Ptaszek w klatce rozdział 17

with Brak komentarzy
Chcesz już teraz przeczytać całość? Możesz, bo na wakacje przygotowałam prezent dla osób zapisujących się na mój newsletter. 

Ptaszek w klatce od Monika Liga

Rozdział 17

Im kot starszy, tym ogon twardszy

Szedłem we wskazanym kierunku, rozglądając się uważnie wokoło i szukałem wzrokiem żółtej koszulki. Trochę niepewnie czułem się, idąc przez las, bo dawno nie byłem w takim miejscu. Nie bałem się, choć nie wiem, co bym zrobił, gdyby wyskoczył na mnie na przykład dziki niedźwiedź.

– Niedźwiedź? – sarknąłem, przypominając sobie, że to rzadko występujący w Polsce gatunek. Ponad sto osobników i zdecydowanie nie zamieszkujących płaskich terenów. – Prędzej żmija, albo dzik.

Niestety, na co dzień nie mam kontaktu ze zwierzętami, nigdy nie miałem psa, ani kota i po prostu nie rozumiałem kontaktu człowieka z innymi stworzeniami, więc zwyczajnie obawiałem się ich. Na przykład bezpańskiego psa, wałęsającego się samotnie w okolicy. Nie byłem przygotowany na kontakt z nim.

Myśli o czekających mnie potencjalnych zagrożeniach urwały się, gdy z oddali dobiegł mnie śpiew.

– Co takiego? – przystanąłem, nasłuchując, skąd dobiega głos.

Czyżby to ona śpiewała? Jej babcia też to robiła, gdy przyszedłem pod dom, szukając Majki. Rodzinne zamiłowanie? Tylko dlaczego w lesie? Czym jeszcze zaskoczy mnie ta dziewczyna?

Zmierzałem w kierunku śpiewu, dobiegającego z oddali. Zobaczyłem między drzewami żółtą plamę i doszedłem do wniosku, że to musi być Majka. W brzuchu rosła ekscytacja i podniecenie, bo wiedziałem, że zaraz ją zobaczę i już byłem ciekaw jej reakcji. Nie chciałem jej przestraszyć, ale zaskoczyć. Czy ucieszy się, czy stwierdzi, że jestem szajbnięty, bo za nią przyjechałem?

A może się wkurzy, bo chciała zaznać ciszy i spokoju z dala od ludzi?

Ciszy i spokoju? I dlatego tak pieje? Jasne.

Obawy opadły mnie, niczym stado ptaków, ale postanowiłem je zbagatelizować. Nie będę się tym teraz przejmował i, co przyznałem z podziwem, zrobiłem to pod wpływem Majki. Ona miała gdzieś konsekwencje, gdy uprowadziła mnie, odurzając narkotykiem. Pokazała mi tabletki, których użyła i widziałem wtedy w jej oczach obawę, ale i dumę z tego, że potrafiła się porwać na coś tak szalonego. Dlaczego miałbym być mniej zdeterminowany niż ona? Majka to zaczęła i odpaliła tym samym lont. Teraz moja kolej i wiedziałem, że nie tylko nie cofnę się przed realizacją pomysłu, ale byłem też usprawiedliwiony i mogłem działać śmielej, niż miałoby to miejsce w przypadku każdej innej dziewczyny.

Podchodząc, zacząłem rozróżniać słowa i wersy piosenki. Poczułem zaskoczenie i ukłucie podziwu, bo głos Majki był czysty i pełen… czego? Ognia? Dokładnie!

Śpiewała czysto i głośno, z pasją, która brzmiała w wydostających się z jej ust słowach.

Niebezpieczne i ciemne

Moje wędrówki po piekle

Poznałem ten utwór i znałem piosenkę, bo to był mój ulubiony polski zespół rockowy Coma. Płyta genialna i poznana właściwie na pamięć, rozebrana na czynniki proste i przeanalizowana pod kątem dźwięków i ukrytych w słowach symboli.

Teraz śpiewała je dziewczyna, przed którą stanąłem, zatrzymując się ledwie na metr i chłonąc wibracje, które rozchodziły się w moim ciele. W ciszy lasu, brzmiała donośnie, ale nie to zaskoczyło mnie najmocniej. Najintensywniej odbierałem radość, że mam ją tutaj, blisko i tylko dla siebie.

Stała na lekko rozstawionych nogach, z uniesioną głową i w natchnieniu wyrzucała z siebie kolejne linijki z taką pasją malującą się na twarzy, jakby przeżywała każdy wers piosenki z równą mocą, jaką widziałem na twarzy Piotra Roguckiego, gdy ten śpiewał na koncercie.

Chyba że ty, chyba że ty

Chyba że podasz mi dłoń.

I wtedy nie wytrzymałem i sięgnąłem właśnie po jej dłoń i wydało mi się to bardzo symboliczne. Wokalista śpiewał o miłości, która pomaga mu umknąć z piekła życia, ja zapragnąłem zagarnąć Majkę dla siebie i zrobiłem to, patrząc, jak zastyga w bezruchu.

Otworzyła ogromne oczy, te utkwiła we mnie, usta rozchyliła, wciągając gwałtownie powietrze. Przez dłuższą chwilę stała w bezruchu i miałem wrażenie, że przestała oddychać.

– Cześć – rzuciłem z uśmiechem i czekałem, co powie, lub zrobi.

– Radek? – wyszeptała, a jej wzrok nerwowo błądził po mojej twarzy.

Chyba nie wierzyła w to, co widzi, czym mnie dodatkowo rozbawiła. Sięgnęła do uszu i szybkim ruchem wyciągnęła z nich słuchawki.

– A oczekiwałaś kogoś innego? – zapytałem, kciukiem masując wnętrze jej dłoni.

– Nie oczekiwałam… – zaczęła, ale urwała, a oczy przymknęły się, gdy przesunąłem dłoń wyżej na jej nadgarstek i to na nim kreśliłem kółeczka.

Powtórzyłem gest, który wykonałem w jej kuchni podczas jednego ze wspólnych śniadań. Potem ssałem jej palce i zagłębienia między nimi, w końcu ją do siebie przyciągnąłem i posadziłem sobie na kolanach.

Widziałem, że już ta pieszczota zadziałała na nią i na mnie też, bo ciało przygotowywało się na ciąg dalszy. Wiedziałem jak jest wrażliwa, ale nie poświęciłem dotąd uwagi jej przedramionom, skupiając się na piersiach, cipce i pupie. To je właśnie całowałem podczas wspólnych zabaw, ewentualnie kark, bo ten też miała bardzo wrażliwy. I szyję, szczególnie po lewej stronie. Nawet porównałem ten punkt ponad jej obojczykiem do łechtaczki.

– Nie ucieka się ot tak, zostawiając faceta na głodzie – mówiąc to, przyciągnąłem ją do siebie, wplatając jej przy tym palce we włosy i pochylając się do rozchylonych warg.

Przylgnąłem ustami do ust, przyciskając ją do siebie tak, by poczuła, jak jestem podniecony.

– Ale… – szepnęła, odsuwając na chwilę głowę, jakby chciała o coś zapytać.

– Cicho bądź – mruknąłem, wpijając się w jej usta z mocą i czując zalewający mnie miks doznań.

Podniecenie mieszało się z ulgą, bo dotarło do mnie, jak bardzo za nią tęskniłem. Do tego dołączyła radość, bo wreszcie ją miałem w ramionach i tylko ubrania przeszkadzały i chciałem się ich pozbyć jak najszybciej.

Sięgnąłem do brzegu jej koszulki i pociągnąłem w górę, by zdjąć ją z Majki. Nie opierała się, lecz uniosła ramiona do góry, pozwalając ściągnąć ją sobie przez głowę. Kolejny był stanik i tu miałem problem, gdy nie znalazłem zapięcia na jej plecach. Odsunęła się odrobinę i rozsunęła suwak między piersiami, po chwili zrzuciła i ten łaszek na trawę za sobą.

Oddychała szybko, rumieńce zaczerwieniły jej policzki, a oczy błyszczały podnieceniem. Pochyliłem się i ująłem jeden z sutków w usta, possałem i przygryzłem, dłonią pieszcząc i drugą pierś. Jęknęła, a kolana ugięły się pod nią, w efekcie zachwiała się. Na to czekałem, układając ją na miękkim mchu i trawie, a po chwili leżałem już na niej. Plecak przeszkadzał, więc rzuciłem go na bok, skupiając się ponownie na jej ciele.

– Powinnaś ponieść karę, za zostawienie mnie w mieście po tym, co robiliśmy w piwnicy w twoim domu. I w twoim pokoju i na półpiętrze i w przedpokoju na parterze. – Między słowami całowałem jej usta, zjeżdżając wargami na szyję i pomiędzy piersi, sunąc w dół. – I w kuchni na blacie. I na każdym z krzeseł – mruczałem, między słowami kąsając miękką skórę przy pępku. – I pod prysznicem. Tam też mi się podobało.

Rozpiąłem jej spodenki i obniżyłem je razem z majtkami. Uniosła lekko biodra, więc zdjąłem je z jej nóg wraz z butami i wreszcie mogłem się napawać jej nagością.

Była piękna i fakt ten uderzył we mnie ponownie. Śliczna twarz i niewielkie rozchylone usta, oraz ogromne, wpatrzone we mnie oczy.

Klęczałem między jej udami, patrząc na nią z góry i przyglądałem się jej pobudzeniu. Uśmiechnąłem się, z satysfakcją rejestrując miks uczuć, który przetoczył się po jej twarzy. Znów zachwyt, po chwili błysk smutku, zmarszczenie brwi i radość, jakby właśnie coś ją olśniło. Czy właśnie dotarło do niej, że już mnie ma? Czy mnie to mierziło? Nie! Ani trochę!

Ściągnąłem koszulkę przez głowę, tę rzuciłem na trawę obok i sięgnąłem do zapięcia dżinsów. Rozpinałem je powoli, napawając się skupieniem jej oczu na tej czynności i tym, z jakim wysiłkiem przełknęła ślinę, gdy opuściłem je w dół.

Tak mała, czekałem na to. I na moment, gdy wreszcie wejdę w ciebie i będę ci przy tym patrzył w oczy tak długo, aż te się zacisną od nadmiaru przyjemności.

Widziałem masę niezadanych pytań, które musiały krążyć w jej umyśle, ale nie pozwoliłem, by je wyartykułowała, nie dając jej na to czasu.

– Przyjechałem po więcej – szepnąłem, pochylając się nad nią i naparłem penisem, patrząc jej przy tym w oczy.

– O kurwa – stęknęła, zaciskając powieki i szczęki, a po chwili jęknęła, gdy wbiłem się w nią do końca.

– Taki brzydkie słowa – mruknąłem w jej usta, obejmując dłońmi jej głowę i zacząłem się w niej powoli poruszać. – Ładnie mówisz brzydkie rzeczy.

I to było ostatnie, co zdołałem powiedzieć. Zagarnęła mnie przyjemność i skupienie na ciele, za którym tak tęskniło. Wsłuchiwałem się w jej jęki, którymi przyjmowała każde moje pchnięcie i przeciągły skowyt, gdy doszła pode mną w ekspresowym tempie. Kilka chwil później i ja eksplodowałem, ale nie dziwota, bo uczucie niepewności, radości i podekscytowania towarzyszyło mi od kilku godzin.

Przez dłuższą chwilę leżałem na niej, tkwiąc w jej wnętrzu i uspokajając oddech. Czułem jej dłonie na plecach i uda na biodrach, którymi mnie oplotła. Nadal milczała i trochę się wystraszyłem, że może byłem za gwałtowny. Uległa, bo tak ją zaskoczyłem, ale przecież to też było przyjemne i dało dodatkowy dreszczyk naszemu zbliżeniu.

– Cześć – szepnęła mi do ucha, w efekcie dreszcz rozszedł się po moim ciele i zanurkował w podbrzuszu. – Miło cię widzieć.

Zalała mnie ulga i radość. Głównie przez to, co planowałem, a czego nie była świadoma.

– Masz dosyć? – zapytałem, unosząc się na ramionach, zaglądając jej w oczy i czując, że mam ochotę na ciąg dalszy.

– Ani trochę – odparła, uśmiechając się błogo i przenosząc dłonie na moje pośladki, w które wbiła paznokcie, uszczypnęła mnie, chwilę późnij zanurkowała jedną pomiędzy nimi. – I tylko boję się, że pogryzą nas mrówki, albo inna leśna zwierzyna fruwająca.

– Mam je w dupie – mruknąłem, poruszając się w niej.

– Tutaj? – Potarła odbyt, ja w efekcie stęknąłem, czując piorunującą przyjemność, płynącą z tej pieszczoty.

Nie odpowiedziałem, lecz podźwignąłem się i uklęknąłem, pociągając ją, zarzucając sobie jej uda na ramiona. Było to odrobinę niewygodne, ale rekompensował to widok jej kołyszących się w takt ruchów piersi i wyraz wykrzywiającej twarz rozkoszy. Dociskałem jej uda ramieniem, drugą ręką sięgnąłem do jej podbrzusza i pieściłem palcami do momentu, gdy zaczęła głośno jęczeć.

Przez kolejne minuty słyszałem wyłącznie jęki, mlaskanie naszych podbrzuszy i swój głośny, coraz szybszy oddech.

– Przyjechałeś mnie puknąć? – zapytała sennym głosem, gdy wycieńczony zsunąłem się z niej i położyłem obok.

– Nie, to tak przy okazji – odparłem z uśmiechem, sięgając po plecak. – Przywiozłem ci twój ulubiony soczek, bo pomyślałem, ze na tym zadupiu pewnie go nie mają. Proszę. – Podałem jej małą buteleczkę z gęstym smoothi, odkręcając wcześniej zakrętkę. – Na zdrowie i smacznego.

Zmarszczyła brwi i przez dłuższą chwilę po prostu mnie obserwowała, jakby próbowała zrozumieć, co mną kierowało. W końcu powoli przekręciła się na bok i uniosła na przedramieniu, po czym usiadła i sięgnęła po butelkę.

– Dziękuję – powiedziała pełnym zaskoczenia głosem, po czym przytknęła szyjkę buteleczki do ust. – Pyszne! – sapnęła z rozkoszą, gdy w kilku łykach opróżniła plastik z zawartości. – Mój ulubiony!

– Wiem – odparłem z niewinną miną, wiedząc, że teraz pozostaje mi czekanie na efekt.

Chcesz już teraz przeczytać całość? Możesz, bo na wakacje przygotowałam prezent dla osób zapisujących się na mój newsletter. 

The form you have selected does not exist.

Szukaj mnie też na Empik i Legimi

Zostaw Komentarz