Trzydzieści plus rozdział 6

with Brak komentarzy

Trzydzieści plus od Monika Liga

Rozdział szósty

Nabrała powietrza, by powiedzieć o tym, co przytrafiło jej się dzisiaj na tym piętrze, ale rozmyśliła się i milczała. Nie wiedziała, jak mogłaby mu to przekazać. I co powiedzieć o twarzy mężczyzny, podobieństwie do niego samego. Jeszcze by ją wziął za wariatkę i odrzucił zlecenie renowacji dworku. Zaplotła ramiona pod piersiami, chcąc dodać sobie otuchy. Dreszcz przebiegł po plecach na wspomnienie pocałunków widziadła i przyjemności, której zaznała w ramionach Olka.

Aleksander skradał się do drzwi, przygotowując na widok obcego człowieka. Pchnął je i osłupiał.

Co ty tutaj… – zaczął, ale nie dane mu było skończyć.

Kochany! – Majka podbiegła do niego, wyciągając radośnie ramiona. Była uśmiechnięta i taka odmieniona! Objęła go, przyciągnęła twarz do swojej. – Tak bardzo tęskniłam.

Ale… – Znów urwał, gdy ciepłe usta przylgnęły do jego rozchylonych warg.

Chciał powiedzieć, że przecież miała czekać, bo mogło jej grozić niebezpieczeństwo… W tym momencie mózg zbombardował nadmiar sprzecznych i niedorzecznych informacji.
Po pierwsze pokój był odnowiony. Ściany pokrywała tapeta w kwiaty, przy jednej z nich stała komoda. Nad meblem wisiało bogato zdobione złoceniami lustro. Przez okna wpadało wieczorne słońce, wiatr nadymał firany, poruszał zasłonami. Tyle dostrzegł, gdyż praktycznie w tej samej chwili podniecenie zalało ciało i umysł nagłą falą. Jakby otrzymał cios w splot słoneczny. Kobieta zamruczała, ocierając się biodrami o wypukłość w jego spodniach. Opuściła dłoń, zacisnęła palce na czubku, tarła przez materiał, wodząc wzdłuż penisa.

Najpierw dam ci przyjemność. – Szeptała, spoglądając na niego spod rzęs. – Później dasz mi ją ty.

Nie potrafił nic powiedzieć, zaprotestować, poruszyć się. Przyglądał się, jak Majka opada przed nim na kolana i mocuje się z zapięciem spodni, patrząc z uśmiechem w górę. Przez głowę przepłynęła myśl, że przecież był ubrany w dżinsy, a teraz miał na sobie spodnie z ciemnego materiału. To samo z t-shirtem, który… zmienił się w koszulę? Myśl zniknęła równie szybko, co się pojawiła. Olek jęknął przeciągle, czując wilgoć warg na penisie. Palce samoistnie zacisnęły się na miękkich włosach, przyciągając ją bliżej, głębiej wbijając się w chętne mu usta.

Róża – jęknął. – Róża.

Nie rozumiał własnych słów, ale nie potrafił o tym teraz myśleć. Zbyt dobrze mu było, intensywność rozkoszy zadusiła myśli. Odsunął Majkę od siebie, czując, że za chwilę eksploduje. Pozbył się butów, w ślad za nimi spodni. Rozpinał guziki koszuli, przyglądając się spuchniętym wargom Majki. Miał ochotę wbić się w jej usta ponownie i skończyć w nich. Silniejsza była potrzeba bycia w ciasnym wnętrzu. Tylko to teraz widział oczami wyobraźni, te wspomnienia opanowały myśli.

Zaraz… Jakie wspomnienia? Nie ma żadnych związanych z Majką! Oprzytomniał na moment, gdy sobie to uświadomił

Chodź do mnie. – Dziewczyna opadła na plecy. Włosy rozsypały się na miękkim, wzorzystym dywanie. Uśmiechając się, zaczęła podciągać brzeg białej, zwiewnej sukienki. Stopy miała gołe, ale tuż nad kolanami zaczynały się wykończone koronką białe pantalony.

Zaraz! – krzyknęło coś w głowie Olka. – Przecież zdarłem z niej bieliznę!

Znów myśli prysły niczym bańka mydlana. Tym razem przez własną dłoń, którą bezwiednie zacisnął na sterczącym penisie. Uklęknął między udami Majki i pociągnął miękki materiał tej staromodnej bielizny. Pomogła mu, unosząc uda pionowo w górę, by wyswobodził ją z ubrania. Wygięła się w łuk, zdejmując przez głowę sukienkę.

Takie długie włosy… – Rozsądek próbował przebić się przez mgłę zagłuszającej wszystko przyjemności. – I ten kolor.

Wypełnij mnie. – Znów jedynym ważnym pragnieniem stało się, by być w jej wnętrzu. – Teraz. Błagam, Józefie.

Zawisł nad nią, zaglądając w zamglone emocjami oczy. Rozchyliła usta, szybciej wciągając powietrze, gdy otarł się o nią podbrzuszem. Była jego, na nim kończył się teraz świat. Dla obojga liczyło się wyłącznie to, co działo się między nimi i z nimi. Wchodził w nią powoli, z zachwytem obserwując skrzywienie twarzy wywołane rozkoszą – zaciskające się powieki i grymas ni to bólu, ni zdziwienia. Gdy próbowała na niego spojrzeć, unosząc powieki, pchnął do końca. Mocno, gwałtownym ruchem bioder. Krzyknęła, paznokcie wbiła w napięte ramiona Olka. To jakby wyzwoliło w nim lawinę. Nie chciał już kontrolować ciała, spowalniać stromej krzywej, po której wspinał się po spełnienie. Nie musiał czekać na dziewczynę. Trzy mocne pchnięcia zawiodły ją na skraj, orgazm przetoczył się przez ciało, co przywitała przeciągłym, gardłowym jękiem. Dla niego też już nie było odwrotu. Wpadał w przepaść, witając rozkoszny ból z radością. Czuł zaciskające się na nim mokre wnętrze, po chwili i jego ogarnął dygot. Każdy skurcz wyrzucał w kobietę życiodajne nasienie, zalewał ją, wywoływał drgnięcie lędźwi. Skurcz, którego Olek nie próbował opanować.

Dysząc, opadł na Majkę, wtulił twarz w pachnące włosy – czarne, długie, skręcone w łagodne fale.

Olek! – Dobiegło go jej wołanie. – Olek, ocknij się!

Otworzył oczy zły, że przerywa mu coś tak cudownego. Przed chwilą wiła się pod nim, ponaglała do mocnych pchnięć, a teraz krzyczy nad nim?

Nad nim? Jakim cudem? Przecież to on jest na górze, na niej i w jej wnętrzu.

Echo skurczów ciasnej cipki wciąż pobudzało penisa, mimo że orgazm osłabł, odpłynął, pozostawiając tylko mrowienie w ciele.

Olek!

Otworzył oczy, słysząc płaczliwe nuty w głosie dziewczyny. Klęczała przed nim, niebieska sukienka kończyła się nad kolanami, a te pobielały, jakby klęczała już dłuższy czas.
Niebieska sukienka?

Dzięki Bogu – szepnęła, pochylając się nad nim. – Nie potrafiłam cię dobudzić. Przybiegłam, gdy tylko usłyszałam rumor. Musiałeś upaść. Bałam się, że ktoś tu faktycznie był i cię napadł. Dobrze się czujesz? Boli cię coś?

Wszystko dobrze. – Przetoczył się na plecy, mrugając gwałtownie. – Chyba. – Nic z tego nie rozumiał. Czyżby zasłabł i śnił? On, okaz zdrowia?!

Majka uspokoiła się odrobinę. Gdy wbiegła do pokoju, serce miała w gardle. Wystraszyła się, że zobaczył coś i zemdlał. Jej dane było skosztować czyichś pięknych wspomnień. Oglądała seks, uczestniczyła w nim. Przyoblekła się w czyjeś ciało, a ono odbierało przyjemne bodźce. Może Olek widział coś strasznego? Stał się świadkiem jakiejś tragedii, którą zapamiętały mury dworku? I wtedy spojrzała w dół na jego spodnie. W okolicy krocza, na jasnym materiale dżinsów, wyraźnie odznaczała się ciemniejsza plama. Był to ewidentny dowód tego, że i jego zaatakowały cienie przeszłości związane z przeżyciami dwojga kochanków.

Ona miała twoją twarz – szepnął, patrząc na Majkę. – Inne włosy, ubiór… I ten pokój…

Urwał, rozglądając się coraz bardziej przytomnym wzrokiem wokoło. Poszarzałe ściany, tapeta z widocznym tylko gdzieniegdzie wzorem kwiatów. Uniósł się na łokciach, poczuł ucisk w podbrzuszu.

Co do cholery? – mruknął, przyglądając się plamie na dżinsach. – Spuściłem się w spodnie?!

Powoli, jak we śnie, obrócił wzrok na twarz Majki. W oczach obojga widać było to samo – przerażenie pomieszane z zaciekawieniem.
Żadne z nich nie oczekiwało, że znajdzie w tym domu tajemnicę.
Ona odszukała ich. Przyciągnęła oboje, zaintrygowała, dała posmakować rozkoszy. Nieznanej, nienaturalnej, choć tak bardzo związanej z człowieczeństwem.

Znajdziesz ją w moim sklepie

Szukaj mnie też na Empik i Legimi

Zostaw Komentarz