Ptaszek w klatce rozdział 18

with Brak komentarzy
Chcesz już teraz przeczytać całość? Możesz, bo na wakacje przygotowałam prezent dla osób zapisujących się na mój newsletter. 

Ptaszek w klatce od Monika Liga

Rozdział 18

Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka

Obudziłam się.

Otworzyłam oczy, ale otaczała mnie jedynie ciemność. Nieprzenikniona, bo miałam na oczach opaskę. Nie rozpoznałam, z czego była wykonana. Szczelnie zakrywała czoło i sięgała mi do połowy nosa. Otaczała mnie cisza.

Starałam się poruszyć, lecz nie potrafiłam. Coś krępowało moje ruchy. Ręce miałam przywiązane nad głową po bokach… Do czego? Do łóżka?

Cholera! Jestem skrępowana! Nie kajdankami, bo to było coś miękkiego, nie wpijającego się w nadgarstki. Szarpanie się nie przyniosło żadnego efektu, a tylko zaczęły mnie boleć ramiona.

Krzyknęłam. Głos odbił się od ścian, częściowo niknął w miękkich powierzchniach. To musiał być pokój, może w pobliżu wisiały zasłony i to one wchłonęły część dźwięków? A może tylko mi się wydawało, bo przecież nie widziałam niczego. Zmysły się wyostrzyły, a słuch stał się bardziej wyczulony?

– Radek? – zaryzykowałam ciche pytanie, zawarte w jednym słowie.

To jego widziałam, gdy byłam w lesie. Kochaliśmy się, ale co działo się później?

Odpowiedziała mi cisza i zaczęłam się zastanawiać, się czy to jawa, czy sen. Może śpię, mam koszmar i zaraz się obudzę, a strach minie?

– Radek! – powtórzyłam, czując ogarniający mnie lęk i panikę, pełznącą wzdłuż kręgosłupa, zaciskającą się nerwowym węzełkiem w brzuchu.

Nasłuchiwałam jakichkolwiek odgłosów, ale nie docierały do mnie żadne. Prawie kompletna cisza, z której zaczęłam wyławiać pojedyncze odgłosy. Szum wody w rurach, co świadczyło o tym, że jestem w miejscu, w którym mieszkają ludzie. I przygłuszone głosy, jakby dobiegające zza grubej ściany. Jeśli zacznę krzyczeć, to może ktoś mnie usłyszy? A co, jeśli wtedy ten, kto mnie skrępował, zaknebluje mi usta, by uciszyć? Co wtedy?

I tu poczułam zaskoczenie, ponieważ zastanowił mnie zapach pomieszczenia. Przyjemny, z nutą perfum… Zaraz! Przecież to jego perfumy. Poznałam je.

Usłyszałam cichy odgłos, który zidentyfikowałam, jako ocieranie się materiału o miękki materiał. Chwilę później materac się pode mną ugiął, jakby ktoś usiadł obok, ale niezbyt blisko.

– Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.

Głos Radka zalał mnie powodzią uczuć. Ulgi i radości, bo to on był obok. Chwilę później przerażeniem, bo pomyślałam, że może chce się zemścić i będzie mnie przetrzymywał przywiązaną. Oczami wyobraźni widziałam też jego kolegów, którym mnie oddaje, by odegrać się za to, co zrobiłam mu w piwnicy. Ale przecież ja go nie skrzywdziłam, lecz przyprowadziłam dla siebie, a także szybko uwolniłam!

Zagryzłam wargi i milczałam, nie wiedząc o co zapytać. Inaczej, pytań miałam całą masę, ale nie potrafiłam ich z siebie wydusić, przez zaciśnięte z nerwów gardło.

Czy i on się tak właśnie czuł, tuż po przebudzeniu w piwnicy? Pewnie tak. Może nawet gorzej, bo przecież nie wiedział, kto i po co go porwał i przyprowadził i nawet nie miał podejrzeń.

– I jak ci się podoba, bycie bezwolną i zdaną na moją łaskę? – spytał cichym, niskim głosem i poczułam, że muska moją gołą nogę.

Wiódł palcami w górę, ale zatrzymał się, a ja nie wiedziałam, co właściwie czuję. Bałam się i to bardzo, ale równocześnie zaczęło się coś budzić tuż pod strachem, pod jego powierzchnią. To było podniecenie. Silne i w innym, nowym, nieznanym odcieniu.

Palce delikatnie ugniatały moje udo, po chwili ruszyły dalej w górę, docierając do brzegu spodenek. Nie rozebrał mnie, ale i ja mu tego wtedy nie zrobiłam, chociaż też nie zawiązałam mu przepaski na oczach.

Jęknęłam, gdy wsunął dłoń pod moją bieliznę i dotknął mnie w miejscu, które pulsowało coraz mocniejszym głodem.

– Nic nie powiesz? – szepnął mi do ucha, a po chwili pocałował brzeg małżowiny i niżej, najwrażliwsze miejsce na mojej szyi.

– Gdzie mnie zabrałeś? – jęknęłam, bo wreszcie udało mi się znaleźć w myślach konkretne pytanie. – Gdzie jestem?

– Na łóżku. Przyprowadziłem cię tutaj, by… Jak ty to ładnie ujęłaś? – Zamarł na chwilę, szukając słów. – Chcę się tobą najeść i nasycić – zacytował mnie i słyszałam, że się przy tym uśmiecha. – Chociaż to ty się najpierw najesz, gdy zerżnę cię w usta.

Chciałam powiedzieć, że chcę tego, ale zamknął mi usta pocałunkiem, wpychając w nie mocno język, jakby chciał dać przedsmak tego, co zrobi penisem.

Drżałam na całym ciele, zaciskając uda na jego dłoni i czułam, że jestem blisko orgazmu. Podsyconego strachem, zaskoczeniem i radością, że posunął się do czegoś tak szalonego.

Jęknęłam, wijąc się pod nim, ale przerwał, nie pozwalając mi dojść, po czym się odsunął.

– Co robisz? – zapytałam, choć nie liczyłam na jego odpowiedź.

Poczułam, że spełnia obietnicę i klęka nade mną, z kolanami po bokach mojego ciała. Drżałam na całym ciele w oczekiwaniu, bo takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam, a scenariusza na pewno bym nie wymyśliła. Nie tego, że Radek zrobi to samo, co ja jemu i porwie mnie, po czym uwięzi. Zacisnęłam uda w nadziei, że to choć odrobinę zagłuszy głód w podbrzuszu.

Czekałam.

***

W lesie, tuż po seksie obserwowałem Majkę, rejestrując jej zachowanie. Byłem ciekaw, w jaki sposób i jak szybko zadziała tabletka, którą zabrałem z jej domu. Jedna z tych, które mi podała, by później zaprowadzić do swojej piwnicy. Na moją prośbę opisała mi wszystko ze szczegółami i już wtedy cichy głosik w głowie pisnął, że fajnie byłoby zrobić jej to samo. Wtedy go zignorowałem, nie widząc potrzeby, by uciekać się do czegoś tak zwariowanego.

Tymczasem teraz patrzyłem, jak dziewczyna przestaje kontaktować, choć fizycznie nie widziałem objawów działania narkotyku. Może poza spowolnieniem reakcji i zapatrzeniem się w dal przed sobą, jakby się zamyśliła. Nadeszła pora działania i tylko zastanawiałem się, jak ubrać osobę, która ze mną nie współpracuje.

– Załóż majtki – mówiąc to, podałem jej bieliznę, a ona grzecznie wzięła je ode mnie. – I spodenki – dodałem zszokowany tym, że wykonuje polecenia, niczym marionetka.

Czy ja zachowywałem się podobnie i szedłem za nią, niczym potulna owieczka? Przeraziło mnie to, bo w życiu bym nie pomyślał, że jedna tabletka aż tak może zmienić człowieka. W bezwolną istotę, robiącą to, czego się od niej zażąda.

– A teraz chodźmy. – Podałem jej dłoń, gdy ubrała stanik i koszulkę.

Podciągnąłem ją, w ostatnim odruchu podnosząc z trawy jej słuchawki i te schowałem do kieszeni.

Prowadziłem ją do samochodu, nerwowo spoglądając ku oknom w domu jej babci, gdy mijaliśmy go, idąc w kierunku drogi. Nie wyjrzała, choć nie śpiewała i nie zdziwiłbym się, gdyby nas obserwowała zza firanki. Ucieszyłem się, że zdecydowałem się ją uprzedzić o zabraniu Majki.

– Możesz się przespać – powiedziałem, odpalając silnik i pomknąłem w kierunku mojego mieszkania.

Teraz klęczałem ze stopami przy jej biodrach i kutasem, którego rozrywało podniecenie. Opierałem się przy tym o ścianę za zagłówkiem łóżka i analizowałem uczucia, płynące z poczucia władzy, jakie miałem nad tą niesamowitą dziewczyną. Nacisnąłem na penisa, nakierowując go na jej wargi, napierając lekko ciekaw, co zrobi. Uniosła głowę tyle, na ile pozwoliły jej na to rozciągnięte na boki ramiona i zassała go między wargi.

– Kurwa, dziewczyno! – stęknąłem, zaciskając powieki.

Chwilę później było po wszystkim, gdy zbyt silne bodźce i długie oczekiwanie, przeprowadziły mnie o krok za daleko. Zakrztusiła się, ale na szczęście tylko na sekundę. Nie wypuściła mnie z ust, lecz przełknęła spermę i dopiero wtedy opadła głową na poduszkę.

Ospale cofnąłem się i nacisnąłem kolanem na jej zaciśnięte uda. Opadłem z twarzą przy jej cipce, a w nozdrza uderzył zapach naszego seksu i ciepło jej ciała. Polizałem ją ostrożnie, bo nie smakowałem dotąd własnej spermy, a przecież niespełna trzy godziny temu skończyłem w niej, podczas zabawy w lesie. Przestałem myśleć o smaku w momencie, gdy ją polizałem, a Majka zaczęła napierać sobą na moje wargi. I ona musiała być mocno podniecona, bo nie trwało długo, gdy zaczęła coraz głośniej jęczeć, w końcu krzyknęła i tylko ciężko dyszała.

– Dosyć! – jęknęła, uciekając przed moimi ustami, czy raczej próbując, bo nie miała dużego pola manewru. – Bo oszaleję! Za dużo tego!

– Zaraz, zaraz – mruknąłem, podciągając się do góry i ocierając o nią coraz twardszym kutasem. – Słyszałem, że kobieta może mieć nieskończoną ilość orgazmów, więc mi tu nie ściemniaj.

– Może inne tak mają i potrafią, ale dla mnie to było za mocne, żeby mogła od razu…

I urwała, gdy powoli wcisnąłem się w nią, rozchylając jej tym samym usta, gdy brała w płuca haust powietrza.

Po kolejnym kwadransie opadłem na nią, w końcu zsunąłem się z jej spoconego ciała i sięgnąłem do przepaski, zakrywającej jej oczy. Mimo zdjęcia jej chusty, która posłużyła za osłonę widzenia, Majka nie otworzyła oczu i wyglądało, że usnęła. Oddychała powoli, spokojnie i widocznie mówiła prawdę o tym, że nie wytrzyma więcej.

Cóż, na mnie ta zabawa i porwanie jej, zadziałały równie mocno. Nie na tyle jednak, bym zostawił ją z ramionami w górze, bo pamiętałem ból i odrętwienie, które mi towarzyszyły, gdy przypięła mnie tak ona.

Rozwiązałem paski z dwóch moich szlafroków, których użyłem, po czym oplotłem ją udem i ramieniem, by po kolejnej minucie zapaść w sen. Nawet nie próbowałem walczyć z sennością. Z resztą byłem bez szans, bo ten po seksie z Majką prawie każdorazowo praktycznie odłączał mi świadomość. Jakby mi ktoś odcinał dopływ prądu.

Chcesz już teraz przeczytać całość? Możesz, bo na wakacje przygotowałam prezent dla osób zapisujących się na mój newsletter. 

The form you have selected does not exist.

Szukaj mnie też na Empik i Legimi

Zostaw Komentarz