OPIS:
Śląskie osiedle, na nim „mrówkowiec” i dwoje młodych ludzi.
Skrajnie różne okoliczności stawiają ich przed drzwiami piwnicy. Ciche, zakurzone i rzadko uczęszczane przyciągają ich z zupełnie innych powodów.
Ona szuka azylu, w którym mogłaby odnaleźć chwilę wytchnienia od rodzinnych awantur.
On pragnie chwil samotności, by samotnie móc w spokoju zaspokoić swoje potrzeby seksualne.
Gdy okazuje się, że dzieli ich jedynie cienka ściana z deski, poddają się zainicjowanej przez niego grze. Pełnej emocji, niedopowiedzeń, ciemności i wszechogarniającego podniecenia.
Co się stanie, gdy nagle los zetknie ich w prawdziwym życiu?
Czy wzajemna fascynacja przetrwa realia życia codziennego?
Rozdział 1
Karolina
Siedziałam przy biurku, nie mogąc się uspokoić. Ile razy można przerabiać tą samą kłótnię?! On wraca nachlany do domu. Jak zwykle! A ona co tymczasem? Oczywiście będzie wydzierać się na niego przez kolejną godzinę. Może dłużej.
Siedzą w kuchni, a właściwie to on siedzi, a ona chodzi wokoło niego i krzyczy. Wyzwiska, przekleństwa. Ech.
Mam dosyć. Biorę bluzę z oparcia fotela, telefon do kieszeni i wychodzę bez słowa z mieszkania.
Co im to daje? Wciąż ten sam scenariusz, jakby ktoś zaciął taśmę ich życia. Cholera, że nie mam kasy, żeby się wyprowadzić. Już dawno bym to zrobiła.
– Marta – rzucam w telefon. – Mogę do ciebie wpaść?
Od zawsze wbijam się do niej, gdy starzy zaczynają swoją pyskówkę. Jej numer wybieram odruchowo, nim jeszcze wyjdę z chaty.
– Nie dzisiaj, Karola. – Słyszę zduszony głos przyjaciółki w słuchawce. – Mam wolną chatę i Marka na noc. Więc wiesz.
No tak, ma faceta. Skończyły się dobre czasy.
Mogę iść do parku, ale pogoda dziś nie sprzyjała spacerom. Nie widzę przyjemności w szwendaniu się i przemakaniu przy tej okazji.
Zjechałam oplutą windą na parter i zastanawiałam się, co z sobą począć. Wbiłam dłonie w kieszenie bluzy i namacałam… klucz do piwnicy.
Piwnice w naszym mrówkowcu nie zachęcają do zwiedzania. Ani tam przyjemnie, ani czysto. Będąc w nich, każdorazowo czułam się w wąskich korytarzach podziemnych, jak w katakumbach. Brudno, duszno i klaustrofobicznie. No i jeszcze te pajęczyny. Fuj! Jest to jednak jakieś wyjście. Samotnia pod ziemią w ciasnym pomieszczeniu bez okien? Trochę słabo i kojarzy się z grobowcem, ale musiałam się gdzieś podziać. Dziś będzie piwnica.
Otworzyłam drzwi wiodące schodami biegnącymi w dół, a te przywitały mnie upiornym skrzypnięciem. Dreszcz przebiegł mi po plecach. Mimo to pstryknęłam włącznik światła i zamknęłam za sobą drzwi.
Można się pogubić w piwnicznej zawiłości, jednak schodzenie po słoiki i mamine przetwory należało zawsze do moich obowiązków. Dwa razy w prawo, raz w lewo i prosto. Piąte drzwi po lewej. Nasza piwnica była tą przedostatnią.
Otworzyłam kłódkę i stanęłam naprzeciw względnego zagracenia. Dobrze, że mamy chociaż żarówkę na suficie. Pstryknęłam światło i zaciągnęłam drzwi za sobą. Jeśli nawet ktoś przyjdzie do piwnicy, to wystarczy siedzieć cicho, oczywiście zgasić lampę wewnątrz komórki i przeczekać.
Rozejrzałam się po jej wnętrzu. Zakurzone półeczki z zakurzonymi przetworami na ścianach. W kącie kartony, w nich stare książki, a na samym wierzchu jakieś czasopisma. Rozklekotany fotel, który ojciec zobowiązał się kiedyś naprawić, lecz pani wóda stała się dla niego lepszym pomysłem na spędzanie wolnego czasu. Było tutaj jednak cicho, kojąco i intymnie.
Strzepnęłam z fotela śmieci, oraz część kurzu, po czym opadłam na siedzisko, czy raczej wpadłam weń. W sumie może to być całkiem przyzwoity azyl! Trochę posprzątać i będzie w miarę ok. Posprzątam… kiedyś.
Sięgnęłam po pierwszą z góry gazetę, ułożyłam stopy na kartonie i wróciłam do wspomnień, które wiązały się z tym magazynem. Średniej jakości fotki wyblakły, papierowe strony pożółkły. Wydało mi się to takie symboliczne, bo miłe wspomnienia również straciły kolory. Kiedyś było normalnie. Pamiętam te spokojne czasy.
Z zamyślenia i wspomnień, wyrwał mnie ostrzegawczy jęk drzwi prowadzących do piwnic. Zerwałam się, zgasiłam światło i przycupnęłam cicho na brzegu fotela. Nie to, żebym się kogoś bała! Nie chciałam po prostu trafić na którąś ze wścibskich sąsiadek. Nie uniknęłabym pytań, a kryjówka byłaby spalona. Na pewno nie omieszkałaby poinformować o swoim odkryciu mojej mamy!
Siedziałam w bezruchu, nasłuchując kroków, a te zbliżały się ewidentnie do mojej piwnicy. Kroki nie należały do starszej osoby. Nie było szurania, krok brzmiał sprężyście i zatrzymał się obok moich drzwi. Czyżby brak kłódki aż tak rzucał się w oczy? A jednak nie. To do komórki obok przyszedł ten ktoś. Odetchnęłam z ulgą.
Do moich uszu dobiegł zgrzyt klucza, odemknięcie skobla, po czym ktoś zrobił trzy kroki do wnętrza pomieszczenia. Pewnie coś weźmie i za chwilę sobie pójdzie. Stało się jednak inaczej. Ktoś, jak ja wcześniej, oświecił światło i zamknął za sobą drzwi. Kolejny dźwięk skojarzyłam z zasunięciem skobla tyle, że od środka.
Siedziałam w bezruchu i czekałam. Światło z sąsiedniego pomieszczenia przebijało przez spore nieszczelności ścianki dzielącej obie piwnice. Wiedziona ciekawością nachyliłam się powoli i zerknęłam w tą szczelinę. Starałam się wykonywać ruchy jak najostrożniej, by nie zdradzić swojej obecności jakimś niechcianym dźwiękiem. Ledwie oddychałam i niewiele widziałam.
Wstałam w zwolnionym tempie i przybliżyłam twarz do szpary między deskami. W pomieszczeniu obok stał chłopak. Tak mi się przynajmniej wydawało. Widziałam kawałek luźnej koszulki, pasek dżinsów i szczupły nadgarstek ręki, a na nim czarne, sznurkowe bransoletki. Tyle udało mi się dostrzec. Stał za blisko ścianki, bym mogła zobaczyć więcej. Ciekawość rosła, a mój nos opierał się już prawie o szorstką deskę. Widziałam, że coś robi, jakby wyciągał z kieszeni jakiś przedmiot.
Nigdy nie fascynowało mnie podglądanie, ale teraz byłam tym faktem podekscytowana.
Widziałam, że chłopak wyciąga telefon i załącza go, bo mignął mi jasny wyświetlacz. Coś w nim sprawdzał, unosząc go do góry, poza zasięg mojego wzroku. W pewnym momencie usłyszałam dźwięki płynące z aparatu. Śmiech, rozmowy i…
O kurde! Czyżby oglądał filmiki pornograficzne?! Po kryjomu w piwnicy?!
Zamarłam z rozdziawionymi ustami, a w uszach zaszumiała pompowana rozszalałym sercem krew.
Stałam niczym słup soli i nasłuchiwałam, starając się rozróżnić dźwięki. Słysząc zgrzyt suwaka, domyśliłam się, że odpina spodnie. Robił to jedną ręką, w drugiej trzymał telefon. Przycisnęłam twarz bliżej desek i teraz właściwie rozpłaszczyłam twarz na desce. I wtedy to zobaczyłam. Mignął mi nadgarstek, jego dłoń i… O kurde!
Zaskoczona wciągnęłam głośno powietrze i zastygłam ponownie na wdechu. Na szczęście nie usłyszał tego, bo zbyt zajęty był masturbowaniem i oglądaniem pornosa.
Najpierw poczułam szok, a po chwili coś ciepłego połaskotało mnie w brzuchu. Osobnik po drugiej stronie przegrody oparł się o przeciwległą ścianę z cegły, dzięki czemu widziałam wszystko doskonale. Nie twarz, bo tej nie było widać. Spoglądałam na nagie biodra i dłoń, która coraz szybciej przesuwa się po naprężonym penisie. Ta dłoń przyspieszała i robiła to, dopasowując się do coraz bardziej ognistszych dźwięków dobiegających z głośniczka w telefonie. Aktorka w filmie pewnie szczytowała, jęcząc regularnie. Domyślałam się, na co patrzy nieznajomy. Oczami wyobraźni widziałam film i pieprzącą się w nim parkę, może więcej aktorów.
Po chwili biodrami chłopaka wstrząsnął dreszcz, a z główki penisa wystrzeliła biała, gęsta struga. Dłoń spowolniła, leniwie zamknęła się na czubku, potarła jeszcze wierzch przyrodzenia i porzuciła obiekt samogwałtu.
Byłam zszokowana, a równocześnie podniecona, jak nigdy wcześniej. Mięśnie pleców i kręgosłup piekły mnie od trwania w niezmienionej pozycji, lecz nie śmiałam się ruszyć.
Widziałam, jak chłopak odpycha się, odsuwając od ściany i schyla po spodnie. Mignęły mi ciemne włosy, ale nic więcej nie dostrzegłam, bo znów się wyprostował. Zapiął rozporek, a następnie usłyszałam odgłosy szurania. Światło zgasło i zgrzytnął wewnętrzny skobel. Nieznajomy wyszedł z komórki na korytarz, po czym zatrzasnął kłódkę. Pół minuty później do moich uszu dobiegły oddalające się kroki, jęk drzwi wejściowych i nastała cisza.
Opadłam na fotel, wzbijając drapiący w gardło kurz, lecz nie zajęło mnie to w tej chwili. Zapomniałam całkiem o domowym piekiełku. Ba! Zapomniałam o wszystkim poza tym, co przed chwilą dane mi było ujrzeć. Pozostało jeszcze podniecenie nagromadzone w brzuchu przez tych kilka chwil podglądania. Zdaje się, że odkryłam swoje nowe, ulubione miejsce – piwnice.
Odczekałam jeszcze jakiś czas w ciszy i w ciemności. Na wszelki wypadek i aby ochłonąć. Kusiło mnie, by zrobić sobie dobrze, ale mnie uległam pokusie. W sumie nie wiem dlaczego. Pewnie przez szok.
Opuściłam piwnicę, po czym wyszłam na korytarz i windą wjechałam na swoje piętro. Najchętniej pochodziłabym po parku, by ochłonąć po tym co widziałam, ale wciąż lało jak z cebra.
W mieszkaniu w moje nozdrza uderzył odór trawionego alkoholu. Matka nie zwróciła uwagi na mój powrót, a mi to pasowało. Zaszyłam się w pokoju, ciesząc się, że tata śpi, bo nie kłócił się już z mamą i panowała cisza. Dzięki temu będę mogła pomyśleć w spokoju.
Leżałam w łóżku do późna w nocy, nie mogąc zasnąć. W głowie wciąż szalały myśli, mózg bombardowała masa myśli.
Kim jest ten chłopak?
Jak sprawdzić przynależność piwnicy?
Sprawdzać? Po co?!
Wiedziałam, że jutro też tam pójdę i miałam tylko nadzieję, że i on tam będzie.
Zboczona jestem? Może.
Zostaw Komentarz