężczyzn. Żadnych odprysków na ścianach, czy kresek świadczących o spędzonych tu przez kogoś dniach i nocach.
Przemknęły mi przez głowę wszystkie filmy o psychopatach i o dziwo żaden o szalonej kobiecie. Na pewno nie więżącej faceta po to, by zmusić go do uprawiania seksu!
W mojej celi stało łóżko, obok krzesło, mały stolik na kółkach, plus turystyczna toaleta. Ze ściany wystawał zawór z przyczepionym do niego wężem ogrodowym, a obok stała duża miska.
Czy ona ma zamiar wywalać moje gówna? Mam srać do tej toalety?! Kurwa mać! To jest porąbane! Ona jest porąbana!
Wściekły chwyciłem miskę i zacząłem nią walić w okno w drzwiach. Szkło musiało być hartowane, bo mimo wysiłku jaki włożyłem w rozbicie go, na szybie nie powstała nawet jedna rysa. Niedobrze, bo to oznaczało, że faktycznie ma nade mną przewagę.
Obejrzałem każdy kąt swojej celi, szarpałem półki, ale nie udało mi się żadnej z nich oderwać ze ściany. Mogłem ewentualnie obezwładnić dziewczynę, gdy tu wróci i przywiązać do łóżka w nadziei, że poda mi kod do drugich drzwi. Postanowiłem zostawić sobie tą opcję na wszelki wypadek. Najpierw spróbuję z nią po dobroci. Kto wie, seks może być całkiem przyjemny. Nie mam stałej dziewczyny, ale nigdy nie czułem takiej potrzeby. Dobry, szybki numerek byłby nawet ciekawym bonusem.
Po około godzinie wróciła z tacą, na której stała miska parującej potrawy i kubek z piciem. Obok, zgodnie z moim życzeniem, leżała tubka z lubrykantem Durexu. Postawiła tacę na stoliku, a ten przysunęła do mnie.
– Proszę – powiedziała cicho, nadal unikając patrzenia mi w oczy. – Zjedz coś.
Sama usiadła na krześle i ułożyła dłonie na złączonych kolanach. Jak grzeczna uczennica. Jasne, tyle, że pokręcona i nieobliczalna!
Poczułem zapach potrawy, w wyniku czego ślina automatycznie napłynęła mi do ust.
– Zatrute? – Miało zabrzmieć jak ponury żart, ale w myślach dopuszczałem niestety taką opcję.
– Nie zamierzam cię truć! – Chyba dotknęło ją moje pytanie. I dobrze!
– A jednak jakoś znalazłem się tutaj – stwierdziłem fakt. – Bez własnego udziału.
– Tabletka gwałtu – spuściła wzrok. – Wczoraj w kawiarni przy autostradzie.
Faktycznie, to pamiętałem!
Znajomy podrzucił mnie na stację benzynową, z której dalej miałem pojechać już stopem. Wysiadłem z jego samochodu przy dystrybutorze, gdy tankował. Pożegnaliśmy się, ja postanowiłem wypić kawę w przylegającym do stacji bistro. Kupiłem kawę, którą przyniosła mi kelnerka. Czy tą kelnerką była ta dziewczyna?
– Pracujesz tam? – zapytałem, ostrożnie próbując zupy. Była pyszna.
– Tak, a może już nie, bo urwałam się z pracy – mruknęła pod nosem, nie rozwijając odpowiedzi. – Nic więcej ci nie podam bez twojej wiedzy. Obiecuję. Za sześć dni wyjdziesz tymi drzwiami i pójdziesz w swoją stronę. – Wskazała drzwi, które wcześniej bezskutecznie próbowałem sforsować. – Potraktuj to jako niecodzienną przygodę seksualną.
Widziałem, że czeka na moją reakcję. Wkurwiłem się, bo zwyczajnie nie lubię być bezradny i zdany na czyjąś łaskę. W dodatku kobiety! Moje męskie ego cierpiało i warczało zezłoszczone. Postanowiłem więc przejść do rzeczy, ciekaw, co z tego wyniknie. Chcąc, nie chcąc, byłem też odrobinę podniecony. Mózg wysyłał impulsy do ciała i dawał znać, że za chwilę może być seks, więc i przyjemność. Nie panowałem nad tym.
– No to rozbierz się – odparłem na tyle oschle, na ile mi się udało. – Chcę zobaczyć czego będzie dotyczyć ta… – urwałem, po czym powiodłem wzrokiem wokoło po ścianach i łóżku, kończąc na niej. – Ta przygoda.
Podniosła na mnie przerażone, sarnie spojrzenie. Nie zrobiło mi się jej szkoda, bo przecież to ona nas w to wpakowała. Zmrużyłem oczy i czekałem ciekaw, co dalej zrobi. Teraz już nie chciałem by stchórzyła. Nastawiłem się na seks. Nawet byle jaki i mający zaspokoić wyłącznie mnie.
Widziałem zmianę, która w niej zaszła. Ściągnęła usta i uniosła brodę, następnie odetchnęła głęboko. Zagryzła dolną wargę, jakby walczyła z sobą, może obmyślała kolejny ruch i zbierała się w sobie.
– No dalej – ponagliłem ją. – Tydzień szybko minie. Jeśli ma z tego coś być, to pokaż mi się naga. Chcę cię obejrzeć.
Wstała powoli, znów spuszczając spojrzenie na podłogę. Nie patrząc na mnie, zaczęła rozpinać spodnie. Zdjęła je wraz ze skarpetami, ja patrzyłem na szczupłe łydki i ładnie umięśnione uda. Musiała coś trenować, widziałem to. Takich mięśni nie kształtuje siedzenie przed komputerem, czy choćby spacer, nawet szybki.
Zamarła z zamkniętymi oczami i miałem wrażenie, że dzieli ją ledwie chwila od tego, by stchórzyła i znów uciekła z piwnicy. Uśmiechnąłem się, widząc jej zachowanie. Co nią powodowało? Dlaczego postanowiła mnie uprowadzić i zamknąć tu, w końcu zmusić do seksu? Nie wyglądała na kogoś, kto miałby problem z przygruchaniem sobie chętnego do seksu! Już miałem ją o to zapytać, gdy uniosła dłonie, złapała ściągacz długiej bluzy i ściągnęła ją przez głowę.
Stała przede mną w samej bieliźnie. Była drobna i proporcjonalnie zbudowana. Szczupłe ciało, gdzieniegdzie lekko zaokrąglone i duże piersi. Cholera! Te były spore, ale uciśnięte w sportowym staniku. Jakby je chciała zamaskować? Dlaczego? I po co? Kolejna zagadka.
Dotąd spotykałem się z dziewczynami, które nie ukrywały, a wręcz eksponowały swoje wdzięki. Czasami nawet w przesadny sposób. Nosiły krótkie spódniczki, lub spodenki i obowiązkowe dekolty. Lubiłem to, bo kusiło i jako faceta, ciągnęło mnie do ładnych dziewczyn. Faktem było, że czasami za mocno się tuningowały. Powiększający biust stanik i lekkie zaskoczenie, gdy pozbywały się bielizny, lub to ja ją z nich zdejmowałem.
Lub majtki z wypełniaczem pośladków. To było jeszcze dziwniejsze! Pamiętam widok takiej właśnie, jak to określiłem w myślach, protezy damskiego zadka. Leżał na podłodze i wyglądał, jak odczepiony kawałek kobiecej pupy.
Lub peruki! Te były mniej szokujące, ale dziwnie było zobaczyć taką przemianę kobiety. Tu z imprezy wychodzę z długowłosą brunetką, a po seksie obok poduszki zostaje kępa jej włosów. Za pierwszym razem wystraszyłem się, gdy złapałem dziewczynę za włosy i przyciągnąłem ją, by pocałować. Miało być seksownie, a wyszło śmiesznie. Śmiała się ona, bo musiałem mieć nietęgą minę. Myślałem, że ją uszkodziłem, a to była tylko peruka, czy coś, co miała doczepione do swoich włosów.
Albo makijaż! Sztuczne rzęsy i mocno pomalowane oczy. To dopiero potrafiło zmienić twarz kobiety. Czasami na lepsze, zazwyczaj jednak na gorsze, gdy któraś przesadziła z ilością kosmetyków. Niespecjalnie się nad tym dotąd zastanawiałem, a w chwili obecnej wszystkie te myśli przemknęły mi przez głowę w kilka sekund.
Tymczasem teraz miałem przed sobą dziewczynę naturalnie piękną, bez grama makijażu i z ciasno spiętymi włosami. Do tego w staniku, który maskował jej biust i w prostych, białych figach. Bez koronek, którymi kusiła płeć piękna. Ona była taka bez tych dodatków.
– Ładna jesteś – wyrwało mi się, nim przypomniałem sobie, że chciałem być dla niej jaknajmniej sympatyczny. – Zdejmij bieliznę. – Dodałem ostrzej, chcąc zgasić nadzieję we wzroku, który na mnie podniosła. – No dalej!
Posłusznie, lecz z ociąganiem rozpięła stanik i rzuciła go na podłogę. Po chwili również majtki znalazły się obok. Widok niewielkich sutków i pełnych piersi momentalnie mnie pobudził. Dłońmi wstydliwie zakrywała trójkącik włosków na wzgórku łonowym. Przez głowę przemknęła mi myśl, że gdybym kiedyś lepiej jej się przyjrzał, mogłem być w tej sytuacji wcześniej. Bez tych udziwnień, porywania mnie i zamykania w durnej piwnicy.
Z drugiej strony, każdy z moich kumpli zamienił by się teraz miejscem ze mną i zrobiłby to bez wahania. Nie mogłem tego nie docenić, bo byłbym głupcem!
– Rozpuść włosy. – Głos mi zachrypł od rosnących emocji.
Czułem, że twardnieję, a serce zaczyna bić szybciej i musiałem się powstrzymać, by do niej nie podejść i jej nie dotknąć. To wszystko było takie abstrakcyjne, bo po raz pierwszy w życiu to dziewczyna przejęła inicjatywę. I nie mówię tu o podrywaniu mnie, bo to było normalne i działo się często, szczególnie na imprezach, których nadmiar z premedytacją ograniczyłem.
Ostatnimi czasy każdy weekend obfitował w zaproszenia na domówki, bądź popijawy w plenerze. W zależności od pogody, czy warunków mieszkaniowych organizatorów, bawiliśmy się przy ognisku, lub w czyimś mieszkaniu. Ja jednak szybko znudziłem się takim spędzaniem czasu, bo kosztowało mnie to zbyt wiele zdrowia. Kac obrzydzał wcześniejsze picie i wystarczyło, bym pomyślał o tym, co czeka mnie następnego dnia po takiej zabawie, bym spasował i podziękował. Kumple próbowali mi wejść na ambicje, lecz robili to w tak szczeniacki sposób, że zbywałem ich śmiechem. W końcu dali mi spokój i przyjęli fakt, że po prostu nie nadaję się na kompana do popijaw. Nie brakowało mi tego i wolałem rozładować się na siłce, niż chlając i rzężąc, by dzień po imprezie zarzekać się, że to ostatni raz.
Pierwszy raz zdarzyło mi się natomiast to, by dziewczyna chciała mnie nakłonić do seksu. Nie musiała, ale coś pchnęło ją do takiego ruchu. Byłem ciekaw, dlaczego się zdecydowała, ale to nie był moment na pytania.
– Powiedziałem, żebyś rozpuściła włosy! – Męska część mnie chciała przejąć inicjatywę i właśnie to robiłem.
Samczy instynkt załączył się i powiedział to za mnie. Czułem, że jest w niej sporo uległości, a to co robiła, zwyczajnie ją przerastało. Cieszyłem się z tego, choć nie do końca rozumiałem. W duchu przyznałem przed sobą, że coraz bardziej podoba mi się cała ta zabawa.
Zabawa? Dla niej nią nie była. Ona robiła to na poważnie i tylko nie rozumiałem jej intencji.
Rozdział 5
Prawda w cipkę kole
Musiała oderwać dłonie od miejsca, które tak wstydliwie zakrywała. Gdy uniosła ręce by rozpuścić kok, nie mogłem oderwać wzroku od kształtu piersi. Przez chwilę kołysały się, a sterczące, różowe sutki przywoływały mnie, bym ich dotknął, całował, przygryzał i bawił się nimi. Jaka jest w dotyku? Miękka? Czy jej skóra jest gładka? Jak pachnie?
Z trudem przełknąłem ślinę. Wzwód rozpychał mi spodnie, a zabawa w kotka i myszkę powodowała, że w podbrzuszu wrzałem. Zacisnąłem zęby, by opanować rosnącą ekscytację tym, do czego miało tu zaraz dojść. Ja miałem dojść! I to w kim? W dziewczynie, która z jakiegoś powodu wybrała mnie na cel seksualnych zabaw.
Odpięła spinkę i rozpuściła włosy. Zgarnęła ich długie pasma tak, by opadły jej na piersi i odcięły mi ich widok. Droczyła się ze mną i robiła to po to, by mnie sprowokować do działania? Bym to ja przejął inicjatywę?
Niedoczekanie twoje! Zaczęłaś tą grę, to ją prowadź. Nie pomogę ci w tym tak długo, jak będę się w stanie opanować.
– Nie uprawiałam jeszcze seksu – mówiąc to, patrzyła na moje spodnie, które coraz bardziej się wybrzuszały.
No dobra, tego się nie spodziewałem! Z wrażenia opadła mi szczęka, zatkało mnie i tylko patrzyłem na nią, sprawdzając, czy ze mnie nie żartuje. Nie wyglądało, by kłamała. Mogłem się oczywiście mylić, ale przecież sprawdzę to wkrótce!
– Żartujesz?! – Nie udawałem zaskoczenia. – Jesteś dziewicą?
– Kiedy ostatni raz sprawdzałam, to jeszcze nią byłam – starała się żartować.
Nie była dobrą aktorką i gołym okiem było widać, że jest zestresowana. Była coraz większą zagadką, a motywy jej wyboru mnie, na tego, który ma ją dodatkowo rozdziewiczyć, były dla mnie niezrozumiały.
Ok, wiem, że podobam się dziewczynom, ale żeby wymyślić coś takiego? I jaki był tego cel? Co chciała w ten sposób osiągnąć? A może jest lesbijką i postanowiła po prostu to zrobić i mieć za sobą pierwszy raz z facetem?
Głupiałem od gonitwy pytań w oszołomionym umyśle. Musiałem przerwać ich rozpędzanie się i mnożenie. Podszedłem do niej, obserwując jej twarz. Nie odrywała wzroku od mojego podbrzusza, zagryzając przy tym dolną wargę.
Jak całuje? Czy jest w tym dobra? A może już samym tym mnie zniechęci?
Cóż, wtedy po prostu od razu przejdę do rzeczy i ją wypieprzę. Przelecę, uspokoję się, spełniając tym samym jej chory plan. Później stąd wyjdę i zapomnę o niej.
Ale czy na pewno? Czy mi się uda? I czego tak właściwie chciałem?
Rozpiąłem rozporek, zzuwając równocześnie buty. Zdjąłem spodnie i rzuciłem je na bok. Następne były bokserki i uwolnienie się od ich ucisku przyjąłem z ulgą. Stanąłem przed nią nagi, a ona w obronnym odruchu objęła się ramionami i wbiła wzrok w ścianę obok.
– Tego przecież chciałaś – upomniałem ją, zdezorientowany jej zachowaniem.
– Tak – odpowiedziała prawie szeptem. – Ale chyba nie do końca w to wierzyłam.
Spojrzała mi w oczy wielkimi, zielonymi ślepiami, a ja poczułem litość i jakąś dziwną gulę rosnącą mi w gardle. Ująłem ją za brodę i pocałowałem, choć wcześniej zamierzałem ją po prostu zerżnąć. Delikatnie musnąłem drżące wargi i pogłębiłem pocałunek, czekając by go oddała. Myślałem, że mnie obejmie, że przytuli się całym ciałem, bo tak się to zazwyczaj odbywało. Po pocałunku przejdziemy do pieszczot, a od nich tylko krok do penetracji.
Smakowała miętą, a policzek, który objąłem dłonią, był miękki i gładki. Nie oddała pocałunku, lecz stała sztywna, a raczej skamieniała. Odsunąłem się kilka centymetrów i zajrzałem jej w oczy.
– Chcesz tego? – zapytałem ponownie.
Gdyby odpowiedziała, że jednak nie i właśnie zmieniła zdanie, trafiłby mnie teraz szlag! Nie wiem, czy umiałbym się wycofać, ubrać i czy cieszyłoby mnie, gdyby mi teraz zwróciła wolność. Chciałem seksu! Miałem śliczną, gołą dziewczynę przed sobą i byłem pobudzony i coraz bardziej podniecony.
Co z tego? Gdybym ją zmusił do seksu bez jej dobrowolnej zgody, wtedy stałbym się gwałcicielem. Tak, byłby to właśnie gwałt! Mimo, że to ona zainicjowała to wszystko. Nie byłem aż tak nieczuły i nie potrafiłbym tego zrobić tylko po to, by ulżyć sobie i spuścić z kręgosłupa.
– Chcesz tego, czy mam przerwać? – pytanie zadałem ze złością, ale nie umiałem grać spokojnego. Nie, gdy stał mi fiut i prawie ocierałem się nim o jej brzuch, a nos wypełniał jej słodki zapach. Tak, kurwa! Pachniała obłędnie! To tylko podbiło podniecenie o kolejnych kilka procent. – Odpowiedz!
– Tak – szepnęła. – Po prostu mam stracha.
– Nie tak to sobie wyobrażałaś?
– W sumie to nie wiem, co myślałam – przyznała z bladym uśmiechem. – Chcę tego, ale wiesz, po prostu nie wiem, jak zacząć. Jak się temu poddać. Jak wyluzować i wyłączyć strach.
Rozbroiła mnie tym. Częściowo, bo wciąż podsycałem w sobie złość. Głównie na siebie, bo nagle zaczęło mi zależeć, by jednak nie był to szybki numerek. Jej szczerość włączyła coś w moim umyśle. Jakąś nieznaną mi część mnie, która chciała, by było jej dobrze.
Nie jestem egoistą w życiu, toteż i w seksie nie potrafię nim być. I nie chcę, bo seks jest przyjemniejszy, gdy widzę, że nie tylko biorę przyjemność, ale i ją daję. Teraz nie zamierzałem się zmieniać. Zdrowy seks jest wymianą i jest najlepszy, gdy bierze się tyle samo ile daje się drugiej stronie. Bez zbędnych poświęceń i wstydu, ale to mi się dotąd nie zdarzyło. Zazwyczaj to ja byłem stroną aktywną i bardziej zaangażowaną. Nie przeszkadzało mi to, ale teraz kompletnie nie wiedziałem, co począć.
Zabłysła mi w głowie myśl.
– Połóż się – wziąłem ją za rękę i pociągnąłem na łóżko.
Położyła się na plecach, nie spuszczając ze mnie wzroku. Stałem i patrzyłem na nią z góry. Twarz miała ładną, niezbyt duże usta, krojem przypominające serce. Oczy były ogromne, ale może ze strachu przed tym na co się zdecydowała, czekała i jak to sobie wyobrażała. Piersi miała piękne i najchętniej uklęknąłbym nad nią, z kolanami po bokach jej ciała, zacisnął je sobie na fiucie i zerżnął je w pierwszej kolejności. Czy uniosłaby wtedy głowę? Czy mnie possała? Sam wyłaniający się spomiędzy piersi czubek penisa? Pewnie nie, bo skoro nie uprawiała seksu, to raczej nie robiła też laski. Robienie laski! Kurwa, jak to określenie mi do niej nie pasowało.
Powiodłem wzrokiem w dół, na jej brzuch i wzgórek z krótkimi, ciemnymi włoskami. Dziewicza cipka. Tego jeszcze nie miałem. Musiałem przyznać przed sobą, że obawiałem się tego pierwszego razu. A równocześnie podniecał mnie fakt, że będę w niej jako pierwszy.
Wiedziałem, że to głupie myślenie, ale nic na to nie mogłem poradzić. Pokonywanie oporu jej wnętrza i patrzenie jej przy tym w oczy. Co poczuję? Czy i mnie to zaboli? Czy to trudne, wbić się w dziewicę?
Oddychała szybko, ale musiała być przecież zdenerwowana. Nie odrywała przy tym spojrzenia od mojego kutasa i już samo to działało na mnie prawie tak mocno, jakby mnie dotykała.
I co ja mam z nią zrobić? Od czego zacząć? Mam być delikatny, czy przeprowadzić to szybko, by było za nami? Później kochać się z nią tak, jak lubiłem, już bez obciążenia pierwszym razem?
Nie pisałem się na rozdziewiczanie! W normalnych warunkach musiałbym się postarać, by oddała mi swój wianek. Miałbym czas na napalenie się. A tu co? Doprowadzono mnie do miejsca defloracji, jako… defloratora?
Z jednej strony byłem mocno podniecony, z drugiej leżała przede mną kłoda. Sztywna ze strachu przed pierwszą penetracją.
Uklęknąłem w nogach łóżka i rozsunąłem jej stopy na boki. Dzięki temu miałem widok na różowy przedziałek i kreseczkę zakończoną włoskami. Na ten widok do ust napłynęła mi ślina.
Przypomniałem sobie moje rozprawiczenie. Na imprezie, pod wpływem alkoholu, z bawiącymi się za ścianą ludźmi. Było nerwowo, szybko i mało ciekawie. Dziewczyna nie doszła, ale była mocno pijana. Nie było czego wspominać, w efekcie się skrzywiłem. Zauważyła to i błędnie odczytawszy moją minę, zasłoniła się dłońmi.
– Przestań tak robić – westchnąłem, czując potrzebę wytłumaczenia się. – Skrzywiłem się, bo po prostu przypomniał mi się mój pierwszy raz. Nie był sympatyczny.
Odetchnęła powoli, głęboko i widziałem, że poczuła ulgę.
– Rozumiem – odparła cicho. – Dlatego ja podeszłam do tego tak planowo. Nie wierzę w te romantyczne pierwsze razy.
Podpuszcza mnie, czy naprawdę tak myśli? Bo jeśli faktycznie ma takie na ten temat zdanie, to celnie pobudziła moją męską dumę i chęć udowodnienia jej, że się myli.
– Obróć się na brzuch – nakazałem. – Jesteś za bardzo spięta. Zajmę się twoimi plecami.
Widziałem w jej oczach dwa wielkie znaki zapytania.
– Plecy?! – spytała pełnym niedowierzania głosem. – Chcesz mi masować plecy?
– No już – ponagliłem ją. – Obróć się. Tak, najpierw wymasuję ci plecy.
Posłusznie położyła się na brzuchu, a ja usiadłem na jej pupie, obserwując jak się odkształca pod moim ciężarem.
Rozdział 6
Jedna jaskółka wiosny nie czyni
– Wygodnie ci? – bałem się, że ją połamię.
– Tak.
Zacisnąłem palce na jej karku, rejestrując po raz kolejny jej kruchość. W sumie, to ona o wiele bardziej ryzykowała niż ja. Nie znała mnie na tyle, by mieć pewność, że nie jestem niebezpieczny. Mógłbym jej zrobić krzywdę, albo potraktować brutalnie, krzywdząc takim seksem na całe życie. A mimo to zaryzykowała, oddając mi siebie tak ufnie.
Najpierw rozmasowałem szyję i ramiona. Były twarde i napięte niczym postronki. Nie umknęła mi ładna rzeźba mięśni pod skórą.
– Pływasz? – zapytałem.
– Aha – odparła cicho. – Dużo.
– Widać – pogładziłem opuszkami skórę na jej łopatkach, na co przebiegł przez jej ciało dreszcz.
Odruch, czy podobało jej się? Nie zapytam, ale na pewno sprawdzę.
Uciskałem mięśnie biegnące wzdłuż żeber, czując je pod palcami. Ugniatałem kręgosłup i niżej, dochodząc do lędźwi. Sięgnąłem po lubrykant i wycisnąłem sporo na dłonie, rozgrzewając go w ten sposób. Delikatna woń wypełniła niewielkie pomieszczenie, a mi szkoda się zrobiło tego, że ten sztuczny aromat zagłuszy naturalny zapach jej skóry. I podniecenia, ale to pod warunkiem, że uda mi się ją podniecić.
Przesunąłem się niżej, klękając między jej rozłożonymi kolanami. Patrzyłem na okrągły tyłeczek, ufnie wyeksponowany i zapraszający.
Musiałem się dotknąć, przejechać nawilżoną ręką po naprężonym penisie. Zacisnąłem dłoń na czubku, opanowując podniecenie. Byłem coraz bliżej orgazmu, już od samej zabawy jej ciałem. Ale jak się tu nie podniecić, gdy masuje się sprężyste i okrąglutkie pośladki? W dodatku błyszczące od lubrykantu. Ugniatałem je i uciskałem, zapuszczając się palcami coraz dalej w przedziałek. Miałem ochotę wziąć ją w tej pozycji, bez dalszych pieszczot, ale przypomniały mi się jej słowa o pierwszym razie bez przyjemności. I mój pierwszy raz. Żenada.
Nie mogłem się jednak oprzeć przed dotykaniem jej penisem. Pochyliłem się nad nią i zacząłem ocierać się o jej pupę, wciskać go pomiędzy śliskie pośladki. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, przez co ta pieszczota działała na mnie piorunująco. Czułem, że od orgazmu dzieli mnie krok, ale to był moment, gdy nie ma już szans na zatrzymanie się, bo byłoby to zbyt bolesne. Ona najwyraźniej nie rozpoznała, że trę o nią kutasem, a nie dłońmi. Czy gdyby była tego świadoma, to wystraszyłaby się? To też sprawdzę. Cholera, byłem w niebie i właśnie docierało to do mnie z pełną siłą.
Tarłem obolałym z podniecenia penisem o jej pośladki, zacisnąłem je delikatnie na nim i po wykonaniu kilku ruchów, skończyłem na jej plecach. Nie zareagowała strachem i nie wiem, czy wiedziała w ogóle, co się stało. Roztarłem spermę, jak wcześniej lubrykant.
Podniecała się. Wiedziałem to. Zaczęła przeć pupą do góry, napierając na mnie. Nagle zapaliła mi się w głowie lampka.
– Antykoncepcja – rzuciłem krótko, w tym jednym słowie zawierając pytanie.
Podniecenie podnieceniem, ale nie wyobrażam sobie, by zapomnieć o czymś tak ważnym! Prezerwatywy miałem, ale schowane w portfelu w plecaku. Gdzie był plecak, tego nie wiedziałem.
– Nie martw się – mruknęła, nie otwierając oczu. – Biorę tabletki i jestem wzorowo zdrowa.
Odetchnąłem z ulgą, bo zwyczajnie nie chciałbym tego teraz przerwać. To by była tortura. Nakręciłem się, jak jasny gwint i mimo orgazmu sprzed chwili, znów miałem pełen wzwód. Mało tego! Wyglądało na to, że jestem jeszcze grubszy i twardszy. To było dziwne, ale nie poświęciłem temu w tej chwili więcej myśli.
Z profilu dziewczyna też była delikatna. Miała mały, lekko zadarty nos i śliczne drobne usta. Nawet uszy miała małe. Za to oczy duże, jak dziewczynka z filmów z serii Hentai. Uśmiechnąłem się do tego porównania, a równocześnie zganiłem za brak spostrzegawczości wtedy, gdy zaprosiła mnie do siebie.
Rozsmarowywałem żel między jej pośladkami i niżej. Jęknęła i zacisnęła dłonie na prześcieradle. Delikatnie wsadziłem w nią palec, po chwili drugi, drażniąc jej wnętrze. Była gorąca i śliska. Biodrami wykonywała ruchy, nabijając się na moje palce. Twarz wcisnęła w poduszkę, a po chwili uniosła się na łokciach, odchylając głowę do tyłu. Część włosów spłynęła jej po plecach, a w mojej głowie wyświetlił się obrazek, jak łapię ją za nie, unieruchamiając w ten sposób, po czym wbijam się w nią gwałtownym pchnięciem.
– Obróć się i połóż się na plecy – powiedziałem głównie po to, by przerwać ten tok myśli.
Uniosłem się, uwalniając ją od swojego ciężaru. Teraz już bardzo chciałem być w niej, a przy mojej bujnej wyobraźni miałem szansę, by po raz drugi zaliczyć wystrzał na jej plecy.
Oczy miała wpół przymknięte, usta lekko spuchnięte i rumieńce na policzkach. Taka drobna i ufna.
Wycisnąłem żel wprost na jej brzuch. Drgnęła nerwowo pod wpływem zimna, ja opieprzyłem się o to.
– Spokojnie – uśmiechnąłem się do niej, rejestrując jak zareagowała na ten uśmiech.
Rozluźniła się, wpatrzona w moje usta.
Musiałem ją pocałować, ale to za chwilę. Najpierw piersi.
Sięgnąłem do nich śliskimi palcami. Zakryła dłońmi oczy, cicho jęcząc. Pochyliłem się nad nią, by posmakować jej usta. Jej reakcja mnie zaskoczyła. Gwałtownie złapała mnie za głowę i tym razem wpiła się mocno. Teraz już nie kontrolowała się tak, jak przy pierwszym pocałunku. To usta kontrolowały ją. Całowała mnie natarczywie, nacierając językiem na mój język.
Oddałem pocałunek, torując sobie kolanem drogę między jej nogami. Oderwałem się od jej ust i spojrzałem na nią, czując jak jej ciało tężeje.
– Boisz się – stwierdziłem fakt.
– Tak – wyszeptała.
– Nie wejdę w ciebie, dopóki sama mnie o to nie poprosisz – obiecałem cicho.
Uspokoiłem ją najwyraźniej, bo trochę się rozluźniła.
– Wierzysz mi? – Sam siebie podziwiałem za opanowanie, które nie wyłączyło głowy.
Ale to dla tego, że tak bardzo chciałem, by było jej dobrze. Szczególnie widząc, że podniecił ją dotyk. Wystarczyło ją rozpalić i to właśnie chciałem zrobić najpierw.
Byłem twardy aż do bólu. Czubkiem dotykałem cipkę, ocierałem się o nią i próbowałem wchodzić w nią powoli. Z każdym takim ruchem czułem, że sztywnieje w oczekiwaniu. Wkurzało mnie to.
– Nie zrobię nic, chyba że mnie o to poprosisz – powtórzyłem. – Wierzysz mi?
W odpowiedzi pokiwała twierdząco głową.
Od pieszczot, znów byłem na skraju orgazmu. Musiałem je zastopować, by nie skończyć przed nią. Nie tym razem,
Obniżyłem się, by mieć teraz głowę przy jej cipce. Zaskoczona uniosła się na ramionach, obserwując mnie. Uśmiechnąłem się do niej i znów zarejestrowałem ten jej dziwny wyraz twarzy. Coś między błogim zachwytem i smutkiem.
Zaciągnąłem się zapachem budzącej się kobiecości. Cudowny zapach. Polizałem ją delikatnie, ona w efekcie z krzykiem opadła na łóżko i ponownie zakryła twarz dłońmi.
Cholera! Nie wiedziałem, że jestem w tym taki dobry! Nieczęsto to robiłem, ale też żadna z dziewczyn nie reagowała tak żywiołowo!
Zachęcony jej reakcją rozpędzałem się w pieszczotach, drażniąc ją dodatkowo palcami. Bezwiednie napierała na moje usta i nadziewała się na palce, coraz szybciej oddychając i wciąż zakrywając twarz. W pewnym momencie krzyknęła i wygięła ciało, a ja nie mogąc już dłużej czekać, położyłem się na niej i zacząłem napierać na jej dziewictwo. Wpuściła mnie, nie wiedząc najwyraźniej, że chwila, której tak bardzo się obawiała, już minęła. Byłem w niej i zamarłem, czekając, by na mnie spojrzała.
– Skłamałem – stęknąłem w jej usta, ostrożnie się niej poruszając.
– To dobrze – mruknęła, przyciągając moją głowę dłońmi do swojej i całując mnie chaotycznie.
Ja nie potrafiłem całować, bo zacząłem się w niej zatracać i przestałem hamować. Miała błyszczące oczy, znów we mnie wpatrzone. Obserwowała mnie z rozchylonymi ustami. Nie przeszkadzało mi to w szybkiej podróży na skraj i o krok dalej, o kilka gramów mniej wystrzelonych w jej wnętrze.
Opadłem na nią. Po chwili zsunąłem się z niej i zamknąłem oczy. Chciałem coś powiedzieć, ale zwyczajnie nie byłem w stanie wyartykułować choćby jednego składnego zdania. Z resztą, co bym miał powiedzieć? Że było super?
Nie wymyśliłem nic, bo kilka chwil później odpłynąłem w niebyt.
Zostaw Komentarz