Worek treningowy rozdział 6

with Brak komentarzy

Worek treningowy od Monika Liga

Rozdział szósty

Kino

Tuż po tym, jak omal nie spadła z orbitreka, oblała się rumieńcem i zapowietrzyła z emocji. Szukała wzrokiem czegokolwiek, na czym mogłaby zawiesić spojrzenie. Jej wzrok padł na rowerek znajdujący się za Emilem. Na rowerku tym siedziała kobieta. To, co dostrzegła w jej oczach, zmroziło Magdę. To była nienawiść skierowana bezpośrednio na nią!

Czyżby ona i Emil byli parą? – zadała sobie pytanie.

Wyjdźmy stąd – szepnęła, kierując się ku wyjściu z sali.

Wygląda na to, że facet upatruje sobie tutaj zdobycz i na nią poluje – zahuczało jej w głowie. – Czy ja też jestem na celowniku? Teraz mnie sobie upatrzył? Osz ty, skubańcu! – Nakręcała się z każdym krokiem coraz bardziej. – Ja ci pokażę, że kobiety to nie zabaweczki. Zwłaszcza dla takiego przystojniaczka jak ty.

Słucham cię. – Stali w pustym korytarzu. Magda znów zaplotła ramiona pod piersiami i uniosła dumnie brodę.

Pytałem o boks. – Uśmiechnął się do niej. – Dlaczego dzisiaj wybrałaś maszynę?

Był pewny siebie, uśmiechnięty i nieziemsko przystojny. To jeszcze bardziej rozzłościło Magdę.

Z tego, co wiem, miało cię dzisiaj nie być w pracy – powiedziała, wytrzymując natarczywe spojrzenie Emila. – W związku z tym nie mogłam wykupić lekcji u ciebie. Poza tobą nikt tutaj nie uczy boksowania, prawda?

No nie. – Z satysfakcją obserwowała, jak rzednie mu mina. – Ale mam propozycję – powiedział szybko, jakby nagle wpadł na pomysł, a może postanowił zmienić temat na mniej go krępujący.

Tak? – Magda wzmogła czujność, wietrząc podstęp.

Wybieram się do kina. – Wcisnął dłonie do kieszeni spodni. – Czy w ramach rekompensaty dasz się zaprosić?

Zaskoczył ją, bo nie tego oczekiwała. Myślała, że to będzie coś o wiele bardziej flirciarskiego, kojarzącego się z seks-randką. Nie wiedziała, że Emil tą propozycją zaskoczył i siebie. Do kina od zawsze chodził sam i dotąd nie wyobrażał sobie, by towarzyszyła mu kobieta. Nie potrzebował żadnej, bo chodził, by oglądać film. Dziś, zaskakując samego siebie, złamał tę zasadę.

Kiedy? – spytała.

Teraz. – Niewinny uśmiech zagościł na jego twarzy. – Dokładnie, za godzinę – dodał, unosząc dłoń i spoglądając na zegarek. – Później możemy również pójść coś zjeść. Ja zapraszam.

Ja ci dam zjeść! – warknęła w duchu. – Pewnie myślisz, że po kolacji będzie seks! Oj, już ja ci pokażę kino, kolację i seks!

Oczywiście, że miała na niego ochotę. Bardzo chętnie wylądowałaby z nim w łóżku. Intuicja podpowiadała jej, że ten mężczyzna świetnie pasowałby do niej fizycznie. W jej życiu brakowało takiego właśnie samczego faceta. Wiedziała również, że istnieje jeden tylko sposób na to, by nie zniknął wraz z wygaśnięciem pierwszej fascynacji. Musi utrzymać między nimi dystans. Kusić go, ale na kuszeniu poprzestać. Pokazać marchewkę, by odebrać mu ją tuż przed schrupaniem i schować na później.

Cholera, łatwo wymyślić, trudniej zrobić. – Zagryzła wargę, bijąc się z myślami. – A co mi tam. Raz się żyje. Podręczę go, pomęczę, a na koniec puszczę w trąbę. Będzie wilk syty i owca ogłupiała. – Myśląc o tym, zdecydowanie widziała siebie w roli wilka.

Kino? Okej. – Uśmiechnęła się, przekrzywiając głowę. – Ty wybierasz film, ja knajpę. Może być?

J-jasne – zająknął się, zapatrzony w jej usta. Przyglądał się niewinnemu z pozoru zagryzieniu wargi i powracającej różowości w miejscu, które przed chwilą uciskały zęby. Oczami wyobraźni widział te wargi na sobie, swojej skórze, na penisie. – Będę czekał przed budynkiem.

Patrzył za Magdą, gdy ta sprężystym krokiem przeszła przez korytarz i zniknęła w szatni.

Czuł się jak baran. Pierwszy raz w życiu przytrafiało mu się coś takiego. Musiał wyjść z budynku, odetchnąć świeżym powietrzem.

Recepcjonistka odprowadziła go zaskoczonym spojrzeniem. Pierwszy raz widziała zbaraniałego Emila.

Stał przed wejściem z zamkniętymi oczami i głęboko oddychał. Wyobrażał sobie, że powietrze oczyszcza umysł, rozpływając się po ciele, rozluźniając napięte mięśnie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z faktu, jak bardzo się spiął i zdenerwował. Serce waliło mu jak młotem.

Gdybym był palaczem, to teraz pewnie ćmiłbym tutaj rozluźniającą fajkę – pomyślał, uśmiechając się do siebie krzywo. – Wyluzuj, człowieku! Kino, kolacja i seks. Tego się trzymajmy.

Zimny wiatr owiał mu twarz, przeciągnął chłodem po plecach. Musiał wrócić do szatni po kurtkę. Zapomniał o niej. On o czymś zapomniał? To był kolejny zadziwiający objaw tego idiotycznego zauroczenia.

Prześpię się z nią, to mi przejdzie – pocieszał się.

Chwilę później gnał do szatni, zdając sobie sprawę z faktu, że nadal zachowuje się jak uczniak. Podobna myśl przemknęła przez głowę recepcjonistki. Dziwiła się, że wybrał sobie na cel kobietę o wiele mniej od siebie atrakcyjną. Przyglądała się Magdzie, gdy ta zdawała bransoletkę magnetyczną przy ladzie recepcji. Uśmiechała się do niej uprzejmie, zastanawiając się, czym ta go zauroczyła.

Jej zdaniem fizyczność Magdy nie oszałamiała. Owszem, figurę miała świetną, lecz proste, związane w kucyk włosy i twarz pozbawiona makijażu nie czyniły jej wyjątkową. Emil natomiast wyróżniał się atrakcyjnością. Dziewczyna będzie przy nim wyglądała szaro.

Co mnie to obchodzi? – Omal nie wzruszyła ramionami. – Kolejna laska. Po niej będzie następna. Ciesz się chwilą, dziewczyno.

Magdę rozsadzała energia. Po raz drugi tego dnia wzięła prysznic. Wyjątkiem było to, że teraz spłukała ciało lodowatą wodą, by ochłonąć choć trochę. Miała iść do kina z mężczyzną, którego zapragnęła w nowy dla siebie sposób. Zrugała się w myślach i zmusiła do ostrożności, odganiając rozmarzone i roznamiętnione myśli.

Plan jest taki, by stłumić motyle w brzuchu – powtarzała bezgłośnie niczym mantrę. – Kino, godzina w knajpie i jadę do rodziców. Pewnie cały wieczór zajmie mu dojście do tego, co właściwie się stało. A niech myśli, aż go głowa rozboli. – Uśmiechała się w duchu sama do siebie. – Już widzę ten popłoch szarych komórek w jego samczym umyśle.

Cieszyła się, że impreza u staruszków przypada właśnie na ten wieczór. W ten sposób mogła się wymówić od dłuższego pobytu w towarzystwie Emila. Miała doskonałą wymówkę. Miała też stracha jak jasna cholera. W końcu to pierwszy raz, gdy wyjdzie gdzieś z innym facetem niż Krzysztof.

Nie spotykała się z nikim od czasu rozwodu. Nie kochała się z Krzyśkiem w ogóle w ostatnich miesiącach małżeństwa. W ciągu trzech lat przed rozwodem seks przytrafiał im się sporadycznie. Tak naprawdę, to poza pierwszym rokiem od poznania się z Krzyśkiem, ich seks był nieciekawy. Później zaczęło się powolne umieranie związku, a co za tym idzie, i jej kobiecości. Czuła się mało pociągająca i pusta w środku. Wypełniła tę pustkę sportem. Wysiłek fizyczny pomagał jej w regulowaniu emocji. Produkcja endorfin wywołana uprawianiem sportu miała zastąpić hormon szczęścia wydzielający się w mózgu podczas seksu.

Teraz bardzo atrakcyjny mężczyzna interesował się nią, a ona najzwyczajniej w świecie czuła się zdziczała towarzysko i, aż głupio się przyznać, mało doświadczona. Poznała Emila w momencie, gdy godziła się już z zaistniałym stanem rzeczy. Miała być samotna z wyboru. Dopuszczała myśl o przygodnym, sporadycznym seksie z nieokreślonym facetem i nic ponadto. Za bardzo ucierpiała podczas rozwodu, który stłamsił ją i jej poczucie własnej wartości. Teraz poznała tego faceta i istniejący stan rzeczy przestał jej wystarczać. To nagłe zainteresowanie nią obcego mężczyzny sprawiło, że na nowo obudziła się w niej kobieta. Już niezaszczuta i zdeptana życiem, ale taka, która ma ochotę na zabawę, wyzwania, flirt i udowodnienie, że z nią się nie zadziera.

Odetchnęła głęboko, uśmiechnęła się do recepcjonistki i ruszyła ku drzwiom wejściowym.

Recepcjonistka zauważyła, że uśmiech dodawał Magdzie uroku. Mało tego, wywołał u niej odruch sympatii do tej obcej dziewczyny. Zdziwiło ją, że życzy Magdzie powodzenia. To by dopiero było, gdyby ta mała usidliła bożka seksu – Emila.

Zapraszam do auta. – Emil błysnął zębami w uśmiechu, dżentelmeńskim gestem wskazując swój samochód.

Umówmy się na ulicy Piotrkowskiej – przerwała mu, znów wprawiając go w zdziwienie. – Odstawię tam swój samochód i pojedziemy twoim. Jeśli nie wiesz, gdzie to jest, to możesz jechać za mną. Oczywiście, jeśli nadążysz. – Mrugnęła zawadiacko.

Nadążę. – Nastroszył się.

Ruszyła z piskiem opon. Była dobrym kierowcą. Od zawsze świetnie prowadziła. Tata pozwalał jej jeździć samochodem już w wieku dwunastu lat. Z nim jako pasażerem oczywiście. W ten sposób uczył ją i korygował błędy. Zdała prawko za pierwszym podejściem. Obecnie była na etapie intuicyjnej jazdy, bez zastanawiania się nad otaczającym ją ruchem drogowym. Piętnaście minut później parkowała na podjeździe.

Emil dotrzymał tempa i w duchu przyznał, że dziewczyna świetnie jeździ. Przewidywalnie, trochę może zbyt agresywnie, ale płynnie. Wiedział z doświadczenia, że kobiety, które są dobrymi kierowcami, są równie dobre w łóżku. Do dziś pamiętał siebie na fotelu pasażera w pojeździe prowadzonym przez jedną z kochanek. Dojechał do jej mieszkania spocony i spięty. Jej brak koordynacji pomiędzy rękami, nogami i mózgiem potwierdził się również w łóżku. Miał wrażenie, że pieprzy się z kimś uszkodzonym neurologicznie.

Teraz, widząc sposób prowadzenia samochodu przez Magdę, cieszył się jej agresywnym stylem jazdy. Wiedział, że równie ostra będzie w łóżku.

Magda zaparkowała, wyłączyła silnik i wysiadła ze swojego samochodu, po czym sprężystym krokiem podeszła do drzwi pasażera jego auta. Nie czekała, by Emil otworzył je przed nią.

Zdążył ledwie drgnąć, ale nie wysiąść, ponownie przez nią zaskoczony. Przywykł do tego, że kobiety chcą być traktowane jak damy przed tym, nim zmienią się w jego sypialni w dziwki.

Dla Emila zaskakujące było również to, że Magda nie siliła się na upiększanie naturalnej urody. Wyglądało na to, że jej twarz jest pozbawiona makijażu, a włosy wciąż ma jeszcze wilgotne. Podobała mu się taka – naturalna, świeża, bez upiększeń. Jego poprzednie kochanki korzystały z usług drogich kosmetyczek i nie pamiętał, by któraś z nich zaniedbała fryzurę.

Czy tylko takie kobiety dotąd przyciągałem? – Patrzył teraz na zarumienioną twarz Magdy.

Westchnął, oderwał od niej wzrok i ruszył, obierając kurs na kino.

Film wybrał neutralny. Thriller. Coś, na co nastawiał się od dawna. Chciał go zobaczyć sam i nie brał pod uwagę towarzystwa. Na pewno nie kobiety. Chociaż z kumplami też ostatnio poluzowały mu się relacje. Był jedynym znanym mu samotnikiem i jako singla niezbyt często zapraszano go na imprezy. Zresztą nie lubił imprez i unikał alkoholu. Wolał prowadzić swój higieniczny tryb życia, niż zjeść coś zbyt tłustego i pozbawionego wartości odżywczych o zbyt późnej godzinie.

Super! – pochwaliła go z entuzjazmem, gdy odbierał bilety przy kasie. – Jak widać, pragnienia się spełniają. – Wyszczerzyła zabawnie zęby. – Widziałam trailer tego filmu i pomyślałam, że świetnie byłoby zobaczyć go w kinie.

Dlaczego w kinie, a nie w domu na przykład? – Ewidentnie ją podpuszczał. – Popcorn i cola?

Czy ja wyglądam na amatorkę takich specjałów? – Podparła się pod boki, udając oburzenie. – Jakość dźwięku i obrazu się liczy. – Wyłamywała palce, wyliczając. – To tak, jakby na Bonda, czy Batmana nie iść do kina.

Uniósł brwi, wietrząc podstęp. Nie chciał uwierzyć w to, że aż tyle podobieństw istnieje pomiędzy nimi. Czy partnerów zmienia równie często co ja? W tym akurat mogłaby się od niego różnić.

Dlaczego, do cholery, mi na tym zależy? – Zmarszczył czoło, przyglądając się dziewczynie. – Przecież to ma być tylko seks! Weź się ogarnij, gościu!

Sala kinowa zapełniała się powoli. Ludzie zajmowali miejsca, szeleścili popcornem i chipsami. Ktoś siorbnął napojem, ktoś się zaśmiał. Słychać było gwar ledwie ściszonych głosów. W powietrzu unosił się zapach prażonej kukurydzy, mieszający się z wonią perfum.

Magda preferowała poranne seanse, najlepiej w środku tygodnia. Wtedy mogła skupić się na filmie, nierozpraszana przez gaduły, czy też osobników zbyt głośno konsumujących jedzenie. Najbardziej drażnili ją ci sprawdzający informacje w telefonie. Zastanawiała się, jakim cudem myślą, że jasny wyświetlacz smartfona nie przeszkodzi komuś z dalszego rzędu. W ciemności sali jaśniał niczym latarka. Świadczyło to raczej o jego właścicielu. Dziś wiedziała, że będzie skupiona na czymś zgoła innym. To coś, czy raczej ktoś, znajdował się po jej prawicy i chrupał ziarenka popcornu.

Mówiłeś coś o coli i popcornie? – Uniosła kpiąco brew. Z satysfakcją zarejestrowała ognik złości w jego pięknych, okolonych gęstymi rzęsami oczach. – Ja wolę nachosy i to z sosem serowym. Podwójnym – zaznaczyła z rozmarzonym uśmiechem. – Nie chciałam ci tylko chuchać serem. – Mrugnęła zawadiacko okiem.

Ja też – wydukał zaskoczony.

Uwielbiał nachosy, były jego słabością. Każdorazowo brał ich największą porcję z podwójnym sosem serowym. Tym razem zrezygnował z tego przysmaku, bo myślał, że Magda nie je ich i nie lubi. Wolał też nie ryzykować, że będzie jej później chuchał mało apetycznym oddechem serowym. W końcu miał nadzieję na zakończenie tej randki w łóżku, a tam zapach sera z całą pewnością nie pasuje.

Nie wierzył, by mógł to być aż taki zbieg okoliczności. Odczuwał coraz większą potrzebę, by zaspokoić ciekawość. Nie ufał wrażeniu, że ta kobieta jest autentyczna. Zbyt kompatybilna z nim mu się wydawała.

Lubi biegać, jest dobrym kierowcą, więc musi być dobra w łóżku – myślał, patrząc na nią z ukosa, chrupiąc ziarenka popcornu. – Gustuje w podobnych filmach i przystawkach do nich. Nie mówi zbyt wiele i, co najważniejsze, traktuje mnie inaczej, niż wszystkie kobiety dotąd.

Z zaskoczeniem stwierdził, że nie czuje się przy Magdzie ciachem do schrupania, czy raczej kawałkiem twardego mięcha do zerżnięcia. Jak dotąd w kontakcie z nią ani razu żadne z nich nie insynuowało otwarcie chęci konsumpcji tego drugiego. I to było najbardziej intrygujące. Jego byłe kochanki od pierwszych chwil komunikowały mu, że chcą seksu. To było zawsze niczym układ wymienny. Seks za seks. Przyjemność w zamian za przyjemność. Bez angażowania się i głębszych uczuć. Magda tymczasem była pomieszaniem dziecięcej prostolinijności, ale i angielskiej powściągliwości w reagowaniu. Może nie tyle reagowaniu, ile w powściąganiu emocji. Fascynowało go to pewnie dlatego, że kobiety w jego towarzystwie nie siliły się na ukrywanie swoich potrzeb. Były zazwyczaj ostentacyjne w okazywaniu tego, czego po nim oczekiwały.

Emil domyślał się, że dziewczyna ma na niego ochotę, a mimo to nie komunikowała mu tego!

I jak ja mam się w takiej sytuacji zachować? – zastanawiał się, zerkając na Magdę. – Kurwa! Tego jeszcze nie grali! Nigdy inicjatywa nie została po mojej stronie aż do tego stopnia!

Obawiał się, że dziewczyna będzie tak absorbująca, że nie uda mu się „wciągnąć” w akcję filmu. Myślał, że będzie go zagadywała podczas seansu, by zwrócić na siebie uwagę. Może dotknie go lub oprze mu głowę na ramieniu. Nic z tych rzeczy. Magda „wsiąkła” w wartką akcję filmu pierwsza i to tak permanentnie, że w pewnym momencie Emil zamiast na ekran kinowy, patrzył właśnie na nią. Reagowała na akcję w filmie żywiołowo, a chwilami przesadnie nerwowo. Oznaką było zmarszczenie czoła lub głośny wybuch śmiechu, zaciśnięte na podpórkach dłonie, czy plecy wbite w oparcie fotela. Szczytem wszystkiego było skulenie ramion i bolesne skrzywienie twarzy w momencie, gdy główny bohater dostawał przysłowiowy łomot.

Ja pierdolę! – stwierdził głośno. – To jakiś absurd!

Kobieta na fotelu obok powinna być teraz skupiona na nim. Powinna ślinić się do niego, pełzać dłońmi po jego kroczu. Wszystkie one tak właśnie robiły! Tymczasem Magda wczuwała się w strzelaninę na ekranie i gonitwę ryczących silnikami aut po wąskich, włoskich uliczkach. Emil kiwał głową, zaprzeczając tym rzeczywistości, bo zwyczajnie nie akceptował tego, co poczuł – mieszanki zachwytu i oburzenia. Zachwycał się jej naturalnością, a oburzał własnymi na to reakcjami.

Muszę ją zerżnąć i to ostro! – Zmrużył oczy, wyszeptując złowrogo swe zamiary w myślach. – Wypierdolę ją, to mi przejdzie! Może zrobię to więcej niż tylko raz i potraktuję to jako bonus dla siebie za ten brak zainteresowania mną teraz.

Przez kolejne minuty seansu zmuszał się, by patrzeć w przód. Starał się skupić na rejestrowaniu akcji filmu, lecz po kolejnym kwadransie zrezygnował. Nie widział sensu w walce z samym sobą. Bardziej niż hollywoodzka produkcja, fascynowały go reakcje Magdy. Film obejrzy kiedy indziej. Doznania płynące z seansu były niczym w porównaniu z tym, co czuł, gdy patrzył na przeżywającą przygody bohaterów Magdę.

 

Znajdziesz ją w moim sklepie

Szukaj mnie też na Empik i Legimi

Drugi tom SERII

Wakacyjny epizod od Moniki Liga

OPIS:

Iza postanawia jechać na Mazury, jako wychowawca kolonijny. Robi to z kilku powodów, głównie jednak po to, by odpocząć po mdłym związku.
Tomek ucieka z miasta, by zejść z radaru szalonej stalkerce, która nie daje mu wytchnienia, gnębiąc na każdym kroku.  Tych dwoje spotyka się w niewielkiej miejscowości, w której znajduje się obóz młodzieży. Myśleli, że ten wyjazd da im chwilę na nabranie dystansu i zastanowienie się nad sobą. Niestety, Iza chcąc pomóc właścicielce ośrodka, godzi się na bycie modelką i pozowanie bogatemu odludkowi, mieszkającemu opodal obozu. Tomasz natomiast zostanie zmuszony do zrewidowania poglądów o własnej seksualności, gdy na jego drodze stanie nieziemsko przystojny Filip.
Świat obojga dodatkowo zaburzy odkrycie zwłok, które rzucą światło na przeszłość kilku osób z ich otoczenia. Romans, erotyk i kryminał w jednym, a wszystko to dzieje się w pięknych okolicznościach przyrody, w otoczeniu Mazurskich jezior i lasów. 
Podniecisz się, wzruszysz, a czasami pośmiejesz. Z całą pewnością nie odłożysz książki, nim jej nie skończysz i nie dowiesz się, kto jest mordercą.

Zostaw Komentarz