Ptaszek w klatce rozdział 19

with Brak komentarzy
Chcesz już teraz przeczytać całość? Możesz, bo na wakacje przygotowałam prezent dla osób zapisujących się na mój newsletter. 

Ptaszek w klatce od Monika Liga

Rozdział 19

Raz na wozie, raz pod wozem

Czekałam, by usnął i tak się w końcu stało. Kosztowało mnie to masę wysiłku, bo zapanowanie nad sennością po seksie z Radkiem było bardzo trudne. Byłam jednak bardzo ciekawa tego, gdzie się znajduję i musiałam zaspokoić ciekawość.

Uniosłam powieki i rozejrzałam się po wnętrzu pokoju, do którego mnie przywiózł. Przywiózł, unieruchomił na łóżku i wypieprzył z takim zapałem.

Cholera, to było dobre, bycie zdaną na jego łaskę i musiałam przed sobą przyznać, że podobała mi się ta zabawa. Najważniejsze jednak było to, że włożył w to tyle wysiłku, że odnalazł mnie i powtórzył to, co zrobiłam mu ja.

Zastanawiałam się, czy planował to już wtedy, gdy opowiadałam mu, jak uprowadziłam jego i co mu podałam. Nawet pokazałam mu tabletki i tylko pominęłam kilka faktów, jak na przykład ten, że zakochałam się w nim tyle wcześniej, że snułam się za nim po korytarzach szkolnych i zapaskudziłam samochód sprayem. To wolałam zatrzymać dla siebie na zawsze i podejrzewałam, że nigdy się nie przyznam do tej części zidiocenia. Ani do głuchych telefonów!

Tak naprawdę nie czułam potrzeby, by uświadomić mu, że moje szaleństwo trwało od tak dawna. Po co miałabym mu to mówić? Lepiej, by pozostał w nim cień niepewności.

Bardzo ostrożnie wyplątałam się z kończyn Radka, którymi mnie przygniótł. Był to słodki ciężar i w innych okolicznościach napawałabym się nim i zatonęła w uczuciu radości i obezwładniającego szczęścia. Teraz jednak silniejsza była potrzeba sprawdzenia, gdzie się znajduję, więc cicho wstałam z łóżka, rozglądając się przy tym z ciekawością.

To była sypialnia, z okien której widziałam podwórze pomiędzy kamienicami. Nie podchodziłam, by odgarnąć firanę i przyjrzeć się dokładniej, by nie obudzić Radka. Wolałam na palcach wyjść z sypialni.

Przez głowę przemknęła mi myśl, że istnieje możliwość, że natrafię na kogoś w mieszkaniu, w którym się znajdowałam. Byłam goła i głupio by było się tak komuś pokazać. Dodatkowo poczułam, jak strużka spermy spływa mi po wnętrzu uda.

Cholera! Tabletka! Muszę wziąć pigułkę! Jaki mamy dzisiaj dzień? Ile tutaj tkwiłam? Co z babcią? Przecież wyszłam tylko na jagody! Czy zaalarmowała już mamę? Czy szukają mnie i odchodzą od zmysłów?

Aż przystanęłam w progu sypialni i spanikowana złapałam się za głowę. Musiałam odnaleźć telefon i uspokoić rodziców i babcię. I wziąć tą cholerną pigułkę!

Szukałam wzrokiem plecaka, z którym nie rozstawałam się praktycznie nigdy. Śmieszyłam tym mamę, bo mówiła, że jest prawie jak część mojego ciała. Nie raz pytała mnie, po co biorę garb na rower. Miałam w nim same niezbędne rzeczy, w tym scyzoryk, czołówkę i „kosmetyczkę przetrwania”. Niewielka, skompletowana na wypadek, gdybym znalazła się gdzieś, gdzie nie mam dostępu do swoich rzeczy. Tkwiła w nim zarówno niewielka składana szczoteczka do zębów, jak i pasta, tampon, wkładki higieniczne do majtek. Również stopery do uszu, saszetki z cukrem i solą, kilka tabletek przeciwbólowych, mały grzebień i saszetka kremu. Same potrzebne rzeczy, z których teraz mogłam skorzystać, Najważniejsze teraz było, bym zadzwoniła do domu.

– Jest! – sapnęłam z ulgą, widząc plecak leżący na kanapie i smartfona, a obok niego słuchawki na niskim stoliku kawowym.

Dopadłam do stołu i w ostatnim odruchu powstrzymałam się, by usiąść na kanapie. Zostawiłabym pewnie mokrą plamę na jasnym materiale, a nie chciałam. Tak ze zwykłej przyzwoitości i szacunku do jej właściciela.

Chwyciłam plecak i telefon, po czym rozejrzałam się w poszukiwaniu łazienki.

– Wow – szepnęłam, wchodząc do przestronnego pokoju kąpielowego, na środku którego stała sporych rozmiarów wanna. – Tutaj to można robić seks.

Oczami wyobraźni widziałam siebie i Radka pode mną, gdy wśród piany ujeżdżam go, wychlapując wodę poza wannę.

Otrząsnęłam się z wizji, przywołując do porządku i z telefonem w ręku podeszłam do okna. Odetchnęłam głęboko, odblokowałam smartfon i wybrałam numer do mamy. Nim wcisnęłam zieloną słuchawkę, z ulgą zarejestrowałam datę i godzinę. Wyglądało na to, że wszystko rozegrało się w przeciągu kilku godzin od momentu, gdy widziałam się z babcią. Możliwe więc, że jeszcze nie wpadła w panikę, a rodzice nie wysłali za mną służb specjalnych.

– Cholera! Ale przecież nie dzwonili do mnie!

Ze zmarszczonymi brwiami patrzyłam na brak nieodebranych połączeń. Na wszelki wypadek sprawdziłam też ich historię w rejestrze rozmów, ale tutaj też nie zarejestrowano przychodzących i wychodzących połączeń. Nic, jakby mnie nie porwano, a przecież tym właśnie było to, co zrobił Radek! Nie to, żebym nie chciała i żałowała. O nie! Ale tym postanowiłam cieszyć się później.

Wybrałam numer mamy i obgryzając paznokieć, czekałam z telefonem przy uchu. Jeden sygnał, drugi, w końcu trzeci. Nie odbiera, ale do tego akurat byłam przyzwyczajona. Mama nie nosiła przy sobie telefonu, co mnie denerwowało, ale nie była do niego przyklejona i jak mawiała, nie był jej potrzebny do życia, jak mnie. Używała go w głównej mierze jako telefonu, nie zawracając sobie głowy innymi dostępnymi funkcjami. Nie lubiła aplikacji, z internetem łączyła się przez laptop, a i tam korzystała właściwie wyłącznie z YouTube, gdy szukała filmów o uprawie roślin, albo nowych przepisów na potrawy.

Teraz denerwowałam się tym, bo chciałam z nią porozmawiać i czułam, że coś jest nie tak. W końcu odebrała zasapana, jakby biegła do telefonu, albo… Cholera, a może coś przerwałam jej i tacie? Mogli chcieć skorzystać z posiadania wolnej chaty, skoro córka przebywała poza domem. Przecież wiedziałam, że rodzice uprawiają seks, bo nie kryli się z tym, choć nigdy nie nakryłam ich w takiej sytuacji.

– Cześć, Maja – przywitała się i zamilkła, nie zadając pytań.

Czyli albo nie wie, że nie jestem u babci, albo…

– Cześć mamo – przywitałam się, nie wiedząc od czego zacząć, więc postanowiłam walnąć od razu z grubej rury. – Nie jestem u babci.

– Wiem – odpowiedziała z uśmiechem, który dosłyszałam w jej głosie.

– Wiesz?! – pisnęłam zaskoczona.

– Tak – potwierdziła. – Babcia dzwoniła, że przyjechał po ciebie chłopak. Radek, prawda?

Zatkało mnie i przez dłuższą chwilę trwałam w bezruchu na wdechu.

– Skąd wiesz? – zapytałam słabo. – I skąd wie babcia?

– Radek był u nas i prosił o twój numer telefonu – odpowiedziała spokojnie. – I uprzedził babcię, że cię zabierze i żeby się nie martwiła.

Stałam na sztywnych nogach, wspierając się dłonią o parapet i trawiłam informacje, które mi właśnie zaserwowała. Spiskowiec jeden! Ale i spryciarz z niego! Wszystko na legalu i z błogosławieństwem mamy i babci!

Spiskowcy! – krzyczało mi w głowie. – Krętacze! I to moja rodzina?!

– Wszystko w porządku? – Zaniepokoiła się mama. – Coś się stało? Mamy po ciebie przyjechać?

– Nie trzeba – odparłam słabo. – Jest dobrze. Po prostu nie wiedziałam, że wiecie o tym. Zaskoczył mnie cholernik jeden.

– Uff, bo już się przestraszyłam. – Ulga w głosie mamy uspokoiła i mnie, więc odetchnęłam powoli. – To baw się dobrze i tylko proszę, uważaj na siebie! Przystojny z niego chłopak – dodała konspiracyjnym tonem, a ja się w efekcie uśmiechnęłam.

– I to jak – mruknęłam i westchnęłam rozmarzona. – To będę kończyć. Bawcie się dobrze. Do usłyszenia.

– Ale, że co? – Udała niewiniątko, ale słychać było, że ją rozbawiłam.

Czyli trafiłam celnie i pewnie wyciągnęłam ją z łóżka, czy też z miejsca, w którym bawili się z tatą.

– Dam znać, kiedy wrócę – dodałam, bo na jej miejscu to właśnie chciałabym wiedzieć. – To na razie, mamo. Pozdrów tatę.

– Pa – rzuciła krótko i rozłączyła się.

Przez dłuższą chwilę stałam z telefonem w ręku i osłupieniem, które nie chciało mnie wypuścić ze swoich macek.

To konspiratorzy i kręty chachmęty z nich! Radek im powiedział! Oj, dam ci ja za to popalić, Radeczku! Aż ci jajami pójdzie!

Nie próbowałam podsycać w sobie złości, bo nie czułam jej, może co najwyżej zaskoczenie i podziw. Dla jego determinacji, o którą go nie podejrzewałam, a która świadczyła o tym, że mu na mnie zależy!

I wtedy w głowie zaczął wykwitać plan, na tyle zwariowany, że od razu mi się spodobał. Będę musiała poprosić o pomoc tatę, ale to jeszcze za chwilę, gdy potwierdzi się, że się nie mylę i że Radek czuje choć część tego, co poczułam do niego ja. Nie mógł aż tyle, co ja, bo ciężko przebić moją obsesję na jego punkcie. Jednak to, co opowiedziała mi o mamie babcia i jej pełne smutku stwierdzenie, że sama nie miała dosyć odwagi, by zaryzykować dla miłości, pokrzepiło mnie i dało nadzieję na to, że będzie dobrze.

Pierwszym, co sprawdziłam, było zlokalizowanie swojego położenia na mapach Google. Załączyłam aplikację map w telefonie i kliknęłam ikonkę kompasu.

– Ulica PCK?! – szepnęłam, z niedowierzaniem patrząc na wskazania aplikacji. – Toż to niespełna pół godziny drogi marszem do mojego domu!

Rosła we mnie ciekawość, mocno mieszająca się z radością, czy raczej z dzikim szczęściem, że wszystko układa się tak pięknie.

Teraz już mogłam wziąć prysznic i spokojnie pomyśleć o pobudce, jaką zaserwuję Radkowi.

– A później obejrzę mieszkanie – postanowiłam, wchodząc za szklaną ściankę prysznicową i odkręciłam wodę, której chłodne krople uderzyły z mocą w skórę.

Po chwili zaczęła lecieć ciepła woda, ja przymknęłam oczy i z uśmiechem układałam w głowie zdania, którymi oznajmię rodzicom zmianę decyzji co do wybranej szkoły. Pewnie się zdziwią, ale nie będą próbowali nawrócić mnie na stary tor. Nie oni, bo nie byli nadopiekuńczy, wierzyli we mnie i mój rozsądek. Cóż, prawie mieli rację.

Chcesz już teraz przeczytać całość? Możesz, bo na wakacje przygotowałam prezent dla osób zapisujących się na mój newsletter. 

The form you have selected does not exist.

Szukaj mnie też na Empik i Legimi

Zostaw Komentarz