Gorący śnieg rozdział 2

with Brak komentarzy

Zośka

„Strefa nagości”, tak brzmiał napis na drzwiach wejściowych do saun. Nie lubiłam tego, ale po pobycie w basenie, zrobiło mi się zwyczajnie zimno. Weszłam do części recepcyjnej, pobrałam ręcznik, skierowałam się do przebieralni. Owinięta białą frotą zaglądałam kolejno do pomieszczeń i wycofywałam się, widząc choćby jedną osobę. Nie miałam ochoty na rozmowę, chciałam się wygodnie rozłożyć. Nie było tłumów, nie musiałam długo szukać. Najmniejszy z pokoi był pusty. Ucieszona ułożyłam się na plecach, na najniższej ławie i nasiąkałam gorącem.

– Dzień dobry. – Niski, seksowny głos zmusił mnie do otwarcia oczu.

– Dzień dobry – odpowiedziałam pozdrowieniem, podnosząc się do siadu, robiąc miejsce dla nowoprzybyłego.

Nie patrzyłam w stronę mężczyzny, bo na tym miedzy innymi polega korzystanie z sauny z przymusem nagości. Nie powinno być wstydu, ale będąc w moim wieku potrzeba odrobiny odwagi, by się przełamać, powstrzymać odruch zasłonięcia ciała. Opuściłam głowę pozwalając, by włosy zasłoniły mi twarz. Już trochę przeschły, więc i grzecznie zasłoniły piersi, a także brzuszek.

No dobra, nie jestem supermodelką, lubię dobrze zjeść i napić się wina. Mimo że uprawiam sporty wszelakie, to odnoszę wrażenie, że czerpię kalorie z powietrza i mogłabym co tydzień brać udział maratonie, a nie schudnę. Kiedyś się tym przejmowałam, w końcu przestałam. Jestem jędrna, cycata i mam kawał tyłka, ale to mój kawał tyłka i go zwyczajnie lubię.

Facet wstał, podszedł do pieca w rogu pomieszczenia, nabrał chochlę wody, zawisł z nią nad rozgrzanymi kamieniami.

– Mogę? – zapytał i czekał na odpowiedź.

Nie od razu odpowiedziałam, bo specyfik wciągnięty przeze mnie w płuca, w towarzystwie nieznajomego na szlaku górskim, wciąż bawił się neuronami w moim mózgu, zakrzywiając i wypaczając rzeczywistość.

Podniosłam wzrok, musiałam jakoś zareagować.

– Jasne.

Tyle udało mi się powiedzieć. Po tym słowie spojrzeniem dotarłam do jego twarzy i pięknie wykrojonych ust, okolonych kilkudniowym zarostem. Zapatrzyłam się w nie, mężczyzna stał w bezruchu. Popatrzyłam mu w oczy i chyba jęknęłam z zachwytu. Miał długie rzęsy i całkowicie czarne oczy. Przynajmniej tak to wyglądało w panującym w pomieszczeniu półmroku. Spojrzałam niżej, na klatkę piersiową, idealnie kształtną i pokrytą włoskami. Dokładnie tak, jak lubię. Odruchem była jazda oczu wzdłuż zwężającego się, biegnącego w dół brzucha owłosienia i…

Dobrze, tutaj było WYJĄTKOWO DOBRZE, JAK JASNA CHOLERA.

Najpierw rozdziawiłam usta, po chwili przełknęłam głośno ślinę i trwałam tak wpatrzona w najdoskonalszy i najpiękniejszy instrument, jaki widziałam w życiu. Kilka ich widziałam, ale ten miałam blisko siebie, idealny kształtem i ewidentnie pobudzony. Może nie bardzo, ale jednak gruby. Chyba, że facet tak po prostu ma i przed seksem tylko mu się usztywnia, a na co dzień ta konkretna parówa jest upchana w spodniach.

Zamknęłam usta, zmusiłam się do odwrócenia wzroku, choć było to trudne. Boleśnie trudne! Zrobiło mi się gorąco, miałam ochotę wyjść… a równocześnie chciałam być tu z tym człowiekiem. Wylał wodę na kamienie, para otoczyła nas, zaszczypała w oczy, ukłuła setkami igiełek skórę. Odruchowo wyprostowałam się, obnażając piersi. Mimo gorąca miałam twarde sutki, a wszystko za widok kawałka fiuta!

Ja, doświadczona życiowo, zaprawiona w potyczkach damsko-męskich podniecam się na widok seksownej klaty i twardniejącego kutasa?!

Nie wytrzymałam, musiałam na niego spojrzeć. W oczy, na usta, odważnie. Obróciłam głowę i wpadłam w sidła czarnych węgli ciemnych tęczówek bruneta.

– Widziałem cię w basenie.

Jego melodyjny głos czułam w brzuchu i niżej, drganiami rozpływał się w podbrzuszu. Widać wciąż musiałam być upalona, a to zielsko miało pewnie jakąś domieszkę, bo trzymało mnie tak długo.

– Aha. – Nie było słów w mojej głowie, wzrokiem znów zjechałam w dół i aż zagryzłam dolną wargę, widząc podniecenie mężczyzny.

– Miałaś orgazm. – Tymi dwoma słowami zastrzelił mnie. – Wyglądałaś pięknie, aż zapragnąłem zobaczyć to jeszcze raz.

Chciałam powiedzieć coś mądrego, ale słowa schowały się w głowie, zostało tylko pragnienie i człowiek, który mógł je ugasić. Może i normalnie miałabym zahamowania, pomyślałabym o prezerwatywie, ale ta część rozsądku spała otumaniona skrętem.

Widziałam, że czeka na mój ruch. Przysunęłam się do niego uważając, by pośladek nie dotknął rozgrzanej deski. W każdej chwili ktoś mógł wejść, ale było mi to w tym momencie obojętne. Jeśli tak się stanie, to każę temu komuś wypierdalać. Chciałam tego mężczyzny. Raz, porządnie, dogłębnie.

Nic już nie mówił, patrzył. Roztapiałam się pod jego świdrującym spojrzeniem. Z bliska mogłam podziwiać detale jego urody. Pełne usta, kilkudniowy zarost na brodzie i pod nosem, ciemne jak noc oczy. Nie widziałam tęczówek, więc nie mogłam stwierdzić czy źrenice ma rozszerzone. Moje musiały być ogromne. Nie wierzyłam w to, co robię. Pierwszy raz rozsądek przegrał z pragnieniem.

Uniosłam się, przerzuciłam udo nad jego nogami, usiadłam, przyciskając podbrzusze do sterczącego penisa. Ruch w górę, dłoń między naszymi ciałami i kolejny ruch w dół. Jęknęłam, czując powolne wypełnianie mnie od środka. Mężczyzna warknął, docisnął mnie do siebie, unieruchomił. Przylgnęłam do niego, włoski gęsto pokrywające jego klatkę piersiową łaskotały mnie w sutki.
Nie chciałam, by mnie utrzymywał w bezruchu. Potrzebowałam czuć go w sobie, pragnęłam tego. Poruszyłam biodrami, niekontrolowany jęk wyrwał mi się z gardła. To było, jak ruszenie lawiny. Wpadłam w galop, myśli odpłynęły, został mokry, gorący, zdyszany szał. Objęłam go ramionami, dodatkowo podpierał mi plecy, mogłam napierać na niego biodrami, piersiami ocierać się o szorstki tors, nabrzmiałą łechtaczką o owłosione podbrzusze.

– O matko – jęknęłam, czując, że zbliżam się do przepaści.

Przyspieszyłam drżąc, pozwalając opanować ciało dreszczom, umysł rozświetlić temu czemuś, co równocześnie wygina kręgosłup i każe wciągnąć maksymalną ilość powietrza w płuca. On też krzyknął, boleśnie wbijając mi palce w pośladki, ugniatając je.

Dyszałam, przylegając do człowieka, którego imienia nie znałam i zobaczyłam po raz pierwszy kilkanaście minut temu. Rozsądek pukał do bram mózgu, zaczął walić pięściami, w końcu połączył kopniaki. Odsunęłam się od mężczyzny, uniosłam ciało, zeszłam z niego, ciężko usiadłam obok. Sięgnęłam po ręcznik, okryłam się nim i wstałam. Zataczając się niczym pijana gęś, skierowałam się ku wyjściu i do swojej szafki. Wzięłam ciuchy, sprawnie ubrałam je i oddając ręcznik przy wyjściu, pośpiesznie opuściłam strefę saun.

Postanowienie pierwsze: Nie palić zielska. Jeśli już palić, to od razu odseparować się od ludzi, w szczególności od mężczyzn. Seksownych, owłosionych, z grubą pałą.

Nie zawracałam sobie głowy prysznicem, postanowiłam umyć się w hotelu. Zwróciłam bransoletkę i umknęłam wprost do hotelu, nie zaprzątając myśli zakupami w sklepie po drodze. Zamówię wino w hotelowej restauracji, do tego jakąś lekką kolację i po prostu przepłacę. Wolałam nie ryzykować spotkania z mężczyzną, choć nie przypuszczałam, by uwinął się z ewakuacją równie szybko, co ja. Wyglądało na to, że go znokautowałam, gwałcąc w miejscu publicznym.

Jutro opuszczę hotel i wracam do codziennej wojny w pracy. Zapomnę o posiadaczu najpiękniej wykrojonych ust i czarnych oczu. Dupa zaszalała, teraz trzeba ją wcisnąć w uniform codzienności, a tą przygodę wspominać ewentualnie podczas zabaw wibratorem.

Skubałam sałatkę, ale nie czułam jej smaku. Rozpamiętywałam to, co zrobiłam, rozkładając na części proste. Zaszalałam, jak nie ja, ale nie żałowałam. Wiem, że dla wielu osób takie zachowanie nie jest niczym niezwykłym, dla mnie było. Zwariowane przeżycie. Przy okazji podniecające i utwierdzające mnie we własnej atrakcyjności.

Czy chciałabym się spotkać z tym facetem jeszcze raz? Pewnie tak. Może na seks. Nie wyobrażałam sobie jednak randki z nim po tym, co zrobiłam. Przeleciałam gościa bez pytania o pozwolenie. On co prawda nie protestował, ale też nie pozostawiłam mu zbytnio wyboru.

– Zdrowie pięknego bruneta z czarnymi oczami i cudownym fiutem. – Uniosłam kieliszek, upiłam łyk wina i aż zamruczałam delektując się bukietem. – To był bardzo dobry dzień.

***

Powrót do codzienności rozwiał marzenia o ponownym spotkaniu z przystojniakiem z sauny. Znów podejmowałam decyzje, kierowałam ludźmi, planowałam wydatki, zakupy, grafiki. Kochałam tę pracę i tylko odliczałam dni do momentu, gdy wreszcie uwolni mnie koniec umowy i będę mogła podpisać kolejną, ale już w innym hotelu.

Nadchodził grudzień i koniec kajdan, którym był kontrakt. Miałam już upatrzony kolejny hotel, ten znajdował się nad morzem. Wynagrodzenie było bardzo zadowalające, kwatera, w której miałam mieszkać komfortowa, a właścicielem był starszy mężczyzna. Sprawdziłam jego dane bardzo dokładnie by mieć pewność, że nie trafię ponownie na zdziwaczałego pracodawcę.

Myślałam, że epizod z wyjazdu w góry stanie się bladym wspomnieniem, ale nie potrafiłam przestać myśleć o przystojniaku z sauny. Jak mógł mieć na imię? Czy jest żonaty? Gdzie mieszka?

Te i setki innych pytań bombardowały mi czaszkę co wieczór, tuż przed zaśnięciem. Niestety, jego pięknie wykrojone usta, świdrujące spojrzenie i twardy fiut obudziły tęsknotę, którą dotychczas udawało mi się skutecznie przyduszać.

Może to właśnie te tęsknoty spowodowały zmianę decyzji, czy raczej jej spontaniczne podjęcie. Prawniczka z kancelarii rodziców zadzwoniła do mnie pewnego popołudnia informując, że wpłynęła nowa oferta pracy.

– Góry, odnowiony hotel i trzyletni kontrakt menadżerski, ze świetną pensją – wyliczała.

– Góry? – Jęknęłam tęsknie. – Które?

– Tatry, oczywiście – prychnęła Marzena. – Cała reszta to pagórki.

– Miejscowość? – Czułam, że na to czekałam od lat. Trzy lata w tatrzańskim miasteczku, może w wiosce.

– Białka Tatrzańska, hotel „Taternik”.

Krew uderzyła do mózgu, ale momentalnie też włączyłam rozsądek. Przecież niemożliwe jest, żebym spotkała tam tego faceta. Jeżeli nawet zdarzy się cud i wybierze ten hotel, to…

Postanowienie drugie: Nie wymyślać scenariuszy, które prawdopodobnie nie będą miały nigdy miejsca (przecież on pewnie nawet nie zapamiętał mojej twarzy i nie poznałby mnie w świetle dziennym!). Wyjątkiem są fantazje erotyczne i scenariusze obłędnego seksu.

– Prześlij mi ofertę na mail. Zastanowię się.

Tak naprawdę, to już podjęłam decyzję, nie posiadając jeszcze danych.

***

– Witamy panią serdecznie. – Elegancka recepcjonistka przywitała mnie z uśmiechem. – W czym mogę pomóc?

Już ją lubiłam i wystawiłam jej w duchu pozytywną ocenę. Odrobinę zestresowała się, gdy usłyszała moje nazwisko, ale szybko przywołała chłopaka, by ten ją zmienił i zaprowadziła mnie do apartamentu, który przez najbliższe trzy lata miał być moim mieszkaniem.

Jak na razie, wszystko wyglądało wspaniale. Modernistyczna bryła wystawała ze zbocza góry i zachwycała tak z zewnątrz, jak i wyposażeniem, i wystrojem. Szłam za dziewczyną, słuchając historii budynku. Opowiadała o nowym właścicielu, który postanowił odnowić go całkowicie i musiałam przyznać, że wyszło mu to genialnie.

– Pan Wojciech prosił, bym panią przyprowadziła, gdy tylko się pani rozgości. – Otworzyła przede mną drzwi, więc nie od razu dotarły do mnie jej słowa.

Wyglądało na to, że dane mi będzie zamieszkać w najpiękniejszym miejscu, do jakiego dotąd pojechałam za pracą.

– To może od razu proszę mnie zaprowadzić. – Wolałam mieć z głowy wszelkie formalności, by móc przyjść do apartamentu na najwyższym piętrze i nacieszyć się nim, pooglądać dokładnie.

– Świetnie. – Dała mi chwilę na odłożenie torebki i odstawienie walizki na kółkach. – Proszę za mną.

Przekazała mi kartę magnetyczną otwierającą drzwi, i ruszyła korytarzem na przeciwległy koniec. Przed ostatnimi drzwiami przystanęła i wskazała tabliczkę na nich.

– Proszę zapukać, pan Wojtek wie już, że pani przyjechała. – Znów firmowy uśmiech i wycofanie się rakiem.

Grzeczna, skromna, idealna recepcjonistka.

Zapukałam i usłyszałam „proszę”, a zamek zabrzęczał elektrycznie, odblokowując drzwi. Pchnęłam skrzydło i weszłam do środka. Przedpokój i drzwi prowadzące do łazienki były lustrzanym odbiciem mojego nowego apartamentu. Za nimi po prawej otwierał się salon z aneksem kuchennym.

– Dzień dobry – zawołałam. – Jestem Zofia, nowy menadżer…

I tu mnie zamurowało, głos uwiązł mi w gardle, nogi wrosły w wykładzinę na podłodze.

Patrzyłam oto w najczarniejsze oczy, w jakie kiedykolwiek zaglądałam.

 

OTRZYMAŁA III NAGRODĘ w 2. edycji Nagrody BEST AUDIO Empik Go Audiobook w kategorii Namiętne historie!

Drugi tom SERII ŻYWIOŁY

Zimny ogień tablet jpg

OPIS:

Jola zamknęła właśnie pewien rozdział w swoim życiu. Rozwód zostawił w jej sercu nie mniejszą ranę, niż porzucenie w dzieciństwie przez ojca. Przenosi się do domku w środku lasu. Liczy na ciszę i spokój. Nie spodziewa się spotkać tam człowieka, który przypomina jej Neandertalczyka. Najbardziej jednak zaskakuje ją fakt, że przy nim znika jej opanowanie. Chłodna i opanowana Jola zmienia się w ogień. Okazuje się też, że zwykły dom, w którym miała mieszkać, ukrywa wiele tajemnic. To nie jedyne, co ją zaskoczy. Dane jej będzie przeżyć przygodę życia i zrozumieć, że miłość potrafi nadejść w najmniej spodziewanym momencie.

Znajdziesz je w moim sklepie​

Zostaw Komentarz