Wigilijna opowieść rozdział 3

with Brak komentarzy

ON

Przyglądałem się dziewczynie stojącej za zasłonką prysznica, zza której wystawały jedynie ręce. Ubrana w spodnie i podkoszulek bez rękawków. Ślicznie zaokrąglona w biuście, a jeszcze cudniej poniżej pasa. Mydliła mnie i mówiła coś uspokajającego. Nie skupiałem się na jej słowach, lecz na podrygujących, widocznych w dekolcie piersiach. Takt ruchów ręki, którą mnie mydliła, przenosił falowanie na tą miękkość.

Jak… – Chciałem zapytać o imię i to, kim właściwie jest, ale działo się ze mną coś dziwnego. Język odmówił posłuszeństwa. Jakby nie miał kontaktu z umysłem. – Jak…

Bądź cicho – skarciła mnie, myjąc mi ramiona i boki tułowia. – Śmierdzisz wódą i jesteś ranny. Musi cię zbadać lekarz, ale nie tknie nawet palcem, jak będziesz tak odrzucał zapachem. Niby przyzwyczajony jest do nie zawsze ładnych woni, lecz nie zaryzykujemy. Daj, trochę ci obmyję brzuch z krwi.

Umilkła, a ja powiodłem wzrokiem za jej dłonią. Zaszczypało, gdy dotknęła. Coś mi się musiało stać i tylko to pamiętałem. Chciałem odtrącić jej dłoń, ale źle wycelowałem. Klepnąłem ją w ramię, palce zacisnęły się na gładkim przedramieniu. Ręce kontrolowałem niewiele sprawniej niż aparat mowy. Trzymałem ją za przedramię, dociskałem w dół tak, że dotknęła penisa. Dopiero widząc, że kutas stoi mi niczym maszt, stwierdziłem, że jestem podniecony.

Seks… – wydukałem.

Co ty wyrabiasz, barani łbie?! – Szarpnęła ciałem w tył. – Puść mnie w tej chwili albo każę cię skrępować kaftanem. Jeśli myślisz, że ci zrobię dobrze, to możesz za chwilę go stracić!

Dlaczego to robię?,przemknęło mi przez głowę. Chcę się rżnąć!, zakrzyczało w odpowiedzi.

Postąpiłem krok w kierunku dziewczyny. Nie mogłem oderwać wzroku od dłoni, którą wyginała na wszystkie sposoby, byle nie dotknąć mi fiuta. Bez udziału mojej jaźni, w sposób kompletnie przeze mnie niekontrolowany podniosłem drugą dłoń i przyciągnąłem dziewczynę do siebie. Pisnęła, próbując stawić opór. Dzieląca nas plastikowa zasłonka zajęczała, po czym po jednym kółku odrywała się od drążka, na którym wisiała. Miałem ją przed sobą i miałem dla siebie. Chciałem zerżnąć, ale najpierw musiałem pocałować. Niezbyt wysoka, właściwie drobna i tylko ten biust. Patrzyłem na mokry podkoszulek i piersi, coraz lepiej widoczne pod oblepiającym je materiałem. Dotknąć ich…

Zamiast do biustu sięgnąłem do pośladków. Docisnąłem ją do siebie i uniosłem, dogniatając do kafelek. Patrzyłem w rozszerzone strachem źrenice. Nie wiem, czy był w nich strach, czy podniecenie? Objęła mnie udami i pozwoliła się pocałować. Trwało to zaledwie chwilę, w czasie której poziom podniecenia podskoczył maksymalnie.

Mówiłam, że nie pozwalam – warknęła mi w usta, po czym poczułem tępy ból w głowie i kolejny.

Czyżbym dostał od niej czymś w łeb?!

***

Nie trzeba szyć.

Usłyszałem nad sobą męski głos. Otworzyłem oczy, w głowie załomotało boleśnie, zapiekły oczy.

Trochę sobie łepetynę poobijał. – To był głos dziewczyny.

Zareagowałem na jej obecność gwałtownie. Cała krew zaczęła spływać w dół ciała, podnieciłem się, jakby ktoś przełączył we mnie włącznik.

Ale jak widać hydraulika działa mu poprawnie – mruknął mężczyzna. – Dobra, Tośka – westchnął. – Muszę jeszcze po karpie jechać, bo jak dzisiaj żonie nie przywiozę, to mnie prześwięci i w święta nie będzie seksów. Obserwuj pacjenta i dzwoń, gdyby zaniepokoiło cię cokolwiek w jego zachowaniu.

On cały mnie niepokoi – mruknęła w odpowiedzi.

Nie mówię o wzwodzie – zaśmiał się tamten w odpowiedzi. – Sprawdzaj temperaturę, napój wodą i nakarm, połóż. Niech pośpi. Jak coś, to dzwoń na mój prywatny. Czy przyjadę, nie wiem. Na pewno oddzwonię. I wesołych świąt. Jedziesz do rodziny?

Tak. – Znów jej melodyjny głos, pobudzający coś w moim wnętrzu. – Taki mam zamiar i tylko boję się, żeby znów się ktoś nie rozchorował – sarknęła. – Od zawsze i w każdym ponoć zawodzie poziom zachorowań kwalifikujący do skorzystania ze zwolnienia lekarskiego wzrasta tuż przed świętami. Oby nie tutaj i nie teraz.

I tego ci życzę – zaśmiał się mężczyzna, a ja miałem ochotę go za to uderzyć. Ja zazdrosny?! – Lecę. Robert wrócił?

Nie, ale obiecał, że przyjedzie nad ranem.

Usłyszałem cmoknięcie, zaszeleścił materiał. Musieli się uściskać. Znowu spiąłem się w sobie. Zaskrzypiały drzwi, ktoś wyszedł. W kadrze pojawiła się kobieca twarz.

I co ja mam z tobą zrobić, łosiu? – Oparła się ramieniem przy mojej głowie. – Ktoś cię zgubił, czy wyrzucił z pędzącego samochodu? Może jakaś kobieta wyjeżdżała na święta i jej przeszkadzałeś w realizacji planów? – Uśmiechała się tak, że aż mnie załaskotało w brzuchu. – Jak masz na imię i coś ty za jeden?

Nie wiem – usłyszałem własny głos, czyli odzyskałem kontakt z aparatem mowy. – Nic nie pamiętam.

Dopiero w momencie, gdy wypowiedziałem te słowa, zdałem sobie sprawę, że faktycznie mam wyrwę w pamięci. Jakbym spadł z nieba w stanie obecnym i bez żadnej historii przed zajściem.

Prześpij się tutaj. – Podciągnęła szorstki koc i opatuliła mnie nim aż po brodę. Ostry zapach materiału wdarł mi się w nozdrza. – Jeśli spotka cię szczęście, to będziesz miał te wygody przez kilka nocy.

Chcę ciebie – odparłem jak dziecko. – Nie odchodź.

Zmarszczyła czoło, westchnęła, ale nie wyszła. Przysunęła do łóżka metalowe krzesło i usiadła na nim po turecku.

Poczekam, aż zaśniesz. – Oparła łokcie na kolanach, a brodę na splecionych dłoniach. – Popatrzę sobie na ciasteczko. – Jej wzrok przesunął się w dół, czyli widocznie znów mi stanął. Przy niej to był już odruch mojego organizmu. – Nie będę gasiła światła, żebyś widział, gdzie jesteś, gdy się przebudzisz.

Zostaniesz? – Upewniałem się.

Obiecuję. – Na widok jej uśmiechu aż mnie zamrowiło w klatce piersiowej.

Obróciłem w jej stronę głowę, zamknąłem oczy, usnąłem. Zbudziły mnie sny. Śniła mi się kobieta i nie była nią ta, która mydliła moje ciało pod prysznicem. Tamta była inna, wyższa, bardzo szczupła. Klęczała przede mną i ssała mnie z zapałem. Obudziłem się podniecony i stwierdziłem, że dziewczyna, która mnie wcześniej myła, leży obok, tyle że w ubraniu i na kocu. Spała twarzą zwrócona do mnie, z jedną dłonią pod głową.

Nie zastanawiałem się nad tym, co robię, tym bardziej, że odzyskałem panowanie nad rękami i zdaje się, że i nad resztą ciała. Odgarnąłem koc i położyłem się nad nim. Wsunąłem dłoń pod jej bluzkę, zacisnąłem delikatnie na piersi. Nie miała stanika, ale to pewnie przez to, że zmoczyłem ją pod prysznicem. Teraz była ubrana w zbyt luźną bluzę i cienkie spodnie. Sutek momentalnie zareagował na dotyk, sztywniejąc.

Westchnęła, rozchyliła usta, lecz nie przebudziła się. Zanurkowałem dłonią w dół, próbując wcisnąć ją pod gumkę getrów. Tam też nie zastałem bielizny. Dziewczyna była półnaga, ciepła, mięciutka i… cholernie mokra! Stwierdziłem to w momencie, w którym dotarłem palcami między jej uda, zanurkowałem do środka. Jęknęła, poruszyła się, lecz nie otworzyła oczu. Poczułem ulgę, ale i rosnące podniecenie rozsadzającą podbrzusze. Chciałem być w niej i wiedziałem, że i jej byłoby dobrze. Nawet gdyby oponowała. Byłem gotów zaryzykować mimo zagrożenia, którym było kolejne przyłożenie w łeb.

Przysunąłem biodra do jej bioder. Wsunąłem sztywnego aż do bólu penisa między jej uda. Ocierałem o cipkę przez cienki materiał, dłonią uciskając pośladek, dosuwając rytmicznie do siebie. Byłem o krok od wybuchu, w jądrach mi wrzało, tym bardziej, że dziewczynie wystąpiły na twarz rumieńce, a usta rozchyliły się. Oddychała szybko.

Eksplodowaliśmy równocześnie.

Ja z ustami przy jej ustach, ona z rozszerzonymi w ogromnym szoku oczami.

Drżałem, zaciskając palce na jej pośladku. Drżała i ona, wbijając mi paznokcie w ramię.

Jęczeliśmy.

Znajdziesz ją w moim sklepie​

Szukaj mnie też na Empik i Legimi

Zostaw Komentarz