Fotostory rozdział 2

with Brak komentarzy

Fotostory od Monika Liga

Rozdział 2

– Więcej oliwki – nakazała asystentce, a sama poprawiała ustawienie lamp. – Najwięcej na ramionach, klatce piersiowej i brzuchu.

Mówiła to z pełną świadomością skrępowania obojga. Asystentka czerwona niczym piwonia i młody gwiazdor muzyki pop. Dziewczyna była jego fanką, więc robienie mu makijażu do zdjęć i nabłyszczanie ciała było spełnieniem marzeń. Jego samego podniecał dotyk, na co sprytna fotograf liczyła oczywiście. Chciała uwiecznić ów fakt na zdjęciu. Będzie dzięki temu wyglądał jurnie, a wzrok fanek i tak w pierwszej kolejności spocznie na białych gatkach. Niech mają na czym oko zawiesić. Znała się na swoim fachu i wiedziała, czego chcieć od modela.

– Dziękuję, Olu – zwróciła się ponownie do dziewczyny. – Jesteś wolna. W razie czego zadzwonię po ciebie.

Wyraz zawodu na chwilę zagościł na zarumienionej twarzy, lecz profesjonalizm wygrał. Asystentka uśmiechnęła się, skłoniła głowę, po czym zostawiła ich samych. Nastąpiła żmudna część pracy i widać było, że chłopak nie spodziewał się tego, że bycie modelem nie polega wyłącznie na leżeniu i łaskawym pozowaniu do zdjęć. Musiał wysilić się, by aktorsko zagrać mimiką, napinać mięśnie, zamknąć emocje w spojrzeniu. Na początku szło mu słabo i prawie się zniechęcił, pozwalając uczuciu złości zawładnąć sobą.

– Marcinku. – Zuza podeszła do niego, złapała za brodę, zajrzała mu w oczy. – Widzę, że ci się to nie podoba.

– Babska praca i tyle – odparł zniesmaczony. – Mam się pindrzyć, jak jakaś lalka i po co? Żeby zdjęcie cyknąć? Ja śpiewam, tworzę muzykę, a nie wyginam się naoliwiony do fotek.

– Oj, Marcinku. – Zmierzwiła mu włosy. Od początku chciała to zrobić. Ulizane włosy nie pasowały jej do wizerunku chłopaka. – Widzę, że muszę ci co nieco wytłumaczyć.

– Na jaki temat? – Nie wyglądał na zainteresowanego, bardziej na nastawionego sceptycznie do odpowiedzi.

– Robisz to, co lubisz. – Stanęła za odchylonym fotelem, za plecami chłopaka, delikatnie masując jego spięty kark. Cały był najeżony złością na to, że musi poddać się machinie marketingowej. – Rozumiem twój bunt i to, że nie podoba ci się to całe oliwienie. – Zjechała dłońmi na kształtną klatkę piersiową i odrobinę niżej. Pozwoliła, by jej włosy opadły na ramię chłopaka, musnęły go pieszczotliwie. – Ale pokażę ci to z innej strony. – Sięgnęła po oliwkę, wylała jej odrobinę na pierś mężczyzny. Ten drgnął, nie spodziewając się chłodu dotyku cieczy. – Jestem dziewczyną, która słucha twoich piosenek. Uwielbiam je i gdy jest mi źle, odpalam twoją muzę i zanurzam się w jej dźwiękach – mówiąc to, masowała gładką pierś, zatrzymując się na dłuższą chwilę na twardniejących sutkach. – Wiesz, czego wtedy mi brakuje?

– Czego? – Pytanie zadał zmienionym głosem.

– Tego. – Zsunęła dłoń, objęła zgrubienie przez cienką bawełnę spodenek.

Chłopak wciągnął gwałtownie powietrze, biodra uniosły się odruchowo, jakby szukając przedłużenia kontaktu z jej dłonią. Zacisnęła mocniej palce, on syknął, wyciągnął po nią zachłanne dłonie, pociągnął na siebie, sadzając sobie na kolanach.

Zuzka wiedziała, że jest atrakcyjną kobietą. Wizerunek brunetki z dużym biustem i zawsze pomalowanymi na karminowo ustami pielęgnowała z lubością. Miała w sobie hardość i to coś, co czyniło z niej istotę nieobliczalną, a tym samym bardziej pożądaną. Znalazła się dla przykładu w czołowym szmatławcu na zdjęciu, gdy to jednemu z popularnych dupków w kraju, prowadzących lubiany przez widzów talk show, chlusnęła czerwonym winem w twarz. Dlaczego to zrobiła? Facet zaproponował jej poszerzenie horyzontu w pozycji od tyłu na jego firmowej kozetce. Mówił to, wiedząc, że kilka par uszu i oczu śledzi wymianę zdań. Myślała do tego momentu, że okiełznała już swoje nadmiernie żywiołowe reakcje, objawiające się w momentach wzburzenia. Biały materiał koszuli, nasiąkającej czerwienią wina uświadomił aż nadto dobitnie, że odruch wciąż jest szybszy niż myśl. To było jedno z wydarzeń.

Przytrafiła jej się również feralna impreza w klubie i dziewczyna jednego z jej klientów – modeli sesji. Sue nie stroniła od mężczyzn, lubiła się z nimi i nimi samymi pobawić. Tamten był wyjątkowo smakowitą zabaweczką, ale jego dziewczyna miała wysokie poczucie własności. Wyznawała również zasadę, że jeśli suka nie da, to pies nie weźmie. Tak też nazwała Zuzę – suką. Wywiązała się między nimi bójka, a szczęście w nieszczęściu sprawiło, że Zuzka wiedziała, jak się obronić przed hybrydowymi pazurami rozjuszonej dziewczyny. Po burzliwym rozstaniu z redaktorem poczytnego pisma dla panów, które miało miejsce rok wcześniej, musiała jakoś wyrzucić z siebie nadmiar złych emocji. Zainteresowała się krav maga i tego wieczoru zareagowała odruchowo, broniąc się przed rozwścieczonym babskiem z użyciem nabytych umiejętności. Znów ktoś miał włączony przypadkiem aparat fotograficzny i uwiecznił zajście, by zdjęcia odsprzedać później gazecie. Jeszcze dwa pomniejsze wydarzenia umocniły jej wizerunek jako złośnicy nie do poskromienia, buntowniczki, samotniczki, świetnego artysty. Pasowało jej to, dodawało uroku marce osobistej i nie mogła nie zauważyć, że i nagoniło klientów. Stała się wziętą fotografką gwiazd, celebrytów i bogatych no name’ów.

– A co robiłabyś, słuchając mojej muzyki? – Marcin był mocno podniecony i wyczuwała to biodrem, które przywierało do jego pobudzenia.

– Za chwilę ci opowiem. – Ze śmiechem strąciła dłoń, którą wsunął pod kamizelkę, pod którą miała już tylko stanik. – Zostań tak, jak w tej chwili. Wyglądasz bosko.

Tak właśnie było. Wyglądał ponętnie, widać było emocje.

– Za chwilę cię pocałuję. – Uśmiechnęła się, przesuwając językiem po pełnych wargach. – Ale nim ubrudzę cię szminką, chcę uwiecznić światło w twoich oczach. Patrz na mnie! – Nakazała, a chłopak wodził za nią wzrokiem jak zahipnotyzowany. – Dobrze.

Kolejne minuty lampy błyskały, ładując się ponownie z piskiem. Chłopak robił wszystko, co mu kazała. Gdy tracił skupienie, wystarczyło, by rozpięła dwa guziki kamizelki, później kolejne. Utrzymywała go w stanie pobudzenia, pozostając jedynie w skórzanych spodniach i czarnym, koronkowym staniku. Lubiła pracować na bosaka. Stanowiło to dodatkowy zmysłowy impuls.

– Patrz w obiektyw – mruknęła, siadając na nim okrakiem.

Widziała, jak wspaniałe będą ujęcia. Chłopak nie pozował, on był tu dla niej. Podniecony, coraz bardziej zniecierpliwiony, buzujący seksualną energią. Migawka uwieczniała kolejne sekundy, zatrzymując je w cyfrowym znieruchomieniu. Zuza otarła się o twardość sterczącą pod białym materiałem, nie próbując nawet powstrzymać tego, do czego zmierzała sytuacja. Chłopak sięgnął do tyłu za nią, jednym ruchem uwalniając ją ze stanika. Chwilę później zachłanne usta zamknęły się na sutku. Jęknęła, wbijając mu paznokcie w ramię. Oderwała się od niego, wstając. Odłożyła aparat na podłogę przy fotelu, rozpięła spodnie, jednym ruchem zdjęła je z siebie wraz z majtkami. Z szafki na kółkach, która służyła do przechowywania podręcznych akcesoriów fotograficznych, wyciągnęła prezerwatywę. Uwielbiała ten wzrok mężczyzn, gdy patrzyli na nią z podziwem, pożądaniem, pieprzyli ją wzrokiem. Teraz też tak było. Stanęła nad nim okrakiem. Marcin uniósł biodra, opuścił spodenki, uwalniając się z nich. Roztargała plastik opakowania, pomagając sobie zębami, śledząc błądzący po jej ciele wzrok chłopaka. Bez słowa podała mu kondom, on drżącymi dłońmi naciągnął cienki lateks. Opadła, nabijając się na niego, on zacisnął palce na jej biodrach, rozchylił usta.

– Nie ruszaj się! – Odgięła się, sięgając po aparat. – Jesteś zbyt piękny, bym tego nie uwieczniła.

Chciał coś powiedzieć, ale uciszyła go jednym, płynnym ruchem bioder. To zacisnęło mu mocniej powieki, rozchyliło usta, odgięło głowę w tył. Cykała zdjęcia, czerpiąc dziwną rozkosz płynącą z miłości fizycznej, połączonej z pasją, czyli robieniem zdjęć. Drżącą ręką odłożyła aparat czując, że traci panowanie nad sobą. Uniosła lekko biodra, zaparła się o jego ramiona i zaczęła ujeżdżać. Coraz szybciej, mocniej i głośniej. Marcin jęknął przeciągle, objął ramionami. Trzy ruchy później i ona szczytowała.

– To była bardzo udana sesja – mruknęła leniwie, unosząc się, przytrzymując brzeg prezerwatywy. – Umówmy się za dwa dni, to wybierzemy najlepsze fotki.

Z rozbawieniem przyglądała się ospałym ruchom chłopaka, podczas gdy ten się ubierał. Widać było, że zrobiło to na nim duże wrażenie. Nie na Zuzce. Ona już weszła na obroty. Z rozrzewnieniem pomyślała, że chłopak ma predyspozycje i tylko czas pokaże, co z tym fantem zrobi. Zniszczy siebie i swoje ciało używkami, a może zmieni się w męskiego leniwca wyłącznie biorącego rozkosz, a nic z siebie niedającego. Miała nadzieję, że tak nie będzie. Zbyt wielką stratą dla żeńskiej części ludzkości by to było.

Dwie godziny później przeglądała zdjęcia z sesji. Były świetne, pełne tego, co w nich chciała zobaczyć. Kasowała zbyt mało ostre, prześwietlone i nijakie. Zostało ponad trzysta. Będzie w czym wybierać. Dzwonek telefonu służbowego wyrwał ją ze skupienia na pracy.

– Tak? – rzuciła zniecierpliwiona w słuchawkę.

– Wiem, że jesteś zajęta. – Jej menadżer Marek nie silił się na zbytnio rozbudowane wstępy. – Jest klient i ma pilną sprawę, a kasa nie gra roli.

– Kiedy – warknęła zła, że musi oderwać się od ulubionego zajęcia, wstępnej selekcji.

– Teraz. – Beztroska odpowiedź.

– Kurwa – bluznęła.

– Włącz uprzejmość na pięćdziesiąt procent i czekaj na gościa.

– Kto to jest? – Chciała się jakoś przygotować do spotkania.

– No name.

– Kurwa – powtórzyła się i rozłączyła, nie siląc na pożegnanie.

No name’ów nie lubiła w szczególności. Nigdy nie można było być pewnym, czego się po nich spodziewać. Wstała, zrzuciła na pasek w komputerze okienka podglądu zdjęć Marcina. Podniosła zużytą prezerwatywę, wyrzuciła ją do kosza w rogu pomieszczenia. Sprawdziła swój wygląd w odbiciu lustra zajmującego jedną ze ścian. Poprawiła makijaż, przeczesała włosy, spięła je w kucyk na potylicy. Kilka poskręcanych pasem wymknęło się spod gumki, ale nie zawracała sobie tym głowy. Wiedziała, że i tak wygląda świetnie. Wróciła do biurka, nie zamierzając tracić czasu na bezczynne czekanie. Dwa kwadranse później zabrzęczał domofon. Nacisnęła przycisk odblokowujący drzwi wejściowe, rozglądając się po parkiecie studia w poszukiwaniu butów. Cóż, przyjmie klienta na bosaka. Jest artystką, może być odrobinę ekscentryczna.

Drzwi otworzyły się, próg przestąpił najbardziej bezbarwny człowiek, jakiego spotkała w swoim dotychczasowym życiu.

Znajdziesz ją w moim sklepie​

Szukaj mnie też na Empik i Legimi

Zostaw Komentarz