Getting your Trinity Audio player ready...
|
– Mirusiu. – Zagadnęłam ją z samego rana. Minął pierwszy tydzień pracy, w czasie którego ogarnęłam zakres obowiązków. – Wygodnie mi się tutaj mieszka, ale muszę mieć zameldowanie poza mieszkaniem rodziców i poszukać jakiegoś lokum dla siebie i Kacperka.
– Chcesz się wyprowadzić? – Mirze wyraźnie nie podobał się ten pomysł.
Dotychczasowy układ był idealnym rozwiązaniem. Ja pracowałam, ona zajmowała się maluchem po szkole. Byłam o niego spokojna, a Mirze opieka sprawiała przyjemność.
– Muszę, żeby wystąpić o opiekę nad Kacprem – wyjaśniłam. – Bez tego nie przyznają mi praw.
– Porozmawiaj z Adamem. – Twarz jej się rozjaśniła. – Może zamelduje was, jak przed laty mnie.
– My tutaj? – Musiałam mieć głupawą minę, gdyż uśmiechnęła się pobłażliwie.
Dla niej to była najwyraźniej oczywistość, ja nie wpadłabym na taki pomysł.
– Uprzedzę go o tej rozmowie – wzruszyła ramionami, wracając do listy zakupów, którą właśnie sporządzała. – A teraz do pracy.
W ręku trzymała sztywną podkładkę, na której uzupełniała wykaz produktów spożywczych. Pewnie pojedzie po nie za niedługo z kierowcą, ja w tym czasie zajmę się sprzątaniem.
Dla niej ten temat nie był niczym niezwykłym. Ja stresowałam się, bo oto mógł zniknąć mój kolejny problem. Czy los miałby aż tak się do mnie uśmiechnąć? Dałby mi rozwiązanie i nie chciał nic w zamian? Czy to mogłoby być tak proste?
– Panie Adamie – zaczęłam wieczorem, starając się wyczuć jego nastrój. Mimo późnej pory siedział przy biurku w swoim gabinecie. Z głośników, które nie rzuciły mi się w oczy, sączyła się cicho muzyka, światło kładło się miękkimi plamami na ścianach, pomieszczenie wypełniał delikatny, piżmowy zapach. – Mira zapewne uprzedzała, o co chcę poprosić i…
– Zgoda – przerwał mi. – Musisz się jednak przeprowadzić tutaj, do domu.
– Tutaj?! – Rozbawiłam go, bo pewnie musiałam wyglądać na oszołomioną.
– Chcesz prawa do małego, tak?
– Tak… – Nadal nie rozumiałam.
– Więc licz się z tym, że przyjdą sprawdzać, jak żyjesz i mieszkanie nad garażem nie jest zbytnio przekonywujące.
– Rozumiem – bąknęłam, choć szok blokował mi skutecznie zarówno mówienie, jak i procesy myślowe. – Dziękuję.
– Proszę…
***
Kusiła mnie ta siksa i to wokół niej kręciły się myśli.
Była cicha, pracowita i często się uśmiechała. Nie zagadywała mnie, a nawet niespecjalnie wchodziła w jakąkolwiek interakcję. Po prostu pracownik idealny. Niezauważalnie wypełniający swoje obowiązki i nienarzucający się obecnością.
Złapałem się na tym, że w niedzielę nie mogłem się doczekać, gdy przyjdzie posprzątać w kuchni. Wiedziałem, że odwiedzi mnie również w gabinecie w związku ze sprawą. Los sam wpychał mi ją w ręce. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem.
Przyszła i zaczęła od „panie Adamie”.
A gdyby tak powiedziała: „Co mogę dla pana zrobić, panie Adamie?”
Ja na to: „Rozbierz się i umyj na kolanach podłogę”.
Później wziąłbym ją od tyłu…
Rany! Muszę przestać, bo za chwilę będę tarł wzwodem o spód biurka. Na wszelki wypadek, przysunąłem się bliżej jego krawędzi.
Czekałem, aż skończy artykułować pytanie, by się zgodzić i wdrożyć zmiany w jej umiejscowieniu w domu.
– Mira pokaże ci część mieszkalną dla was i jeśli nie macie zbyt wiele do przenoszenia, możecie przeprowadzić się choćby dzisiaj – powiedziałem obojętnie mając nadzieję, że jej ciekawość zwycięży.
Tak się ku mojej uciesze stało. Zapowiadał się uroczy wieczór.
Czułem, że te zmiany zostały zainicjowane przez Mirę. I nie sposób było nie zauważyć, jak bardzo ciągnie ją do, mieszkającego z młodą malucha. Wiedziałem, co było przyczyną. Instynkty macierzyńskie i strata, której doświadczyła, jako matka. To dziecko zaspokajało jakieś braki. Godząc się na propozycję i jej robiłem tym dobrze. Niech będzie. Kto jak kto, ale Mira była mi bliska.
Dom zbudowany był w kwadracie, z patio w jego wnętrzu. Zakątek dawał prywatną przestrzeń, ale miał jeden szkopuł, który teraz stał się zaletą. Właściwie był to błąd architektoniczny. Mieszkaniem dziewczyny miała być część na parterze, którego łazienka posiadała okno dachowe, w które mogłem zaglądać z mojego pokoju. Miałem widok na prysznic.
Co pięć minut sprawdzałem, czy przeniosła się już i gdy okienko rozjaśniło się światłem lampy, poczułem podekscytowanie. Jak szczeniak, czy podglądacz zza firanki.
Z laptopem na szerokim parapecie, przeglądałem w roztargnieniu ulubione miejsca w internecie do momentu, gdy rozbłysnęło światło w łazience i w oknie mignęła mi jej postać.
Zamknąłem laptop, by blask ekranu nie przyciągnął jej wzroku.
Chciałem widzieć więcej i lepiej. Lornetka!
Jak wariat pobiegłem na dół i jak na wariata, patrzyła na mnie Mira. Po chwili byłem z powrotem w pokoju, z małą lornetką w kieszeni.
– Dobra maleńka, jestem gotowy – mruknąłem pod nosem, zdając sobie sprawę z niedorzeczności własnego zachowania.
Czekałem i pociłem się z nerwów. Patrzyłem, jak zdejmuje koszulkę i spodnie, wciąż będąc odwrócona tyłem do okna. Widziałem zapięcie białego stanika, a nawet kolorowe kwiatki na materiale jej majtek. Prosta, dziewczęca bielizna na kobiecych krągłościach skierowała moją krew w dół ciała.
Młoda rozpięła stanik, zdjęła dół bielizny i rozpuściła włosy.
Czemu ta idiotka tak maskuje wdzięki? I to jakie wdzięki!
Pochyliła się, sięgając do pokrętła wody, a ja zjechałem wzrokiem między jej pośladki.
Oderwałem się na chwilę od ślicznych widoków, uwolniłem ze spodni, odsyłając je kopniakiem i wróciłem do podglądania.
Nie pamiętam, bym robił coś podobnego. Możliwe, że gdy byłem dojrzewającym szczylem i zapomniałem, jakie to przyjemne i ekscytujące!
Dziewczyna stała z uniesioną twarzą, pozwalając wodzie obmywać ciało. Sięgnęła po szampon i nalała porcję płynu na dłoń, którą uniosła ku twarzy. Powąchała, przymykając oczy. Czy taki sam wyraz twarzy miałaby wąchając mojego penisa? Mydliła włosy, dzięki czemu mogłem podziwiać kołyszące się piersi i ich małe sutki.
Nie wytrzymam dłużej! Chwyciłem w dłoń kutasa i masowałem go powolnymi ruchami. Robiłem coś, o czym już prawie zapomniałem. Waliłem sobie konia, sunąc wzmocnionym soczewkami wzrokiem niżej. Widokowi czarnych włosków między jej nogami towarzyszył pierwszy skurcz w moich jądrach. Nie chciałem kończyć czując, że mógłbym ją podglądać i całą noc. Patrzeć, jak rozprowadzała pianę z włosów, myjąc nią piersi i brzuch. Niczym w filmie erotycznym.
Sięgnęła dłonią do tyłu, ja chciałem stać się tą dłonią nurkującą między pośladkami. Nabrała porcję płynu na palce i zaczęła mydlić włoski na cipce i głębiej między udami. Robiła to powoli i cholernie zmysłowo. Ja byłem na skraju.
Nagle zakręciła wodę i zgarnęła na ramię włosy, po czym zaczęła je wyciskać z nadmiaru wody.
– Nie uciekaj mi teraz z zasięgu wzroku – warknąłem przez zaciśnięte zęby. – Daj mi jeszcze chwilę.
Sięgnęła po ręcznik i wycierała ciało, piersi się kołysały, moja dłoń na kutasie przyspieszała. W jądrach mi wrzało, ona wycierała plecy i pośladki, by sięgnąć puszystym materiałem między nogi i wtedy z jękiem eksplodowałem, tryskając na ścianę i podłogę, zaciskając palce na lornetce. Jeszcze kilka leniwych ruchów moich palców, ona założyła podkoszulkę i majtki, po czym światło w łazience zgasło.
Nie wiedziałem co mnie naszło, ale podobało mi się to. Nie onanizowałem się od lat!
Leżałem w łóżku czekając na sen, na szafce obok stała szklaneczka z whiskey, w której lód roztopił się już dawno. Nie miałem ochoty na alkohol.
A co, gdybym sobie ją na jakiś czas przygruchał i poużywał? Czemu nie? Dziewczyna jest ładna, samotna i skorzysta na tym. Finansowo, a może nawet pomogę jej znaleźć kiedyś lepiej płatną i rozwojową pracę. Na jakieś kursy pokieruję, chyba że wystarczą jej pieniądze.
Oliwia, Oliwią, ale czegoś mi w niej brakowało. Moja etatowa kochanka to bardzo atrakcyjna i zadbana kobieta, ale czegoś mi w niej brakowało. W rozmowie ciekawa, ale nie poruszała tej części mojego mózgu, który pobudziła młoda. Możliwe, że był to po prostu powiew świeżości i nowości. Mogło być i tak, ale nie zamierzałem się nad tym teraz zastanawiać. Byłem po orgazmie, uspokojony i syty.
Zobaczę, jak się potoczą kolejne dni. Za stary byłem na ekscytację. Będzie, co ma być.
***
Rozwój wypadków w ciągu ostatnich dni zaskakiwał mnie, a dzisiejsza propozycja Adama była szczytem wszystkiego.
Po mszy kościelnej, przed którą wyściskałam braci, jakbym nie widziała ich miesiące, a nie pięć dni, poszliśmy na lody i po raz pierwszy siedzieliśmy w kawiarni, jak pełnoprawni obywatele. Tak się właśnie czułam! Jak człowiek, a nie jego cień. Miałam pracę i perspektywy na przyszłość.
Ja opowiadałam, jak mieszkam i o samej pracy. Arek i Tomek słuchali, wcinając ogromną porcję lodów z bitą śmietaną i cieszyli się wraz ze mną. Dałam im sto złotych, których nie chcieli przyjąć ale ulegli, gdy zagroziłam, że następnym razem nie pójdziemy do kawiarni. Wiedziałam, że wydadzą je mądrze.
Oni opowiadali o szkole, omijając temat domu. Wyciągnęłam wreszcie od nich prawdę.
Ojciec chlał jak zwykle, traktując mieszkanie, jak hotel. Matka w ciągu tygodnia była w mieszkaniu tylko raz, by spakować większość rzeczy i się wynieść.
– Słuchajcie chłopaki – zwróciłam się do nich. – Oszczędzamy, jak tylko się da i wkrótce wystąpię o prawa do opieki nad wami wszystkimi.
Patrzyli we mnie, jak w obrazek. Nadzieja, która zapłonęła w ich oczach, mogłaby ogrzać pół miasta.
– Nauczę się gotować i wtedy dostanę podwyżkę – powtórzyłam to, o wczoraj rozmawiałam z Mirą. – Znajdziemy jakieś mieszkanko i olejemy tych… – Cisnęło mi się na usta słowo „skurwiele”, ale nie chciałam bluzgać przy Kacperku. – Jeszcze trochę cierpliwości!
Złapaliśmy się za ręce i jak cztery sieroty siedzieliśmy, a lody topniały.
Pożegnanie było równie gorące, co powitanie.
Wieczorna rozmowa z Adamem… Panem Adamem, poprawiłam się w myślach, zszokowała mnie na wieść o nowym lokum, do którego kazał mi się przeprowadzić.
W mieszkaniu, do którego się przenieśliśmy ponownie się zapowietrzyłam, bo takich luksusów nie zaznałam dotąd nigdy!
Mieliśmy zajmować dwa pokoje z łazienką i garderobą, plus ubikacja. Tylko kuchni nie było, ale o to postanowiłam dopytać Mirę. Nie będę przecież zawracała głowy pierdołami Adamowi. Panu Adamowi…
Po ułożeniu Kacperka w łóżku i ulegnięciu jego prośbom, dotyczącym telewizji i bajek na dobranoc, poszłam zmyć z siebie dzień.
Zaczynałam dostrzegać ciekawego i ciepłego człowieka w swoim chlebodawcy. Adam był przystojny, jak na faceta o tyle ode mnie starszego. Gdzieniegdzie przypruszone siwizną włosy, dodawały mu elegancji.
Czyszcząc wczoraj szafki kuchenne widziałam jak pływa, a silne ramiona młócą wodę, zagarniając ją. Gdy wychodził z basenu i zawisł na chwilę na brzegu, podciągając się na płytkach, zamarłam ze szmatką pod wpływem dziwnego uczucia.
Nigdy nie oglądałam się za chłopakami, nie miałam na to czasu, będąc matką zastępczą braci i teraz widząc dorosłego, dojrzałego mężczyznę, poczułam w sobie kobietę. Ta kobieta była ciekawa męskiego ciała.
Teraz, mydląc ciało i wspominając półnagość Adama, czułam gorąc w brzuchu i na policzkach. Musiałam dotknąć się między nogami i zaskoczyła mnie przyjemność, o której słyszałam dotąd od koleżanek. One uprawiały już seks, zabawy własnym ciałem mając dawno za sobą. Ja nie miałam na to warunków. Od lat spałam z Kacperkiem i nie wyobrażałam sobie, by poznawać siebie od tej intymnej strony, gdy on śpi przy mnie.
Samo dotykanie włosków na wzgórku było przyjemne, lecz gdy palce zawędrowały głębiej, jęknęłam i przerwałam. A co jeśli Kacperek wejdzie?
Wytarłam się, przebrałam w starą koszulkę i poszłam do małego, postanawiając pomyśleć o tym wszystkim przed snem.
Poprzedni tom SERII ZAKAZANA
OPIS:
arkowi pękło serce, gdy Beata, jego pierwsza miłość porzuciła go, znikając z jego życia. Poukładał sobie świat i był pewien, że nic nie naruszy fundamentów wewnętrznego spokoju. Wygodne życie, kobiety na wyciągnięcie ręki i tylko czasami wspomnienia budziły go ze snu. Zażegnywał się, że nie otworzy już serca przed kobietą. Nie przewidział scenariusza, w którym pewna małolata wkracza w jego poukładane życie i wywraca je do góry nogami. Najgorsze jest jednak to, że uczucia Marka mocno odbiegają od ojcowskich, a właśnie tak powinien traktować Jagodę. Pełna humoru opowieść o spotkaniu dwojga zakazanych sobie ludzi i wybuchu namiętności, której nie powinni czuć, bo jest zakazana.
Zostaw Komentarz